reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

In vitro 2024 - refundacja

Wychodzenie na monitoring to pół biedy, raczej też nie będzie potrzeby co dwa dni :) ale mi np lekarka powiedziała że muszę się bardzo pilnować, żeby się czasem nie rozchorować, bo wtedy cała stymulacja mogłaby iść na marne. Nawet odradziła mi wyjazd na pogrzeb jutro jeśli tylko nie mam konieczności bycia na nim
I ma rację. Zresztą - pilnować muszą się oboje partnerzy, bo dla mężczyzny gorączka to też niedobra sytuacja...
Byłam w środku stymulacji, gdy okazało się, że połowa osób z rodzinnego spotkania ma covid... Wtedy jeszcze odraczano całą procedurę o co najmniej 3 miesiące, jeśli wystąpiła gorączka to nawet dłużej. A ja już wtedy czekałam na to ponad rok... Na szczęście nie zachorowaliśmy, ale takiego stresu nikomu nie życzę. Do pracy chodziłam w maseczce. Były komentarze - trudno.
 
reklama
Nie wiem jak jest w Polsce, ale mój lekarz by nie zrobił stymulacji przy polipie… ale może mogą zakwalifikować, a stymulację rozpocząć po histeroskopii
U nas podobnie, powiedziano nam z góry, że teoretycznie możemy podejść do procedury z polipem, ale jeśli się nie uda, będę sama odpowiedzialna za tę porażkę...
Byłam wtedy akurat na etapie IUI i mogliśmy podchodzić do procedury już trochę ponad miesiąc po zabiegu.
Więc chyba warto się tym zająć na początek...
 
No u mnie też słabo, bo jak wyjdzie mi stymulka np na koniec września to ja prowadzę w robocie projekt i wtedy akurat przypadają 3 tygodnie warsztatów, gdzie przyjeżdżaja ludzie z innych krajow 🤣 a ja co drugi dzień na monitoring będę chodzić i na pół dnia do pracy będę chodzić? Masakra
Ja miałam poczucie, że to jest jakoś tak strasznie dużo tych wizyt i zachodu z tym wszystkim. A w sumie to wyszła wizyta przed na ustalenie stymulacji (ją można zaplanować z wyprzedzeniem), później w 6 i 9dc (to też można się zapisać te 6 i 9 dni wcześniej, to może będą jakieś terminy sensowne jeszcze?). Później jest ten newralgiczny okres, w którym nie wiadomo co i jak, ale to jest tylko kilka dni. Ja miałam wtedy tylko jedno dodatkowe usg w 11dc i od razu ustaloną punkcję na 14dc rano. I w sumie się okazało, że było to znacznie mniej kłopotliwe niż się zapowiadało.
 
U nas podobnie, powiedziano nam z góry, że teoretycznie możemy podejść do procedury z polipem, ale jeśli się nie uda, będę sama odpowiedzialna za tę porażkę...
Byłam wtedy akurat na etapie IUI i mogliśmy podchodzić do procedury już trochę ponad miesiąc po zabiegu.
Więc chyba warto się tym zająć na początek...
Mój lekarz mówi (i moja lekarka w Polsce też), że dopóki się nie zrobi zabiegu to nie ma pewności jaka to tak naprawdę jest zmiana. A zmiany mają to do siebie, że mogą być hormonozależne i stymulacja może wpłynąć np na ich rozrost. No i to bez sensu, więc najpierw trzeba wszystko wyczyścić, a dopiero później działać.
 
Wychodzenie na monitoring to pół biedy, raczej też nie będzie potrzeby co dwa dni :) ale mi np lekarka powiedziała że muszę się bardzo pilnować, żeby się czasem nie rozchorować, bo wtedy cała stymulacja mogłaby iść na marne. Nawet odradziła mi wyjazd na pogrzeb jutro jeśli tylko nie mam konieczności bycia na nim
no tylko u mnie wyjście do lekarza to nie jest wyskoczenie i powrót - ja mam lekarza w Warszawie, a pracuje u siebie, sama podróż w jedną stronę to 1,5 w godzinach szczytu (w zakładam, że wtedy będą te wizyty) no i ja do Warszawy sama nie pojadę, to muszę angażować męża. No i robi się pół albo nawet cały dzień urlopu. I nawet 2 takie dni w tygodniu, gdzie mam testy z ludźmi zza granicy to jest wielka lipa.
 
no tylko u mnie wyjście do lekarza to nie jest wyskoczenie i powrót - ja mam lekarza w Warszawie, a pracuje u siebie, sama podróż w jedną stronę to 1,5 w godzinach szczytu (w zakładam, że wtedy będą te wizyty) no i ja do Warszawy sama nie pojadę, to muszę angażować męża. No i robi się pół albo nawet cały dzień urlopu. I nawet 2 takie dni w tygodniu, gdzie mam testy z ludźmi zza granicy to jest wielka lipa.
A wiesz w jakich godzinach są robione monitoringi w Twojej klinice? Może da się np wieczorem?
 
U nas podobnie, powiedziano nam z góry, że teoretycznie możemy podejść do procedury z polipem, ale jeśli się nie uda, będę sama odpowiedzialna za tę porażkę...
Byłam wtedy akurat na etapie IUI i mogliśmy podchodzić do procedury już trochę ponad miesiąc po zabiegu.
Więc chyba warto się tym zająć na początek...
ja nie chce podchodzić do procedury z polipem. Zastanawiałam się nad tym, czy jest sens przekładać wizytę kwalifikacyjną czy nie.
 
reklama
Do góry