Nathalie
Fan(ka)
Paaricia fajne te sklejane zdjęcia. Super! :laugh:
Steffi najszczersze współczucia - nie wiem czy bardziej ze zwględu na niewyspanie czy ze względu na śmierdzące sprzątanie. :-[ Moja też czasem ma sraczkę ale na szczęście już nauczyłam sie odczytywać jej znaki.
Wiecie co, mój mąż mnie wczoraj rozwalił dwa razy. Pierwszy raz - okulistka powiedziała, żeby nie dawać Ingusi żadnych kropelek aż będą wyniki z wymazu, mieliśmy jej przemywać oczko tylko solą fizjologiczną. Niestety oczko coraz bardziej jej ropiało a od częstego ścierania ropki strasznie jej się zaczerwieniło, więc postanowiłam, że zadzwonię i się zapytam czy mogę jej dać kropelki. Mówię o tym mężowi a on na to "daj bez dzwonienia, i tak się o tym nie dowie"... Nie ważne zdrowie dziecka, czy rzeczywiście możemy dać te kropelki czy nie, ale najważniejsze jest to, żeby okulistka nie wiedziała, że złamaliśmy jej zakaz... 8)
Drugi raz to jak trzymał ją na rękach i jej główka była skierowana do TV. Mówię mu "Tomek, niech ona nie ogląda TV". A co na to mój mąż? - "Robin Hooda może oglądać"... No nie, bez komentarza... :laugh: :laugh: :laugh:
Steffi najszczersze współczucia - nie wiem czy bardziej ze zwględu na niewyspanie czy ze względu na śmierdzące sprzątanie. :-[ Moja też czasem ma sraczkę ale na szczęście już nauczyłam sie odczytywać jej znaki.
Wiecie co, mój mąż mnie wczoraj rozwalił dwa razy. Pierwszy raz - okulistka powiedziała, żeby nie dawać Ingusi żadnych kropelek aż będą wyniki z wymazu, mieliśmy jej przemywać oczko tylko solą fizjologiczną. Niestety oczko coraz bardziej jej ropiało a od częstego ścierania ropki strasznie jej się zaczerwieniło, więc postanowiłam, że zadzwonię i się zapytam czy mogę jej dać kropelki. Mówię o tym mężowi a on na to "daj bez dzwonienia, i tak się o tym nie dowie"... Nie ważne zdrowie dziecka, czy rzeczywiście możemy dać te kropelki czy nie, ale najważniejsze jest to, żeby okulistka nie wiedziała, że złamaliśmy jej zakaz... 8)
Drugi raz to jak trzymał ją na rękach i jej główka była skierowana do TV. Mówię mu "Tomek, niech ona nie ogląda TV". A co na to mój mąż? - "Robin Hooda może oglądać"... No nie, bez komentarza... :laugh: :laugh: :laugh: