SUPER się z tym czuje, w końcu mam wrażenie, ze może cokolwiek ruszy. Chociaż to doświadczenie tej kwalifikacji sobie inaczej wyobrażałam, ten lekarz na początku mówił takie teksty: „czyli tylko inseminacja była jako leczenie?”; „czy ktoś Państwa zakwalifikował?”; „Państwo rozumieją, ze jest to ostateczność i to nie tak, ze każdy wychodzi z dzidziusiem, prawda? Szanse na powodzenie są na poziomie 35 procent”. Ja byłam trochę skonsternowana, ale mój mąż to interpretuje tak, ze on musi zrobić przesiew i chciał zweryfikować, czy na prawdę wiemy, z czym to się je i czy zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby udało się naturalnie.