U nas też duszno, mam nadzieję że nie będzie padać bo mi się pranie na ogrodzie suszy :/
Zmusiłam się żeby wyjść z łóżka i coś porobić, chatę ogarnęłam, pran chyba że 4 zrobiłam, zrobiłam zamówienie z Tesco z dostawą na jutro no i wzięłam się za zrobienie obiadu.
Pizze robię.
Dla Meza chciałam taka na wypasie, dużo mieska itd, posmazylam, ostudzilam, ciasto rośnie, pizza będzie gotowa na 15-15.20
Maz z pracy wrócił 14.20 I wielce niezadowolony zmęczony i obolaly. Patrzy na mnie i mówi "przestań tyle sprzątać niech in i też porobia." ta, al jak nie porobia to będzie tragedia. A nie porobia bo od dwóch dni chodza i jojcza że chorzy.
Maz też od wczoraj zdycha.
Takze wlazl, skrytykował, rypna brudne ciuchy na kosz (bo to już powyżej energii podnieść pokrywę.....) wyjął z lodówki Cole (nie, nie wstawił z powrotem po nalaniu sobie szklanki) I polazl do sypialni.
Idę za nim i pytam czy go budzić na obiad (pisałam my wc, esbiej co będzie I na którą) on na to, że nie.
No zagotowalo się we mnie.
Na nogach ledwo stojąc robię to żarcie a on nie będzie z nami jadł.
To mu mówię że trochę z dupy takie zachowanie, bo nie bez powodu stałam w kuchni tyle....
On na to że zje zimna i teraz chce odpocząć bo przeciez rano mu pisałam że jak przyjdzie to jedzenie będzie czekać i łóżko. A skoro jedzenie nie czeka to on idzie spać i żebym przestała się dopier****c jak zwykle bo on się chce zdrzemnac.
Wkurzylam się I krzyknęłam żeby nie robił z Siebie gwiazdy.
Usłyszałam "spierd***j".
Wyszłam I zostawiłam dupka samego sobie.. Jest mi tak przykro. Nie zasłużyłam sobie na to.