reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

In vitro 2024 - refundacja

dużo się biję z myślami, czy nie zrezygnować z IVF (tak jak miałam w planach od lat, że do IVF nie będę podchodzić) i zosatwić to własnemu biegowi. Całe zapisanie się na kwalifikację było pod wpływem emocji i euforii, a im więcej o tym myślę, tym więcej wątpliwości nabieram. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam, że wywalam swoje wątpliwości na tym wątku wśród wszystkich z Was, które z radością i entuzjazmem to wszystko przyjmują...
Ja też bardzo chciałam zostawić to naturze, ale od kiedy się dowiedziałam, że natura mnie wysterylizowała, to nie miałam innego wyjścia. Albo in vitro, albo nic. Nie było niczego pośrodku i nie ma szans na magicznie teleportujące się jajeczko. Czasem jak się jest postawionym pod ścianą, to też łatwiej taką decyzję podjąć :) jeśli tego nie czujesz, to poczekaj. Może na jesień, może na zimę, a może na nowy rok przyjdzie myśl, że jednak chcesz. A może umocni się ta, że nie chcesz. Może uda się naturalnie :) ale nic na siłę. I nie przepraszaj, moim zdaniem topnienia być właśnie ta wolna przestrzeń dla wszystkich przemyśleń. Może też bycie na tej grupie, Cię też w jakiś sposób upewni co do jednej z decyzji.
 
reklama
I to też są naturalne uczucia. Moja koleżanka miała swój model rodziny - cudowny mąż, bajkowy ślub, bajkowe życie, bajkowe ciąże i bajkowe dzieci. I tak naprawdę wszystko to ją spotkało, ale ona sama pomimo tego że uwielbiała ten czas kiedy była w ciąży i oczekiwała na malucha, to jako matka wciąż się nie czuje. Jej dzieciaki mają już po 8 i 5 lat, a ona dopiero teraz godzi się ze swoim macierzyństwem.
Gdy planowała to wszystko, to nie sądziła że tak trudno będzie jej wejść w buty mamy, ale jednak tak się stało.
Niczego nie da się przewidzieć. Trzeba w zgodzie ze sobą podejmować decyzje, żeby później za te kilka, kilkanaście lat nie żałować, bo jednak samemu się zdecydowało, a nie zdecydował strach przed czymś lub presja otoczenia. Każda decyzja jest dobrą decyzją, jeśli jest podejmowana świadomie.
no właśnie nie wiem, czy nie będę za parę lat żałować decyzji, co bym nie zdecydowała... No nic. Życie pokaże.
Ale tak, ja chyba jakoś nadzwyczajnie boję się, że będę żałować macierzyństwa i będę tęsknić za życiem bez dzieci (zakładając oczywiście, że kiedyś będzie mi dane być matką).
 
z tymi hormonami to potwierdzam 🤦‍♀️ zaraz po transferze obstawiona lekami pojechaliśmy z mężem nad morze, nasz kot został w domu (oczywiście 2 razy dziennie przychodził do niego nasz szwagier dać mu jeść i dotrzymać mu trochę towarzystwa) zostawiliśmy w domu kamerę żeby mieć podgląd czy z nim wszystko ok. W pierwszym dniu naszego wyjazdu zobaczyłam naszą kitę siedzącą na parapecie w oknie…płakałam jak wariatka i pakowałam walizkę, powtarzając mężiwi że wracamy domu (600km) bo kot za nami tęskni 😅
Taa… co do hormonów to i ja potwierdzam. Huśtawki nastrojów mnie dobijają. Generalnie jestem bardzo spokojnym człowiekiem w domu. A teraz… albo serduszka i miłość i przytulanki ciągle, albo krzyki i nerwy, albo całkowity brak energii…😅
 
no właśnie nie wiem, czy nie będę za parę lat żałować decyzji, co bym nie zdecydowała... No nic. Życie pokaże.
Ale tak, ja chyba jakoś nadzwyczajnie boję się, że będę żałować macierzyństwa i będę tęsknić za życiem bez dzieci (zakładając oczywiście, że kiedyś będzie mi dane być matką).
Też się tego bałam, w zasadzie nadal boję tylko w innym aspekcie.
Kiedyś się bałam że ten maluch będzie do mnie przyklejony i moje całe życie będzie się kręciło wokół niego. Teraz się boję że przyjdzie ten moment kiedy mnie odrzuci albo będzie nienawidził 😁
A najbardziej aktualnie boję się ewentualnej straty. Kobiety potrafią być mega silne, ale ja nie czuję że taka jestem. Ładuje się pozytywną energią, żeby ten maluch wielkości Groszka rósł zdrowo i skupiam na tym całą swoją uwagę 😁
 
Kochana wątpliwości będziesz miała do samego końca, będziesz myśleć po co mi to, widocznie tak chciał los… Ja teraz z perspektywy czasu patrzę na córkę, myślę że tak miało być, widocznie to na nią czekałam 🥰 tak samo było z moim mężem 😀 po to poznałam swojego ex żeby poznać mojego męża 😀
Nic nie dzieje się bez przyczyny 😀
 
Też się tego bałam, w zasadzie nadal boję tylko w innym aspekcie.
Kiedyś się bałam że ten maluch będzie do mnie przyklejony i moje całe życie będzie się kręciło wokół niego. Teraz się boję że przyjdzie ten moment kiedy mnie odrzuci albo będzie nienawidził 😁
A najbardziej aktualnie boję się ewentualnej straty. Kobiety potrafią być mega silne, ale ja nie czuję że taka jestem. Ładuje się pozytywną energią, żeby ten maluch wielkości Groszka rósł zdrowo i skupiam na tym całą swoją uwagę 😁
no to ja zdecydowanie boję się tego pierwszego 😅 co do straty - nie wyobrażam sobie tego na jakimś dalszym etapie. Gdzie już widzę dziecko na USG, ma ręce, nogi... A np. ciąża biochemiczna, którą miałam jedną - szczerze mówiąc nie przeżylam tego jakoś mocno. Nie wiem może głowa wyparła czy coś. Ale dla mnie i tak ciąża jest tak mało realna, że chyba nawet moja głowa nie uznała tego.
 
no właśnie nie wiem, czy nie będę za parę lat żałować decyzji, co bym nie zdecydowała... No nic. Życie pokaże.
Ale tak, ja chyba jakoś nadzwyczajnie boję się, że będę żałować macierzyństwa i będę tęsknić za życiem bez dzieci (zakładając oczywiście, że kiedyś będzie mi dane być matką).
Takie obawy chyba większości kobiet towarzyszą. Żadna z nas nie wie tak naprawdę jak to jest, czy i na ile się odnajdzie w roli mamy (nie zależnie czy to pierwsze dziecko czy kolejne), pomimo że uparcie dążymy do tego. Narodziny dziecka to zawsze ogromną rewolucja, przeorganizowanie dotychczasowego życia, priorytetów. Tu raczej nie ma co się czarować że wszystko będzie jak dawniej.

Też miałam chwile w których myślałam by zostawić te starania w pierony, zdać się na los szczęścia albo zostać bez dziecka. Zwłaszcza po CP, która przeorała mnie fizycznie i psychicznie. Odrzucało mnie i wpadałam w panikę na samą myśl o ponownym byciu we wczesnej ciazy. Pewnie mniej bym to przeżyła gdyby po jej usunięciu lekarz mi nie powiedział, że zarodek był już duży z akcja serca, na samą myśl do dziś stają mi łzy.
Te myśli, że boje się ciąży i że może dać sobie spokoj miałam do momentu, gdy okazało się, że moje AMH zaczęło lecieć na pysk. Teraz w sumie nie mam co się zastanawiać, bo za jakiś czas mogłoby być już na wszystko za późno i bym żałowała, że nie podjęłam się chociaż pierwszego podejścia do procedury ivf. Na tym jednym podejściu teraz się skupiam i mam nadzieję że hormony mi nie zrujnują zdrowia. A jeśli nie wyjdzie bobas po pierwszym cyklu stymulacji to będę myślała co dalej.
 
Ostatnia edycja:
Ale tak, ja chyba jakoś nadzwyczajnie boję się, że będę żałować macierzyństwa i będę tęsknić za życiem bez dzieci (zakładając oczywiście, że kiedyś będzie mi dane być matką).
zdecydowana większość matek, które znam tęsknią za życiem przed dziećmi :) co wcale nie robi z nich złych matek i nie znaczy, że nie chciałyby tych dzieci mieć, po prostu wtedy życie było super, teraz też jest super ale to już zupełne inne życie ;)
 
reklama
Hej wczoraj po 8 oddalałam krew na proga i betę i oczywiście co ? Po godzinie 16 przyszedł sam wynik progesteronu a beta jeszcze w realizacji 🥺 pierwszy raz mi się zdarzyło żeby wyniki bety nie były w tym samym dniu ( a wykonywałam ich mnóstwo) no masakra tak się denerwuje 🥺 teraz rano też wstałam i sprawdzam i nadal w realizacji nie wiem co jest grane .
Robiłam w Diagnostyce 🫣
 
Do góry