becia84
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Listopad 2008
- Postów
- 2 801
Cześć dziewczyny,
dziękuję Wam po raz kolejny za zrozumienie. Nie jest lekko, w obecnej sytuacji każda decyzja jest zła. Moja mama wychowywała nas sama i zawsze chciałam, by moje dziecko miało pełną rodzinę. Powalczę o ten związek...
Wczoraj rzeczywiście nie szło wytrzymać w tej gorączce, ale popołudniu byłam na urodzinach kuzynki i było już naprawdę przyjemnie. Ile rąk wylądowało na moim brzuchu to już sama nie wiem... Jakoś nie mogę do tego przywyknąć
Temat zwierzątek w domu też gdzieś się pojawił, więc ja też mam psiaka. Akurat teraz niemiłosiernie gubi sierść. Jak to będzie przy dzidzi nie mam pojęcia. Jednak najbardziej boję się o akceptację. Asko chyba pisała o tej dramatycznej decyzji, którą musiała podjąć. Współczuję, ale rozumiem. Ja mogę też mieć problem i wiem, że będzie mnie to kosztowało dużo pracy. Nasza Lufka jest bardzo rozpieszczona, jest indywidualistką i zawsze bardzo absorbuje swoją osobą, ale ogólnie mimo tego że jest uparta to mogę powiedzieć, że jest posłuszna. Niepewność polega na tym, że to jest bullterrier. Hodowca, od którego braliśmy ją też miał dzieci i to mnie trochę pociesza. No zobaczymy... Rozmawiałam już z naszym weterynarzem, jej zdaniem charakter Lufki nie wskazuje, że miałyby być jakieś problemy, ale dała mi kilka wskazówek (o których już pisałyście). Mówiła też, że warto teraz z mężem często się przytulać i pokazywać jej że ten czas jest tylko dla nas, nie pozwalać jej wtedy podchodzić, skakać. Udowodnić, że jest czas dla niej, ale są też chwile tylko nasze.
Złoto nie mam takiego problemu, ale na Twoim miejscu chyba bym posłuchała położnej. Wkońcu to doświadczona kobieta i wie co mówi. Chce oszczędzić Ci bólu i cierpienia. Ja osobiście wolałabym poród naturalny, ale jeśli powiedzą mi, że operacja, którą przeszłam w 4 tyg. ciąży ma jakieś znaczenie i mogą być jakieś kłopoty z tym związane to oczywiście wybiorę cesarkę.
Agapa qurcze aż mi się gorąco zrobiło jak czytałam twój post. Moja kuzynka też miała podobny wypadek na rowerze 2 dni temu. Wygląda strasznie. Bardzo potłuczona, ale na szczęście nie połamana. Szybkiego powrotu do zdrowia dla córeczki, oby wszystko sie dobrze zrosło i dużo siły dla Was wszystkich życzę.
Pozdrawiam cieplutko!
dziękuję Wam po raz kolejny za zrozumienie. Nie jest lekko, w obecnej sytuacji każda decyzja jest zła. Moja mama wychowywała nas sama i zawsze chciałam, by moje dziecko miało pełną rodzinę. Powalczę o ten związek...
Wczoraj rzeczywiście nie szło wytrzymać w tej gorączce, ale popołudniu byłam na urodzinach kuzynki i było już naprawdę przyjemnie. Ile rąk wylądowało na moim brzuchu to już sama nie wiem... Jakoś nie mogę do tego przywyknąć
Temat zwierzątek w domu też gdzieś się pojawił, więc ja też mam psiaka. Akurat teraz niemiłosiernie gubi sierść. Jak to będzie przy dzidzi nie mam pojęcia. Jednak najbardziej boję się o akceptację. Asko chyba pisała o tej dramatycznej decyzji, którą musiała podjąć. Współczuję, ale rozumiem. Ja mogę też mieć problem i wiem, że będzie mnie to kosztowało dużo pracy. Nasza Lufka jest bardzo rozpieszczona, jest indywidualistką i zawsze bardzo absorbuje swoją osobą, ale ogólnie mimo tego że jest uparta to mogę powiedzieć, że jest posłuszna. Niepewność polega na tym, że to jest bullterrier. Hodowca, od którego braliśmy ją też miał dzieci i to mnie trochę pociesza. No zobaczymy... Rozmawiałam już z naszym weterynarzem, jej zdaniem charakter Lufki nie wskazuje, że miałyby być jakieś problemy, ale dała mi kilka wskazówek (o których już pisałyście). Mówiła też, że warto teraz z mężem często się przytulać i pokazywać jej że ten czas jest tylko dla nas, nie pozwalać jej wtedy podchodzić, skakać. Udowodnić, że jest czas dla niej, ale są też chwile tylko nasze.
witajcie. Wczoraj byłam umówiona z położną która pokazała mi cały oddział porodowy i nie było tak źle myslałam żę będe bardziej tym wszystkim przerażona. Porozmawiałam z położną która mnie troszke uspokoiła, więc źle nie będzie. Tylko mam jeden problem ponieważ za młodoch lat miałam mały wypadek i teraz przez to mam skrzywioną miednice. Położna stwierdziła żę mam jeszcze troszke czasu i żebym załatwiała sobie zaświdczenie od ortopedy, że jedynym wyjściem jest cesarskie cięcie bo inaczej się zamęcze albo w najgorszym wypadku coś mi się stanie podczas naturalnego porodu.
Co o tym myślicie ma ktoś taki sam problem jak ja?
A najgorsze w tym wszystkim jest to że nie łatwo jest załatwić takie zaświadczenie.
Złoto nie mam takiego problemu, ale na Twoim miejscu chyba bym posłuchała położnej. Wkońcu to doświadczona kobieta i wie co mówi. Chce oszczędzić Ci bólu i cierpienia. Ja osobiście wolałabym poród naturalny, ale jeśli powiedzą mi, że operacja, którą przeszłam w 4 tyg. ciąży ma jakieś znaczenie i mogą być jakieś kłopoty z tym związane to oczywiście wybiorę cesarkę.
Agapa qurcze aż mi się gorąco zrobiło jak czytałam twój post. Moja kuzynka też miała podobny wypadek na rowerze 2 dni temu. Wygląda strasznie. Bardzo potłuczona, ale na szczęście nie połamana. Szybkiego powrotu do zdrowia dla córeczki, oby wszystko sie dobrze zrosło i dużo siły dla Was wszystkich życzę.
Pozdrawiam cieplutko!
Ostatnia edycja: