Kota buty Emu to fajny gadżet ale nie wydaje mi się, żeby był dobry dla takiego dziecka, no chyba, że w formie właśnie ogrzewacza, mega ciepłych skarpet. Czytałam sporo o tym jak wybrac buty dla dziecka (sama mam mega kłopotliwe stopy i ciężko mi znaleźc wygodne buty więc jestem na tym punkcie uczulona) i z tego co wyczytałam to bardzo ważny jest sztywny zapiętek. Zima przypadnie dla naszych maluchów na 11-14 miesiąc życia i nie wierzę, że nie będą chciały chodzić! A w butach Emu i im podobnym często nawet jak dorosłe kobiety widzę na ulicy to fatalnie uciekają im nogi na boki i krzywią się, a co dopiero taki maluch! Ja oglądałam buty w smyku marki coolclub, zimowe ok. 120zł ale tak jak pisałam jest u nas ten smyk wyprzedażowy, koleżanka kupiła buty zimowe dla córki za 60zł tyle że z zeszłego sezonu, a Emila jeszcze nie wie, że musi miec z aktualnego sezonu , oglądałam w ccc, też koło 100zł ale nie jestem przekonana, niby wyglądają fajnie, porządnie zrobione tyle, że ja na przykład nie dam rady chodzić w butach z ccc bo są dla mnie mega niewygodnie, całe stopy mam obolałe i poobdzierane. Obejrzę jeszcze ten elefanten bo akurat deichmann to jeden z nielicznych sklepów którego buty są dla mnie zawsze wygodne (choć trochę mało wytrzymałe ale w końcu dla Emi to tez buty na 1 sezon).
Sosnowiczanka i Alanek nie oduczył się gryźć? Emila jak wyszły jej zęby to strasznie gryzła i się śmiała z tego ale za każdym razem zabierałam jej pierś i mówiłam "nie wolno!" ostrym tonem i już nie gryzie (przynajmniej cycka )
Nastazja śniłaś mi się! Ale nie wiem czy to dobry sen bo byłaś w ciąży!
Mła a jak tam Emilki krostki? Zniknęły mimo wpadki z nadmanganianem?
Jeszcze wam opowiem do jakiego lekarza wczoraj trafiłam! Dostałam jeszcze w szpitalu polecenie żeby do 1-szych urodzin dziecka co ok. 2m-ce być na wizycie kontrolnej, rozwojowej. Zawsze chodzę do jednej zaufanej lekarki ale w tym miesiącu nijak nam nie po drodze się spotkać więc stwierdzilam, że pójde do lekarza rodzinnego u którego leczą się moi rodzice (i chwalą!). Co za baba! Zebym nie była obyta z lekarzami, chorobami itp to wczoraj poszłabym do lekarza ze zdrowym dzieckiem a wyszła z chorym! Pomijam że jak weszłyśmy to się zapytala czy Emilka na bilans dwulatka. Ja wiem, że moje dziecko jest spore i na upartego mogłaby udawać roczniaka, ale na pewno nie dwulatka. W ogóle była strasznie przejęta, taka w klimacie "o boże o boże!", powiedziała że koniecznie muszę zrobić cały komplet badań, w tym na przyswajanie witaminy D3 (ja wiem kiedy się robi takie badanie, jak dziecko ma ponad rok i nie widac zębów, jak ma ponad rok i nie zarasta ciemię, jak jest podejrzenie krzywicy bo się żebra wyginają i w podobnych sytuacjach, zdrowym dzieciom nie ma potrzeby), kazała koniecznie do chirurga żeby zbadać kość ogonową bo tam może mieć jakąś tkankę łączną, pytam czy nie każdy ma taką samą kość jak Emilka o ona mi odpowiada ,że każdy ale i tak nie można tego tak zostawić, trzeba sprawdzić, nie można zlekceważyć! Pytała czy będę szczepiła na ospę, powiedziałam, że nie a ona z wyrzutem do mnie, że "zaryzykuję przechodzenie ospy!". No świr nie lekarz, idzie zdrowy człowiek a wychodzi chory. Boję się tylko żeby nie wykończyła mojego taty bo on od 20 lat nie był u lekarza, a teraz dał się namówić, i ona go straszy różnymi chorobami a ja wiem (bo wiem i bo konsultowałam) że jego wyniki jak na 50-latka który się nigdy nie leczył nie są złe tylko wymagają już teraz kontroli, ale też wiem, że jak go zniechęcę do niej to znów całkiem przestanie chodzić i mam zagwozdkę jak to rozwiązać...
Sosnowiczanka i Alanek nie oduczył się gryźć? Emila jak wyszły jej zęby to strasznie gryzła i się śmiała z tego ale za każdym razem zabierałam jej pierś i mówiłam "nie wolno!" ostrym tonem i już nie gryzie (przynajmniej cycka )
Nastazja śniłaś mi się! Ale nie wiem czy to dobry sen bo byłaś w ciąży!
Mła a jak tam Emilki krostki? Zniknęły mimo wpadki z nadmanganianem?
Jeszcze wam opowiem do jakiego lekarza wczoraj trafiłam! Dostałam jeszcze w szpitalu polecenie żeby do 1-szych urodzin dziecka co ok. 2m-ce być na wizycie kontrolnej, rozwojowej. Zawsze chodzę do jednej zaufanej lekarki ale w tym miesiącu nijak nam nie po drodze się spotkać więc stwierdzilam, że pójde do lekarza rodzinnego u którego leczą się moi rodzice (i chwalą!). Co za baba! Zebym nie była obyta z lekarzami, chorobami itp to wczoraj poszłabym do lekarza ze zdrowym dzieckiem a wyszła z chorym! Pomijam że jak weszłyśmy to się zapytala czy Emilka na bilans dwulatka. Ja wiem, że moje dziecko jest spore i na upartego mogłaby udawać roczniaka, ale na pewno nie dwulatka. W ogóle była strasznie przejęta, taka w klimacie "o boże o boże!", powiedziała że koniecznie muszę zrobić cały komplet badań, w tym na przyswajanie witaminy D3 (ja wiem kiedy się robi takie badanie, jak dziecko ma ponad rok i nie widac zębów, jak ma ponad rok i nie zarasta ciemię, jak jest podejrzenie krzywicy bo się żebra wyginają i w podobnych sytuacjach, zdrowym dzieciom nie ma potrzeby), kazała koniecznie do chirurga żeby zbadać kość ogonową bo tam może mieć jakąś tkankę łączną, pytam czy nie każdy ma taką samą kość jak Emilka o ona mi odpowiada ,że każdy ale i tak nie można tego tak zostawić, trzeba sprawdzić, nie można zlekceważyć! Pytała czy będę szczepiła na ospę, powiedziałam, że nie a ona z wyrzutem do mnie, że "zaryzykuję przechodzenie ospy!". No świr nie lekarz, idzie zdrowy człowiek a wychodzi chory. Boję się tylko żeby nie wykończyła mojego taty bo on od 20 lat nie był u lekarza, a teraz dał się namówić, i ona go straszy różnymi chorobami a ja wiem (bo wiem i bo konsultowałam) że jego wyniki jak na 50-latka który się nigdy nie leczył nie są złe tylko wymagają już teraz kontroli, ale też wiem, że jak go zniechęcę do niej to znów całkiem przestanie chodzić i mam zagwozdkę jak to rozwiązać...