L
Lebkuchen_mum
Gość
Jak ja sie boje tych złotych wychowawczych rad...zwlaszcza od rodziny narzeczonego, tych rad ktorych totalnie nie potrzebuję bo jak bede cos chciala wiedziec to sobie zadzwonię do swojej mamy. Wiem ze bez tych rad sie nie obejdzie bo już mi mowia jak "byc w ciazy" ale wypuszczam drugim uchem i pozniej sie z mamą smiejemy z tych niesamowitych i naprawde idiotycznych porad bo błagam ostatnio siedze sobie z nogą uniesioną taką zgiętą i sie o nią opieram po czym tesciowa GNIECKO GNIECIESZ!!!! smiac mi sie chcialo z tej glupoty wiec rowniez jej glupio odpowiedzialam ze maluch mi gniecie pęcherz to teraz ja go troszke posciskam albo slowa typu no nie znowu bedzie chlopak bo uwaga "nie jesz slodyczy" a slodycze sie je na dziewczynke...takze ludzie ratujcie bo nie wiem już jaką głupotą na głupotę odpowiedziec wazne ze bedzie zdrowe a nie plec to po 1 a po 2 upodobania smakowe nie mowia o płci i jest to naukowo stwierdzone. Ja nigdy slodkiego nie lubilam i zreszta jeac nie moge bo mam straszne kolatania serca wiec moj organizm niedomaga sie cukru i jest to logiczneA złotych rad dziewczyny nie unikniecie, zwłaszcza jak już maluch będzie na świecie u mnie zawsze były komentarze co do tego że dzieci śpią na brzuszkach od małego. Spały na płasko, główkę już każdy umiał sobie przekręcić, lekarz też dał zielone światło, więc olewalam komentarze typu "przecież się udusi!" Teraz to już jest bardziej powszechne bo wiadomo że dziecko musi dużo leżeć na brzuchu zwłaszcza jak nie śpi żeby ćwiczyc mięśnie kręgosłupa i szyi i mieć siłę trzymać głowę. Ale jak moja siostra była małą i spala w wózku na brzuchu i szłyśmy z mamą na spacer to po kolejnym komentarzu starej baby "przecież to dziecko sie udusi!" mama się wkurzyła i powiedziała "trudno, zrobi się następne" mina starej baby bezcenna ja szłam obok wózka więc widziały baby że mama nie świeżak tylko wprawiona już a i tak uzurpowały sobie prawo do zaglądania do wózka i jeszcze komentowania!
Ja z moja teściowa z kolei walczyłam z przykrywaniem się starszaka tulisiem (firma Diinglisaar robi takie mikrokocyki z główką zwierzątka i dwiema łapkami idealnymi do trzymania dla niemowlaka, mają atest że są dopuszczone dla dzieci 0+ a mało które pluszowe zabawki to mają), no i starszak jak zasypiał to sobie główkę sam zakrywał tym tulisiem, teściowa uparcie mówiła że się udusi i czemu ja go tak zakrywam, a on sam tak sobie robił w końcu się przekonała jak ja nie ruszałam bobasa a ona znowu wchodzi i mówi że zakryty, wtedy dopiero odpuściła. A młodszy do dzisiaj tak zasypia że się tym tulisiem (którego miał już w szpitalu do mietolenia zamiast pieluszki) zakrywa całą głowę. Że nie będę już zaczynała o hecach z czapeczka