I mnie była trochę inna sytuacja, bo byłam tam już od stycznia i musiałam uporządkować swoje wyniki, ale pierwsza wstępna wizyta na refundację wyglądała tak, że lekarz nas zakwalifikował na tej wstępnej wizycie, podpisaliśmy regulamin i dostaliśmy skierowanie na badania, one były bezpłatne, ale za wizytę płaciłam. Niby byliśmy zakwalifikowani, ale w programie do końca nie byliśmy, bo lekarz chciał najpierw wyniki, bo jak by coś wyszło źle to byśmy nie zmieścili się w tym przysłowiowym miesiącu i dobrze się stało, bo wyniki wyszły źle, później zgubili badanie i przepadła by nam refundacja. Jak wyniki wyszły dobrze to mieliśmy kolejna wizytę i już podpisywaliśmy wszystkie dokumenty, za nią już nie płaciliśmy.
Wiec ja to tak rozumiem, że już pierwsza jest jakby kwalifikacyjna, ale czasem lekarze wolą dmuchać na zimne i najpierw zrobić badania.