Cześć Kobietki!
Nie piszę, bo u mnie w pracy grudzień to prawdziwa masakra, a w domu Ema też ma swoje potrzeby
Milva, dzięki :**
Kota, biedna jesteś z tym zębem i bardzo dzielna :* Mi po Emie ukruszyło się chyba z pięć, a przy ostatnim ukruszeniu zrobiła się zgorzel
(Asko, mam nadzieję, że Cię to ominie, ale jeśli zacznie boleć nie czekaj i startuj do dentysty), rozumiem więc doskonale Twój ból, tzn w przenośni, bo na żywca miałam wyrywanego zęba w podstawówce i to była taka trauma, że w życiu tego nie powtórzę.
A tak swoją drogą,
Kota, musisz sobie świetnie dawać radę z dwójką. Ty
Phelania również. Nasza
Żabcia wcześniej była chyba drugą po
Dorotar najbardziej obecną osobą na forum, a teraz przepadła. Mam nadzieję, że do nas wróci jak wszystko ogarnie
Venus, z tą trzydziestką, to się nie przejmuj za bardzo. Ja jestem o rok starsza od
Ewki i jeszcze żyję!
)))) Przynajmniej to jedno masz z głowy, że urodziłaś pierwsze dziecko przed 30. No i masz męża!
W naszym społeczeństwie tak po cichu ten wiek jest taką granicą, jak u mężczyzn 40-stka. Po tym stajemy się starymi pannami, albo za starymi na dziecko, albo nie kwalifikujemy się jako "zatrudnię młodą......". To mity, ale trochę tak się to postrzega. Zapewniam Cię jednak, ze czeka Cię wiele lat młodości, energii i głupich, zwariowanych pomysłów. Tego Ci właśnie życzę! :*
Te z Was, których maluchy jeszcze nie mówią za wiele troszkę się tym martwią, ale pomyślcie o tym, że inne z kolei np. nie odpieluchowują się. Każde z nich ma swój czas i musimy być cierpliwe. Moja Ema filozofuje na maksa, mówi jak stara (mam na myśli sens, nie wymowę), bo np. mówi że "tatuś wielci dziulkę wieltalką, a jak byłam z babcią w biedlonce to widziałam wieltalkę dla malutkich chłopcyków". Ale o nocniku nie chce słyszeć! Ogólnie rozwojowo przechodzimy etap wcielania się w różne role (Ema jest mamusią, albo zebelką, albo... kołdlą
) i rozmowy z zabawkami (misiu popats jak Ema ładnie tańcy). Jednocześnie gadatliwość bywa skrajnie męcząca, a dodatkowo życzenia nierealne do spełnienia - np. usilne proszenie o włożenie dużego misia do małego pudełeczka. Albo układamy z klocków domek i zanim skończę jest płacz, że nie taki domek! Nie tak! Nie podoba się Emie! Inny domek! Ale jaki nie wiadomo :/ Nie czeka też aż wrócę z pracy. Czeka co przyniosę! Mówi do M "Zalaz mama wlóci z placy i psyniesie Emie coś fajnego". I od drzwi robi rentgen w zakupach w reklamówe, a jak nic nie znajdzie, staje pod wieszakiem gdzie wisi torebka i mówi "Mamusiu, pomus Emie, bo Ema nie dostanie. Co fajnego jest dla Emy w tolebce?". Czasem to śmieszne, a czasem smutne. Jak jej nic nie kupię to czuję się źle z jej rozczarowaniem. Jak kupię, czuję się źle, że ją psuję. Nie ma dobrego rozwiązania.
Dla
Tymka, Kacperka, Alanków, Michasia, Zuzi, Oskarka, Adasia, Lenki, Qbusia, Fabianka, Mikiego, Kalinki i Emilki ogromne buziaki i życzenia bezbolesnego wychodzenia piątek, łagodnego buntu dwulatka i samych wspaniałości! :*********