reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Grudniowe mamy 2021

reklama
No wiesz tylko ja jeszcze tego samego dnia siedziałam normalnie i ogólnie nic mi nie było. Pęknięcie 2go stopnia to nic w porównaniu z rozcinaniem powłok brzusznych i późniejszym problemami - szwagierka w 3ciej ciąży 5 lat po 2gim CC leżała ostatnie 2 miesiące w szpitalu bo miała tak naciagnietą macicę że zaczęła jej się blizna rozchodzic i się bali że jej macica pęknie... ma kategoryczny zakaz bycia w kolejnej ciąży bo grozi to śmiercią i jej i dziecka. Ja bym CC unikała jak ognia.

Z kolei moja siostra po naturalnym 2 tygodnie leżała w szpitalu, cała ponacinana, szyta na żywca, rana się nie goiła, doszło do zakażenia. Jak widać nie da się przewidzieć co kogo czeka. Ja synka rodziłam CC, okazało się że w ostatnim momencie cały poowijal się w pępowinę, lekarz stwierdził że szykował sobie szubienice jakkolwiek źle to brzmi, chyba nie trudno sobie wyobrazić jak mógłby dla niego zakończyć się poród naturalny.... Życie pisze różne scenariusze, CC bardzo często ratuje zdrowie i życie matki i dziecka dlatego "unikanie jak ognia" to moim zdaniem przesada
 
Ja tez pierwszy poród miałam cc ale nigdy bym sobie sama z siebie tego nie zafundowała..mimo tego ze blizna niewidoczna nic mnie nie bolało już tydzień po 3 miesiące później już skakałam biegałam i wyginała się na siłowni. Teraz bym chciała naturalnie ale lekarz mówi ze wszystko się okaże w okolicach 36 tc wiec się nie nastawiam wogole.
 
Łączę się w bólu ze wszystkimi cierpiącymi z powodu mdlosci i wymiotów... 😟 Powiedzcie mi proszę, czy któraś z was brała czopki przeciwwymiotne torecan w ciąży? Lekarz zapisał mi to ostatnio, ale nie wykupiłam recepty, bo podobno lek nie jest wskazany w ciąży... 😟 Zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo zwróciłam dzisiaj wszystko co zjadłam... 😟 Mam coraz mniej sił... 😟
mi przepisał to samo i tez po przeczytaniu o tym leku tez nie wykupiłam a ciagle wymiotuje .. i tez szukam sposobu
 
mi przepisał to samo i tez po przeczytaniu o tym leku tez nie wykupiłam a ciagle wymiotuje .. i tez szukam sposobu
Dziewczyny, może dziwnie to zabrzmi, ale jako farmaceuta odradzam czytanie ulotek! Mało, który lek ma w ulotce dopuszczenie do stosowania u kobiet w ciąży, ponieważ wymagałoby to badań klinicznych na ciężarnych. Lekarze biorąc pod uwagę swoje doświadczenie, często zapisują leki pomimo braku jasnego przyzwolenia ulotki. Tak samo jak są leki, które według ulotki mają zastosowanie np od 5 r.ż a lekarz zapisuje niemowlakowi. Uporczywe wymioty są dużo bardziej szkodliwe niż torecan, bo grożą odwodnieniem [emoji846]
 
Przez swoje samopoczucie nie jestem z Wami na bieżąco i za dużo by nadrobić... przyszedł mój wynik COVID, negatywny i już się cieszyłam a w nocy wróciła biegunka, doszły wymioty i wróciła gorączka... załamka 🤦🏼‍♀️ Boje się o dziecko bo zawsze skurcze jelit to tez skurcze w macicy :(
Co do porodu bo tyle przeczytałam „z wierzchu”. Pierwszy miałam straszny, rodziłam naturalnie do 9 cm rozwarcia, były zielone wody płodowe, na 9 cm okazało się, ze jest wysokie stanie główki i dziecko się dusi, nagła cc, urodziła się sina i nie płakała, nawet mi nie chcieli powiedzieć czy żyje tylko z nią wybiegli... jeszcze od lekarza usłyszałam, ze urodził mi dziecko 🤦🏼‍♀️ Strasznie się to na mojej psychice odbiło i rok mi zajęło, żeby się z tym pogodzić.
teraz bardzo bym chciała naturalnie, ale staram się o tym nie myśleć, żeby później znowu nie było żalu i stanów depresyjnych, ze „nie dałam rady”. Po poronieniu już mi nie robi różnicy jak urodzę, byleby się urodziło zdrowe bez takich zagrożeń.
 
Przez swoje samopoczucie nie jestem z Wami na bieżąco i za dużo by nadrobić... przyszedł mój wynik COVID, negatywny i już się cieszyłam a w nocy wróciła biegunka, doszły wymioty i wróciła gorączka... załamka 🤦🏼‍♀️ Boje się o dziecko bo zawsze skurcze jelit to tez skurcze w macicy :(
Co do porodu bo tyle przeczytałam „z wierzchu”. Pierwszy miałam straszny, rodziłam naturalnie do 9 cm rozwarcia, były zielone wody płodowe, na 9 cm okazało się, ze jest wysokie stanie główki i dziecko się dusi, nagła cc, urodziła się sina i nie płakała, nawet mi nie chcieli powiedzieć czy żyje tylko z nią wybiegli... jeszcze od lekarza usłyszałam, ze urodził mi dziecko 🤦🏼‍♀️ Strasznie się to na mojej psychice odbiło i rok mi zajęło, żeby się z tym pogodzić.
teraz bardzo bym chciała naturalnie, ale staram się o tym nie myśleć, żeby później znowu nie było żalu i stanów depresyjnych, ze „nie dałam rady”. Po poronieniu już mi nie robi różnicy jak urodzę, byleby się urodziło zdrowe bez takich zagrożeń.
Absolutnie się z Tobą zgadzam . Nie ważne jak urodzimy ważne aby wszystko było dobrze 😁
 
Z kolei moja siostra po naturalnym 2 tygodnie leżała w szpitalu, cała ponacinana, szyta na żywca, rana się nie goiła, doszło do zakażenia. Jak widać nie da się przewidzieć co kogo czeka. Ja synka rodziłam CC, okazało się że w ostatnim momencie cały poowijal się w pępowinę, lekarz stwierdził że szykował sobie szubienice jakkolwiek źle to brzmi, chyba nie trudno sobie wyobrazić jak mógłby dla niego zakończyć się poród naturalny.... Życie pisze różne scenariusze, CC bardzo często ratuje zdrowie i życie matki i dziecka dlatego "unikanie jak ognia" to moim zdaniem przesada
No to prawda czasami nie ma wyjścia....
 
Hej dziewczyny ;)
Tak jak już o tym jest mowa... to moje pierwsze dziecko... więc jak bardzo powinnam się obawiać porodu? Dodam, że będę rodzic w UK
 
reklama
Cześć dziewczyny, na początku trochę o mnie. Mam 2 córki (14 I 13) lat. I zamarzylo nam sie jeszcze jedno dziecko. Staraliśmy się trochę i w zeszłym roku pod koniec czerwca zobaczyłam 2 kreseczki. Radość nie do opisania. Niestety 30 lipca dowiedziałam się że serduszko nie bije A był to już 11 tydz. Od października znowu zaczęliśmy się starać ale po drodze krwiak i niedobory witamin, Hashimoto. Trochę do ogarnięcia. A tu 23 kwietnia niespodzianka 2 kreseczki. Radość przeplata się z przerażeniem czy wszystko teraz będzie ok. Trzymajcie kciuki.
 
Do góry