Hej kobitki.
ja to taka ostatnio zabiegana, że tylko tu zaglądam, podczytuję i nic nie piszę.
Ale dziś byłam na kontroli i się zdenerwowałam.
Na dzień dobry położna wręczyła mi kopertę "dla lekarza". Zdziwiona patrzę na nią i pytam jakiego lekarza. To ona wielkie oczy zrobiła i pyta "to ty się jeszcze nie umówiłaś na wizytę?". No to ja już z podwyższonym ciśnieniem pytam ją jaką znowu wizytę. Okazało się, że w związku z tym, że ja urodziłam się ze zwichniętym biodrem, muszę iść do ginekologa żeby ten z kolei sprawdził, czy moje biodro jest nadal w dobrym stanie i czy nie ma przeciwwskazań do naturalnego porodu i czy są wskazania do poródu w szpitalu (chociaż ja i tak chcę rodzic w szpitalu). Dodatkowo musze to załatwić w ciągu 2 tyg, tak żeby na kolejna wizyte przyszła już ze wskazaniami od ginekologa. No i tak po pół dnia próbowania dodzwonienia się do gina, udało mi się umówić na 11.12 (a 12.12. mam wizytę u położnej), więc z ledwościa na czas. Fajnie, że mnie nikt wcześniej o takowej konieczności niepoinformował.
Jakby tego było mało, podczas kontroli okazało się, że maleństwo jest obrócone główka do góry (34 tc), Niby nic takiego, bo jest jeszcze czas żeby się obróciło, ale wkurzyłam się na położną. Wymacała mi brzuch i stwierdziła, że dziecko ułożone jest prawidło. Główka na dole, plecki po lewej stornie mojego brzucha no i nóżki na górze. Powiedziałam jej, że bardzo często czuję twardą gulkę po prawej stronie na górze brzucha (podejrzewałam, że to sópki bo podczas kilku ostatnich wizyt położne twierdziły, że dziecko ułożone jest główka w dół). No więc położna stwierdziła, że wymaca sobie mój brzuch jeszcze raz i zmieniła zdanie. Powiedziała, że się waha czy są to stópki czy główka, bo jak na stópki to ta gulka jakaś za twarda jest. Natychmiast przeszłyśmy do drugiego pokoju na usg no i okazało się, że dziecko jest ułożone głóką w górę, a nie tak jak twierdziła 5 min wcześniej główką w dół.
No i jak tu się nie wkurzyć?
Sumując, podczas wizyty u gina mam mu jeszcze napomnieć, żeby spradwdził czy dziecko się obróciło czy nie.
Co będzie dalej nie mam pojęcia i trochę sie martwię. O tym, że zaczynam się bać to już nawet nie mówię...
Sorki, że się tak rozpisałam, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Może mi trochę ulży.
Zmykam na kanapę bo dziecko się rozpych. Siedzienie przychodzi mi z coraz większym trudem.
Pozdrawiam
ja to taka ostatnio zabiegana, że tylko tu zaglądam, podczytuję i nic nie piszę.
Ale dziś byłam na kontroli i się zdenerwowałam.
Na dzień dobry położna wręczyła mi kopertę "dla lekarza". Zdziwiona patrzę na nią i pytam jakiego lekarza. To ona wielkie oczy zrobiła i pyta "to ty się jeszcze nie umówiłaś na wizytę?". No to ja już z podwyższonym ciśnieniem pytam ją jaką znowu wizytę. Okazało się, że w związku z tym, że ja urodziłam się ze zwichniętym biodrem, muszę iść do ginekologa żeby ten z kolei sprawdził, czy moje biodro jest nadal w dobrym stanie i czy nie ma przeciwwskazań do naturalnego porodu i czy są wskazania do poródu w szpitalu (chociaż ja i tak chcę rodzic w szpitalu). Dodatkowo musze to załatwić w ciągu 2 tyg, tak żeby na kolejna wizyte przyszła już ze wskazaniami od ginekologa. No i tak po pół dnia próbowania dodzwonienia się do gina, udało mi się umówić na 11.12 (a 12.12. mam wizytę u położnej), więc z ledwościa na czas. Fajnie, że mnie nikt wcześniej o takowej konieczności niepoinformował.
Jakby tego było mało, podczas kontroli okazało się, że maleństwo jest obrócone główka do góry (34 tc), Niby nic takiego, bo jest jeszcze czas żeby się obróciło, ale wkurzyłam się na położną. Wymacała mi brzuch i stwierdziła, że dziecko ułożone jest prawidło. Główka na dole, plecki po lewej stornie mojego brzucha no i nóżki na górze. Powiedziałam jej, że bardzo często czuję twardą gulkę po prawej stronie na górze brzucha (podejrzewałam, że to sópki bo podczas kilku ostatnich wizyt położne twierdziły, że dziecko ułożone jest główka w dół). No więc położna stwierdziła, że wymaca sobie mój brzuch jeszcze raz i zmieniła zdanie. Powiedziała, że się waha czy są to stópki czy główka, bo jak na stópki to ta gulka jakaś za twarda jest. Natychmiast przeszłyśmy do drugiego pokoju na usg no i okazało się, że dziecko jest ułożone głóką w górę, a nie tak jak twierdziła 5 min wcześniej główką w dół.
No i jak tu się nie wkurzyć?
Sumując, podczas wizyty u gina mam mu jeszcze napomnieć, żeby spradwdził czy dziecko się obróciło czy nie.
Co będzie dalej nie mam pojęcia i trochę sie martwię. O tym, że zaczynam się bać to już nawet nie mówię...
Sorki, że się tak rozpisałam, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Może mi trochę ulży.
Zmykam na kanapę bo dziecko się rozpych. Siedzienie przychodzi mi z coraz większym trudem.
Pozdrawiam
Ostatnia edycja: