Jagna GRATULACJE!!!!!
Jak wrażenia?
Och kobietki, mały jest cudowny
I pięknie pachnie, mogłabym ciągle na niego patrzeć lub go wąchać
Zaś sam poród, no cóż, nie obyło się bez interwencji lekarskiej. Stawiłam się do szpitala bez objawów porodowych zgodnie z zaleceniami mojej doktor. Byłam po terminie z rozwarciem, w USG duży chłopak (szacowali nawet na 4100), trochę mniej wód, nie było na co czekać. Dostałam oxytocynę o 8.00 rano, po 19.00 Jaś był na świecie. Pierwsze skurcze były bardzo ok, rozkręciło się przy rozwarciu 8 cm, wtedy to już wiedziałam że historie o bólu porodowym nie są przesadzone. Na koniec parte nie odczuwałam zbyt mocno, ciężko też mi było skoordynować oddech, mały na szczęście chciał wyjść na świat. Bardzo sobie chwale położne i panią doktor które przy mnie były. Miałam też to, czego dziewczyny często odmawiają, czyli lewatywę i nacięcie krocza. Wszystko do przeżycia. Mieliśmy też kilka problemów z małym, ale wszystko idzie ku dobremu. Na przykład nie miałam mleka w piersiach. Miałam zalecone pić dużo wody, tak ok. 3 l dziennie, do tego piłam Felmatiker, starałam się regularnie jeść i mimo że prawie nic nie płynęło, a brodawki były w coraz gorszym stanie, przystawiałam co 2 godziny Jasia do piersi. Lubił ssać, jak długo nie mógł się najeść, to go dokarmiałam gotowym mlekiem, teraz jestem już na samej piersi i mimo pierwszego spadku masy ciała po wyjściu ze szpitala, teraz na wizycie ładnie przybrał na wadze.
Pozdrawiam Was kobietki i Wasze maleństwa, trzymajcie się ciepło