U mnie życie decyduje... Miałam zupelnie inne plany... W grudniu straciłam pierwsza ciąże, dlatego o drugiej nie chciałam nawet mówić w pracy, przynajmniej nie do końca pierwszego trymestru. Jednak w zeszłym tygodniu zwymiotowałam w pracy 3 razy w ciągu godziny i juz nie dało się tego ukryć... Chciałam normalnie pracować jeszcze kilka miesięcy, ale nie dam rady. Mam coraz większe mdlosci, już praktycznie nic nie jem... Chyba od przyszłego tygodnia będzie L4 (w tym tygodniu mam urlop). Najgorsze jest to, że z Internetu dowiedziałam się, że już szukają kogoś na moje miejsce. Jeśli mi się nie uda i tym razem to już nie mam do czego wracać... Najgorsze jest to, że nikt ze mną nawet o tym nie porozmawiał... Mój mąż mówi, że w tej sytuacji to L4 jest najlepszym wyjściem. Dzisiaj mam wizytę, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...