U mnie to samo. Ojciec pił całe życie i na mamę rękę podnosił. Potem na mojego brata, bo jako najstarszy i do tego chłopak stawał w naszej obronie. Nie raz sąsiedzi przychodzili go uspokajać, a i policja się zdarzala, bo po alkoholu białej gorączki dostawał. Teraz już kilka lat pracuje we Francji, więc większość czasu nie ma go w domu to mama ma chociaz spokój. Z tym, że jest tam też moja siostra i ona musi się za niego wstydzić. Mama ledwo wiąże koniec z końcem, ale on woli przepić niż coś jej przysłać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze żal mi Taty. Głupie to, wiem. Stary chłop, a rozumu mniej niż u dwulatka. Co jakiś czas pisze albo dzwoni i płacze, że on nikogo nie obchodzi i każdy ma go gdzieś. A jak można zapomnieć takie piekło jakie nam zgotował??