Każdy z nas jest inny, ma inne doświadczenia i potrzeby.
Pierwszy poród to nie wiadomo na co człowiek idzie. Rodziłam 36 godzin, mąż był ze mną ostatnich 7 godzin. Nie pomagał, był bardziej spanikowany niż ja, ale był do końca. Za rękę mnie nie trzymał bo podczas porodu to raczej trzeba podciągnąć nogi i współpracować z położna. Później masz dziecko na piersi i jest git. Później rodzisz łożysko, zszywają Cię albo najpierw łyżeczkują jeśli łożysko nie wydaje się być pełne (ogląda się je dość niewybrednie) wiec zarówno ja jak i mój były mąż doskonale je widzieliśmy.
Po porodzie mój były mąż długo dochodził do siebie, bo to co zobaczył go odrzuciło. Nie było seksu przez 10 miesięcy. Bo jak tłumaczył zobaczył mnie w innym wymiarze. I to co widział podczas porodu, i później.
Drugie dziecko urodziłam w 4 godziny, miałam super położna, z nią wolałam rodzic. Jak urodziłam to mąż dostał synka na ręce.
Napisalam to z własnych doświadczeń. Nie chce nikomu doradzać, i mówić jak jest lepiej. Dużo zależy od faceta, natomiast ja nigdy wcześniej nie posądzałabym mojego o takie zachowania. Ze tak może to wpłynąć na niego.
Teraz, jeżeli się uda mi zajść w ciążę, nie wiem czy będę rodzic SN czy CC, nie wiem czy jeśli SN to zabiorę mojego drugiego męża na salę. Zastanowię się jak będzie nad czym