27012701
Mama Pysi
Moja nocka była tragiczna. Pierwszy raz obudziłam się o 1.00, wyczułam jakieś lekkie bóle brzucha, ale poszłam dalej spać, bo myślałam, że przejdzie. Kolejna pobudka o 3.20 bóle brzucha wyczuwalne i stwierdzenie, że ma skurcze, ale rzadkie, więc wzięłam nospe i poszłam dalej spać. Ostatecznie obudziłam się o 4 i wtedy zaczęło się robić nieciekawie. Dostałam takie silne skurcze, że nie mogłam wytrzymać, wzięłam kolejną nospe, ale nic nie pomagało. Skurcze były już co 5 min. a ja zaczęłam płakać, że to już, że to za wcześnie. M szedł na 6 do pracy, a ja obawiałam się, że zacznę rodzić i nie będę miała się jak dostać do szpitala. Wzięłam kolejną nospe.
Zaczęłam się tak denerwować i płakać, że nawet nie wiem kiedy usnęłam, a gdy już się obudziłam, skurcze ustały, więc pewnie nospa pomogła.
Taka bylam przestraszona, że pierwszym moim postanowieniem było spakowanie torby do szpitala już w tym tygodniu.
Także dzisiaj leżę cały dzień w łóżku, bo widzę, że wszystko może zacząć się w każdym momencie.
Zaczęłam się tak denerwować i płakać, że nawet nie wiem kiedy usnęłam, a gdy już się obudziłam, skurcze ustały, więc pewnie nospa pomogła.
Taka bylam przestraszona, że pierwszym moim postanowieniem było spakowanie torby do szpitala już w tym tygodniu.
Także dzisiaj leżę cały dzień w łóżku, bo widzę, że wszystko może zacząć się w każdym momencie.