Dokładnie cię rozumiem. Ja raczej nie na takie wsparcie liczyłam ze strony męża. To prawda, że oboje już nie planowaliśmy, ale jeśli tak już się stało to raczej chciało by się usłyszeć coś w stylu że damy sobie radę, albo coś co by podniosło Cię na duchu. A nie jeszcze gnębić się tym, że tak jak w moim przypadku ta druga osoba czeka tylko na to żeby się jednak nie udało.
Ale nie będę wam tu zanudzać już. Jeżeli mam mieć to dzieciątko to tak będzie, a jeśli nie jest mi pisane to też czas pokaże. Dziś poczułam jakiś przypływ miłości do tej fasolki. Tylko tak przykro myśleć, że tatuś jej nie chce. Ale wierzę, że to się zmieni.
Nawiasem mówiąc przy drugiej ciąży też nie do końca był zadowolony a teraz pęka z dumy jak mu wszyscy mówią, że syn (właśnie ten drugi) to wykapany tatuś.