Tak, sama indukcja porodu mnie martwi.
Od razu napisze, że może nie mam jakies wielkiej traumy i nie mam zamiaru nikogo przestraszyć bo wiadomo każdy ma inne doświadczenia.
Powiem tak ... indukcja była dla mnie trudna z kilku powodów
1) w momi przypadku trwala długo... 8 dni w tym 2 x cewnik Foleya i chodzenie po całym szpitalu po schodach .... wiadomo żeby coś ruszyło.
Po tych 8 dniach, chodzeniu po schodach i nieprzespanych nocach bylam juz tak zmęczona, że na porodówce nie miałam siły.
2) bardzo zaskoczyl mnie poród bo trochę inaczej sobie to wyobrażałam
w senie chodziłam do szkoły rodzenia i nastawiałam się na porób bardziej w ruchu a podczas pobytu na porodówce mogłam poruszać się tylko na odległość kabli od EKG i pompy z oksytocyną. Nie mogłam skakać na piłce bo położne marudziły, że zapis fatalny.
3) liczyłam na większe wsparcie położnej a okazało się, że wpadala tylko co 0,5 h podkręcić pąpę z oksytocyną.
Wiem, że dużo tez zależy na kogo się trafi. Teraz trochę inaczej będę do tego podchodzić więc może będzie mi łatwiej.
Optymistycznie kończąc jak dostałam juz to moje dziecię na ręce to sie trochę o tym wszystkim zapomniało