Słuchajcie na zdrowy chłopski rozum - jak dziecko chce się uczyć czytać, pisać , rozpoznawać w wieku kilku lat super, należy to rozwijać.. ale zachować graniccę między zabawą, a katorgą. W szkole niestety to już inna para kaloszy. Tworzyć klasy wg predyspozycji, zaawansowania? Temat rzeka, za moich czasów szkolnych nas było 30-parę osób, ja się nudziłam, rozleniwiło mnie to strasznie i powiem szczerze, że dopiero na studiach zauważyłam swoje lenistwo jak musiałam opanować kupę materiału, bo miałam np. 35 zaliczeń w ciągu semestru. Także jestem za złotym środkiem, który niestety trzeba wypracować mówię o metodzie nauki szkoła-dom ( nnauczyciel/rodzin/uczeń ) trudne, wiem i w sumie dzięki papierkologii prawie nie do wykonania.
reklama
agrafka80
Fanka BB :)
Ja jestem ofiara tzw. jechania na opinie - zupełnie dla mnie nie zrozumiałego. Nie pamiętam tego, ale wygląda na to, że rokowałam na dobrą uczennicę w klasach 1-3 i potem już ta opinie się za mną ciągneła przez całą podstawówkę.
Skutek był taki że bardzo mało się uczyłam, bo nauczuciele uważali że umiem i mnie nie pytali. Na nklasówki zakuwała i zaraz zapominałam, raz na jakiś czas wyrwana do odpowiedzi przeważnie umiałam i było 2, ale na następną lekcję obryłam, zgłosiłam się i znowu wszyscy uważali że jestem dobra.
W liceum podobnie - przerwsze półrocze skończylam ze średnią prawie 5.0 a potem było gorzej ale jakoś nauczyciele w ogóle tego nie zauważali.
Skutek jest taki, że mam ogromne braki w wiedzy z podstawówki (geografia, historia - leżą całkowicie), a moje uczenie na studiach polegało na zakuwaniu na pamięć do egzaminow bo nie umiałam się inaczej uczyć.
Za wszelką cenę chciałabym przed tym uchronić Alicję. Nie wiem jeszcze jak - ale może M coś wymyśli.
On nigdy nie miał presji na dobre oceny, jechał na 3 i 4 ale ma dużo większą wiedzę niż ja w większości dziedzin "szkolnych" a do kolokwium wystarczyło mu się pouczyć godzinę, podczas gdy ja spędzałam na tym tydzień.
Skutek był taki że bardzo mało się uczyłam, bo nauczuciele uważali że umiem i mnie nie pytali. Na nklasówki zakuwała i zaraz zapominałam, raz na jakiś czas wyrwana do odpowiedzi przeważnie umiałam i było 2, ale na następną lekcję obryłam, zgłosiłam się i znowu wszyscy uważali że jestem dobra.
W liceum podobnie - przerwsze półrocze skończylam ze średnią prawie 5.0 a potem było gorzej ale jakoś nauczyciele w ogóle tego nie zauważali.
Skutek jest taki, że mam ogromne braki w wiedzy z podstawówki (geografia, historia - leżą całkowicie), a moje uczenie na studiach polegało na zakuwaniu na pamięć do egzaminow bo nie umiałam się inaczej uczyć.
Za wszelką cenę chciałabym przed tym uchronić Alicję. Nie wiem jeszcze jak - ale może M coś wymyśli.
On nigdy nie miał presji na dobre oceny, jechał na 3 i 4 ale ma dużo większą wiedzę niż ja w większości dziedzin "szkolnych" a do kolokwium wystarczyło mu się pouczyć godzinę, podczas gdy ja spędzałam na tym tydzień.
kilolek
podwójna listopadowa mama
- Dołączył(a)
- 24 Marzec 2007
- Postów
- 11 197
ja to doskolnale wiem i dlatego nie rozumiem mam, które maja pretensję, ze się nauczyciel urabia by wysc na przeciw jej dziecku. Czy robisz czy lezysz i tak będą niezadowoleniKIlolku jest tylko taki problem , ze kazdy uczen reprezentuje inny poziom . Jeden ma ogromne zaległości , inny nudzi się na lekcjach. I niestety nauczyciel ma tylko dwie rece wiec zazwyczaj ktos na tym cierpi , bo czas nie jest z gumy.. Jak rozwijac indywidualne zdolności ucznia jak jest ich 30 scioro a lekcja trwa 45 minut?
martolinka
Mama i nie tylko :-)
duży wkład w edukacje dziecka powinni miec równiez rodzice. W miare mozliowsci pomagac , obserwowac , uzupełniac braki , rozwijac zainteresowania. Zdaję sobie sprawe, ze z czasem rodzicom moze byc trudniej. Kto z nas pamieta skomplikowane reakcje chemiczne itp.? Dobra współpraca rodzica z nauczycielem , działająca nie na zasadzie " mnie I mojemu dziecku się należy" albo "jestem sama na 30 scioro dzieci i nie mam czasu" , może zdziałać cuda
nie jestem zwolenniczką worzenia klas dla dzieci zdolnych i tych "trudnijszych". Tworzenie takich elitarnych enklaw nie sprzyja wzajemnemu zrozumieniu. Bardzo pomogłoby natomiast zmniejszenie liczby dzieci do około 10-15. Zupełnie inaczej pracuje się w takiej grupie
nie jestem zwolenniczką worzenia klas dla dzieci zdolnych i tych "trudnijszych". Tworzenie takich elitarnych enklaw nie sprzyja wzajemnemu zrozumieniu. Bardzo pomogłoby natomiast zmniejszenie liczby dzieci do około 10-15. Zupełnie inaczej pracuje się w takiej grupie
agrafka80
Fanka BB :)
Dziewczyny znacie jakieś piosenki "z pokazywaniem" ?
Ja znam tylko "głowa , ramiona..". Pani w żłobku mówi, ze śpiewała Ali i innym maluchom od dawna i teraz już "uczestniczą" w zabawie ze starczymi dziećmi. Ala już pokazuje rączkę (bo to jakies piosenka o rączce i zwierzątkach jest ).
Też bym z nią takie pośpiewała, podrzućcie jakieś pomysły.
Ja znam tylko "głowa , ramiona..". Pani w żłobku mówi, ze śpiewała Ali i innym maluchom od dawna i teraz już "uczestniczą" w zabawie ze starczymi dziećmi. Ala już pokazuje rączkę (bo to jakies piosenka o rączce i zwierzątkach jest ).
Też bym z nią takie pośpiewała, podrzućcie jakieś pomysły.
gosiulek73
mama K&K&A
My jesteśmy krasnoludki
Ta Dorotka ta malusia.
Może są na you tube
Ta Dorotka ta malusia.
Może są na you tube
agrafka80
Fanka BB :)
My jesteśmy krasnoludki
Ta Dorotka ta malusia.
Może są na you tube
No właśnie te znam, ale Pani im tam śpiewa takie proste - że pokazują rączką, potem rączką jakiś ruch, naśladują odgłos zwierzątka. Musze panią poprosić zeby mi całość zaśpiewała
Agrafka - Piosenka „Stary Donald farmę miał” - Telewizja Polska SA to jedna , a druga która mi się kojarzy to zaraz poszukam...
Edit.
"Pójdziemy dziś na targ razem ze syneczkiem , kupimy..." jak będziesz chciała spiszę słowa..
Edit.
"Pójdziemy dziś na targ razem ze syneczkiem , kupimy..." jak będziesz chciała spiszę słowa..
Ostatnia edycja:
reklama
gosiulek73
mama K&K&A
Podziel się: