Cześć dziewczyny. Nie odzywałam sie od piątku bo znów pojechaliśmy z mężem do domku w górach. Wszystko było fajnie do wczorajszego wieczora. Jakoś po 22 poczułam, że coś ze mnie wypływa, poszłam do toalety i na wkładce higienicznej miałam żywoczerwoną krew. Po prostu zamarłam. Nie było jej bardzo dużo ale jednak. Na papierze toaletowym niestety też trochę było. Zmieniłam wkładkę połozyłam się do łóżka i napisałam do mojego gin - zaznaczyłam, że brzuch mnie nie boli pojawiła się ta krew. Trochę mnie uspokioł bo powiedział, że na tym etapie ciaży mogą wystąpić plamienia i możliwe, że to przez łożysko. Dzis rano wstałam, wkładka czysta, po wizyciue w toalecie trochę brązowego na papierze było od tego czasu spokój. Ale i tak się niepokoję. Dziś 9+1. Kolejną wizytę umówiłam na ten czwartek. Czy któraś z was miała może takie plamienie? Strasznie się boję