U nas podobnie. Przez 7 lat jedna ciąża biochemiczna. 3 inseminacje, po drodze mnóstwo badań oprócz niskiej ruchliwości (na skraju normy bo niespełna 30procent o ruchu postępowym a+b) i niedoczynności tarczycy (bez Hashimoto) nic innego nie wyszło... W końcu udało odłożyć się na in vitro. Piękne 8 pęcherzyków , z nich tylko 5 komórek zdolnych do zapłodnienia, 2 się zaplodnily a z nich tylko 1 blastocysta. Obecnie ten jeden szczęśliwiec na ponad dwa latka ale zmierzam do tego, że dopiero po procedurze wyszło że pomimo suplementacji, jakość moich komórek jest kiepska i stąd problem z zajściem.Miałam histeroskopie w ostatnim czasie, teraz czekamy jescze na wyniki z Katowic (ale tutaj lekarz uznał, że przy innych wynikach nic nie powinno wyjść). Więc dalej nie znamy przyczyny i lekarze nie mają pomysłów, sam mój ginio widział rozwiązanie w ivf, dlatego mi dał oświadczenie o leczeniu u niego.
W marcu zaczęliśmy przygotowania do kolejnej procedury i pach - ciąża naturalna. Niestety słabo dzielił się zarodek i maleństwo zdążylo urosnąć do 3mm i serduszko przestało bić.... Podejrzenie słabej jakości komórka jajowa.
Więc po tylu latach starań i Was, nie sądzę żeby inseminacja zdziałała coś więcej... Z biegiem czasu uważam że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto...