Kota - ja od piątkowego rejsu po sklepach mam takie bóle. Myślę, że wkroczyłyśmy w taki okres, że przydarza nam się dużo nowych objawów przed porodowych. Na razie staram się nie martwić, bo skoro nie plamię, nie tryskam wodami, bądź nie mam regularnych skurczów (daj Boże żeby nie pojawiło się nic z tego w listopadzie), to chyba wszystko gra, zwłaszcza, że Niunia się rusza... chyba się musimy przyzwyczaić do tego, choć nie powiem, wolałabym mieć wizytę u gina na dniach a poczekać muszę do 18 listopada...
Mła - ja mam odłożoną flaszeczkę weselną na Chrzciny, drugą jako pępkowe
trzecią miałam na rocznicę
więc już jednej się "pozbyliśmy". Dwie czekają
Sosnowiczanka - o matko!! ależ musiała mieć ciężko Twoja mama...
A ja Wam powiem, że kurde jak komuś się coś "wali", to wali się wszystko! dopiero mies temu nasze auto siadło całkiem, w pt go złomowaliśmy i doszliśmy do porozumienia z bratem (jak pisałam), że będę jeździć jego na uczelnię i do lekarza... i wyobraźcie sobie, że godzinę temu dzwoni i mówi: "miałem stłuczkę!" i jesteśmy teraz w kropce :/ zastanawiam się co zrobię, jak (odpukać!!!) coś się stanie i będę musiała jechać nagle na IP... :/ teraz to jestem "scykana". Dobrze, że nic się jemu i dziewczynie nie stało, ale kurde jestem trochę zła na niego, bo dopiero co zdał prawko, a już "szpanować" zaczął, a weekendowi kierowcy właśnie tacy są - zero uwagi... nie wyobrażam sobie jazdy autobusem, bo raz jechałam i dość że na przystanku nikt miejsca mi nie zrobił, to w autobusie nawet 14-15 latkowie... nie ruszyli tyłka, a jednak boję się stać i kołysać, a nie daj Boże polecieć do przodu przy hamowaniu.