L
Lebkuchen_mum
Gość
Tez nie ma takichA masz może już świeże gruntowe ogórki w sklepie i zrób w solonej zalewie...
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Tez nie ma takichA masz może już świeże gruntowe ogórki w sklepie i zrób w solonej zalewie...
Jest ale na drugim koncu wiednia. Musialabym jechac ponad godzine drogi w 1 strone nawet chyba 1h 30 minut cos kolo tego no i nie ma pewnosci ze będąNie masz zadnego polskiego sklepu w Wiedniu? U nas jest jeden, ale musialabym metrem podjechac i mi sie nie chce. Tez slabo z polskimi produktami tutaj
No to do dupy, u nas tez lipa. A hiszpanskie jedzenie jest stanowczo przereklamowane, na prawde nic mnie tu z ich jedzenia nie zachwyca. Dlatego jak jedziemy do rodziny do Polski albo do Wloch to najwieksza radoche mam z tego, ze wreszcie sie najem pysznych rzeczyJest ale na drugim koncu wiednia. Musialabym jechac ponad godzine drogi w 1 strone nawet chyba 1h 30 minut cos kolo tego no i nie ma pewnosci ze będą
Ja mam to samo w ciagu ostatnich 2 lat bylam w pl co 2 tygodnie wiec fajnie. Teraz ostatni raz bylam koncem stycznia i pewnie nie predko pojade...nawet nie ze wzgledu na wirusa ale jednak podroz w busie gdzie siedzi 8 ludzi dla mnie w ciazy bedzie ciezka...jeszcze jadą baaardzo szybko i jak są wyboje bardzo podbija...balabym sie jechac.No to do dupy, u nas tez lipa. A hiszpanskie jedzenie jest stanowczo przereklamowane, na prawde nic mnie tu z ich jedzenia nie zachwyca. Dlatego jak jedziemy do rodziny do Polski albo do Wloch to najwieksza radoche mam z tego, ze wreszcie sie najem pysznych rzeczy
Ja przez kilka miesiecy mieszkalam w Anglii i nie mogłam się nijak przekonac do.ich jedzenia. Chleb to jakis dramat byl, ziemniaki to samo. Wszystko jakies takie chemiczne, niedobre. Cale szczęście polski sklep byl blisko, wiec głównie tam sie zaopatrzalismy.No to do dupy, u nas tez lipa. A hiszpanskie jedzenie jest stanowczo przereklamowane, na prawde nic mnie tu z ich jedzenia nie zachwyca. Dlatego jak jedziemy do rodziny do Polski albo do Wloch to najwieksza radoche mam z tego, ze wreszcie sie najem pysznych rzeczy
Dziewczyny karmiące piersią, tak się chciałam zapytać, czy macie to omówione z ginekologiem? Pamiętam, że w zamierzchłych czasach mojej pierwszej ciąży (czyli 9 lat temu heh ) to zalecali jak najszybciej odstawić a wręcz zakazywali w trzecim trymestrze bo karmienie powoduje skurcze macicy i może przyspieszyć poród. Tak się zastanawiam, czy wytyczne sie zmieniły od tego czasu? Bo widziałam że kilka z Was nadal karmi. Nie żebym planowała kolejną ciążę w trakcie karmienia grudniowego bąbla, co to to nie haha [emoji16] pytam z czystej ciekawości.
No ja jak mieszkalam w Londynie to nie moglam narzekac, bo u byle hindusa pod domem mozna bylo kupic Polski chleb, ogorki, sledzie i wiele innych rzeczy. W ogole tam w kazdym sklepie maja produkty z calego swiata. Tutaj nie i w ogole nawet wsrod tych swoich hiszpanskich produktow maja niewielki wybor. Jak pojdziesz do takiego marketu sredniej wielkosci to np wybor sokow masz pomaranczowy, brzoskwiniowy, ananasowy i moze jeszcze dwa albo trzy inne. W Polsce jest o wiele wiele wiecej. To samo z innymi rzeczami i kosmetykami, 5 kremow na krzyz do wyboru. Jak tu przyjechalam to myslalam, no taki kraj srodziemnomorski to na pewno ma mnostwo owocow i warzyw do wyboru, a ja wchodze do warzywniaka kolo domu i mam do wyboru banany, jablka, pomarancze, a w sezonie winogrona, arbuza, melona i truskawki... Serio?? Ja myslalam ze beda miec cos egzotycznego, naprawde pod tym wzgledem sie zawiodlam. A jeszcze jak oni sie zachwycaja, ze ich kuchnia jest najlepsza na swiecie to nie wiem czy smiac sie czy plakac.Ja przez kilka miesiecy mieszkalam w Anglii i nie mogłam się nijak przekonac do.ich jedzenia. Chleb to jakis dramat byl, ziemniaki to samo. Wszystko jakies takie chemiczne, niedobre. Cale szczęście polski sklep byl blisko, wiec głównie tam sie zaopatrzalismy.
O rany, az mi sie laysow zachciało
Jezuuu za mna chodzą strasznie... Ale moj maz w życiu by tego nie przetrawil. Ostatnio jechalam do rodzicow i dzwonilam ze jak beda w sklepie to prosze o cole i laysy cebulowe smiali sie potem ze powiedzą ale przynajmniej mi przeszloJa właśnie zszamałam laysy paprykowe