Steffi - super opis porodu
Najfajniejsze byly te skurcze lydek ;D ;D ;D A wiesz co - to badanie w czasie skurczu to ma sens - mimo ze troche bolesne, to zawsze moga troszke przyspieszyc rozwieranie
No to sie troche natchnelam wiec zaraz opisze swoj porod
No to zaczne od pierwszego Swieta, czyli od 25 grudnia
Bylismy wtedy u moich rodzicow na obiedzie i juz po obiedzie a przy poobiedniej kawce zaczelam miec lekko bolesne skurcze - przez 1,5 godziny byly regularne - co 13 minutek, ale bol wlasciwie zaden
No wiec poszlam sobie pod prysznic - Pawel oczywiscie poszedl ze mna, zeby liczyc czas skurczy, ale odkad wlazlam pod prysznic, skurcze jak nic minely... aaaa... w Wigilie bylo bardzo podobnie, wieczorkiem skurczyki, potem prysznic i zniknely
No wiec skoro zniknely i byly do zniesienie, znaczy sie ze to nie to ;D ;D ;D Z Wiktorkiem pamietam, ze skurcze byly regularne i baaardzo bolesne, wiec czekalismy dalej
26 grudnia bylismy u tesciowej na obiadku, no i znowu po obiadku zaczely sie skurczyki, ale byly jakos mniej regularne niz w poprzednie dni, no i znowu ni to bol ni to nie wiem co
No ale Pawel sie uparl, ze moze warto jechac do szpitala, zeby mnie chociaz przebadali... Najwyzej wrocimy do domku
Po powrocie od tesciowej zadzwonilismy po moja siorke, zeby pakowala sie w samochod i przyjezdzala na noc zajac sie Wiktorkiem... Jak przyjechala to byla akurat 20 i zaczynalo sie M jak milosc - no wiec zaczelam Pawlowi gadac, ze moze pojedziemy po serialu, bo to i tak napewno nie to, wiec po co teraz jechac... No ale uparty jak osiol Pawel uparl sie zeby jednak jechac
Jak weszlismy na izbe, przywitala nas baardzo niesympatyczna polozna i pyta sie co sie stalo... No to ja, ze mam w miare regularne skurcze i ze maz sie uparl zeby przyjechac... No wiec ona ze podlaczy mnie pod KTG i zobaczymy... Ale bardzo sie zdziwila jak jej powiedzialam ze to moj drugi porod i ze nie wiem kiedy do szpitala przyjechac ;D ;D ;D No i jak mi zrobili KTG, to przez 45 minut pojawily sie moze ze 3 skurcze - hehehe, normalnie wszystko minelo... Po zapisie przyszla pani dr - bardzo mlodziutka, wygladala jakby z tydzien tam pracowala... Byla bardzo mila, wziela mnie na badanie - wiec mowie do niej, ze jak nie bedzie rozwarcia, to nie zostaje tylko jade do domku... A ona mi mowi ze rozwarcie jest na 2,5 cm i ze przyjmuja mnie na porodowke !!! A ja ze co ??? 2,5 cm tylko ??? To ja jade do domku i przyjade moze jutro, albo jak sie cos konkretnego zacznie... (Tutaj przypomniala mi sie Pamcia, ktora z takim rozwarciem jeszcze po sklepach latala
) A ona ze nie, ze na porodowke i juz
No wiec kolo 22 bylismy juz z Pawlem u gory i znowu podlaczyli mnie na polgodzinny zapis, bo musza taki miec... Przyszla do mnie polozna - bardzo fajna babka, normalnie super - bardzo sie ciesze ze taka konkretna babeczka nam sie trafila
No i nagle z 2,5cm zrobila mi 4cm rozwarcia ;D ;D ;D Potem jeszcze przez te pol godziny musialam lezec - skurczow na zapisie zero - mimo ze troche pobolewalo - ale w momencie jak bolalo, to zapis byl na np -5, albo gora 10 % hehehe
No i po zapisie uparlam sie ze musze wstac i isc sie wysikac - i tak jak wstalam, tak juz sie nie polozylam
Polozna mi powiedziala ze jak cche sobie przyspieszyc rozwarcie, to zebym przysiady w czasie skurczu robila, ze to najlepiej pomaga - no wiec skoro te skurcze takie malo bolesne, to sobie postanowilam tak pomoc
No ale tak do polnocy to ja jeszcze caly czas gadalam ze ja moze pojade do domku, wyspie sie i jutro wroce ;D ;D ;D no i tak zaczelo mi sie chciec kupe - z tego polozna miala taka zwalke ze szok
Polozylam sie, bo skoro kupe mi sie chce to musi mnie zbadac - oczywiscie podczas skurczu - i tak nagle zrobilo sie juz 7-8 cm rozwarcia, wiec prawie pelne
Polozna do mnie ze mam robic ta kupe jak tak bardzo chce - no wiec jak zrobilam, to sie okazalo ze wody mi poszly - a tyle ich bylo, ze Pawel mowi ze na metr trysnely ;D ;D ;D No i polozne same byly w szoku ze tyle wod ze mnie wyplynelo
A bylo juz po polnocy... ja do Pawla ze teraz to sie zaczna pewnie ostre bole i ze bede wyla na pewno jak glupia... no i tak gadalam i gadalam ze zaraz bedzie mnie ostro bolec, az przyszly bole parte... tak sie zaparlam, ze az polozna mowila zebym tak mocno nie parla bo dziecko zmecze - i za drugim parciem urodzila sie Paulinka - cala i zdrowa, dostala 10 punkcikow i bylam wtedy bardzo szczesliwa i bardzo w szoku ze to juz po... Caly czas czekalam az zacznie w koncu bolec, a tu nic - tylko slynna kupa - hehehe
No i Pawel przecial pepowinke - dumny jak cholera tatus
I poszedl robic zdjecia przy badaniach Malej a ja zostalam i czekalam na niego... Jako ze nie peklam ani nie bylam cieta, to i szycia bylo niewiele - bo tylko w srodeczku troszke
I nic to nie bolalo, mimo ze bez znieczulenia
No i jak Pawel wrocil i powiedzial ile wazyla, to znowu bylam w szoku !!!! Po dwoch godzinach juz mykalam sama sobie do kibelka, mimo ze kazali wstac dopiero po 6 h - ale czulam sie rewelacyjnie - jakbym nie rodzila !!!! Z Wiktorkiem to sie nameczylam cholernie, a teraz to byl taki lajcik ze sama bylam w szoku !!! Mimo ze balam sie nieprzecietnie - bo naprawde porod jeden drugiemu nierowny - a wrecz zupelnie inny !!!
No to byloby na tyle
Pamcia - przy moim opisie to sie nie poplaczesz, bo taki bezstresowy i w ogole
A dzis musze sie pochwalic - Paulince odpadl juz kikucik
No i dzis konczy juz caly tydzien
I wlasnie sie obudzila i cycka sie domaga