reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Grudniowe mamy 2016

Witam dziewczyny :happy:
anio0 podobnie jak Ty coś nie mogłam znaleźć wątku i się zastanawiałam co jest grane. Podobnie jak Ty też bardzo wcześnie zaczęłam mieć objawy, bo miałam mdłości już kilka dni po owulacji. Wmawiałam sobie, że jestem głupią kretynką i że sobie wkręcam, bo przecież to niemożliwe, żeby objawy wystąpiły tak wcześnie. Miałam poczekać jeszcze kilka dni z testowaniem, ale mój D namówił mnie już w piątek 25 marca i uwierzyć nie mogłam, bo pojawiły się dwie krechy. To było jakoś 12 dni od owulacji.
Według moich obliczeń termin wychodzi mi na 3 grudnia, zobaczymy, czy po wizycie się coś zmieni.
Bardzo się boję jak to będzie, bo poprzednią ciążę straciłam. Miałam mieć termin na lipiec 2016, ale na pierwszej wizycie okazało się, że pęcherzyk jest pusty. Potem kontrolowanie bety i kolejne usg z nadzieją, że ciąża młodsza, ale pomimo, że beta rosła, to pęcherzyk pusty, choć coraz większy. W konsekwencji w 9 tc miałam łyżeczkowanie. Na szczęście moja pani doktor nie z tych co to każą odczekać 3 miesiące czy pół roku z kolejnymi staraniami i powiedziała, że jak porobię wszystkie badania i będzie ok, to możemy zacząć starania od razu. No i jestem w szoku, bo udało się w 2 cyklu starań (od zabiegu do pierwszej @ minęło ponad 6 tygodni, potem kolejny cykl wydłużył się niemiłosiernie aż do 50 dni i ten ostatni był króciutki, bo już w 13 dc miałam owulkę).
Pierwszą wizytę mam 5 kwietnia i cholernie się boję powtórki z rozrywki. Miejmy nadzieję, że moje obawy są nieuzasadnione.
Tak poza tym, to mam już synka, który 28 kwietnia będzie miał 2,5 roku. Też tworzymy trochę rodzinę patchworkową, bo mój D ma już 7 letnią córkę. Ja mam na imię Gosia i mam 35 lat.
też mam ostatnie poronienie identycznie jak Ty. Termin na lipiec, puste jajo i 9 tc :/
 
reklama
Ja miałam mdłości na samamym początku, ale teraz są jakby mniejsze. Piersi też mnie nie bolą. Ale za to jakie mam dziwaczne sny... i ciągły ślinotok (czytałam kiedyś, że to podobno to też objaw ciąży). Do tego jestem mega zmęczona. Nie mogę się zmusić do niczego. Gdyby nie to, że muszę się zająć synkiem, to dziś pewnie nie ruszyłabym nawet ręką czy nogą.
U mnie każda ciąża inna. Z synkiem nie miałam nawet najmniejszych mdłości i generalnie raczej cała ciąża bezproblemowa. Jedynie dokuczała mi zgaga przez całe 9 miesięcy. Z kolei w 2 ciąży od samego początku czułam się po prostu źle i czułam, że coś jest nie tak. Sakramenckie mdłości miałam jeszcze w dniu zabiegu. Pytałam moją panią doktor jak to możliwe, że mam takie objawy, skoro jest pusty pęcherzyk, a ona mi na to odpowiedziała, że to, że nie ma zarodka nie zmienia faktu, że jestem w ciąży, hormony pracują podobnie. Także dziewczyny jakby któraś się miała martwić, że jak nie ma mdłości, to coś jest nie tak, to kompletna bzdura. Czy wszystko jest ok nie dowiesz się dopóki nie zobaczysz obrazu z usg.
 
Czesc dziewczynki. Dołączę sie do Was ale tak ostrożnie bo ja tez stracilam swoje maluszki w 12 tyg ciazy. Mialam byc mama sierpniowa. Wczoraj wyladowalam na ip z lekkimi plamieniami i zrobili mi pierwsze usg pecherzyk 5mm. Dzis musialam stawic sie u swojego ginka na kontrolę i juz bylon 5.5 mm. W piatek mam kontrolę i zobaczymy czy ciaza sie rozwija. Ja testowalam 22.03 i pierwsza lekka kreskw widzialam. W piatek powtorka i juz kreska ciemniejsza. Strasznie sie boje bo od zabiegu dopiero jedna @ byla i sie szybko udalo. Mam nadzieje ze teraz bedzie lepiej. Ja dzis zaczynam wg apki 5 tydz 0 dni a w szpitalu wyswietlalo mi sie 4 tydz 5 dzien czyli dzis 4 plus 6. Pozdrawiam :)
 
tęczowa, to trzeba liczyć na to, że skoro miałyśmy w podobnym okresie takie przykre doświadczenia, to teraz w podobnym okresie będziemy miały dobre :happy:
 
aneta podobno to wcale nie jest tak, że trzeba czekać 3-6 miesięcy z kolejnymi staraniami po stracie. Lekarze dają takie zalecenie z ostrożności, a tak naprawdę, to jeśli usg wykaże, że wszystko się ładnie wygoiło, to nie trzeba czekać. A i dodatkowo podobno właśnie po zabiegu dużo szybciej się zachodzi, choć nie znam mechanizmu dlaczego się tak dzieje.
 
Chyba tak jest ze szybciej sie udaje. Ja dodatkowo bylam na tabletkach obnizajacych prolaktyne bo mleko mi sie w piersiach pojawilo po stracie. I chyba to tez "pomogło". Czekam teraz na nastepna wizyte . kurcze dlaczego nas tak duzo aniolkowych mam przykre to :(
 
Agnesis może być zrobić tabelkę z nickami , terminami ostatnich @ i terminami porodów?
Aneta czyżbyś była z Kielc? ;)
 
aneta ja sobie nawet nie zdawałam sprawy jak często się tak dzieje dopóki sama nie straciłam ciąży. W przeciwieństwie do wielu kobiet ja nie miałam problemu, żeby o tym otwarcie mówić i wtedy okazywało się, że to się przydarzyło bardzo wielu moim znajomym i koleżankom; kiedy mówiłam im co się stało, to one odpowiadały mi często: "Wiesz, ja też miałam podobnie". Myślę, że na co dzień przemilcza się ten temat, bo kobiety wstydzą się, że zawiodły, czy coś, albo nie chcą nikomu robić przykrości mówiąc na takie tematy, albo nie chcą współczucia, lub odwrotnie bagatelizowania ze strony otoczenia. Wiadomo, że moja strata to nie jest pierwsza rzecz o jakiej opowiadam, ale jeśli rozmowa zejdzie na takie tematy, to mówię otwarcie co i jak, jak to było u mnie.
Myślę, a nawet jestem pewna, że podobne rzeczy zawsze się przytrafiały, tylko diagnostyka wczesnej ciąży była dużo trudniejsza i kobiety traciły ciążę zanim się w ogóle o niej dowiedziały. Albo po prostu było to jeszcze większy temat tabu niż obecnie.
 
reklama
Znam ten ból... ja z kolei miałam być mamą czerwcową. U mnie jednak był i pęcherzyk na pierwszej wizycie, i fasolka na drugiej, serduszko biło i było cudownie... W 9 tygodniu poszłam po 3 tygodniach na wizytę kontrolną i wtedy przeżyłam szok - ciąża obumarła. Przechodziłam te 3 tygodnie z martwym Aniołkiem pod sercem, a w szpitalu się dowiedziałam, że z tego wszystkiego powstały już martwicze tkanki i rozprzestrzeniało się zakażenie. Spędziłam w szpitalu 3 dni, które były dla mnie gorsze niż jakikolwiek horror, który mogłabym sobie wyobrazić. Też mam teraz wiele obaw, ale mimo tego podchodzę do testu nieco bardziej optymistycznie :) Musi być dobrze!

Witam dziewczyny :happy:
anio0 podobnie jak Ty coś nie mogłam znaleźć wątku i się zastanawiałam co jest grane. Podobnie jak Ty też bardzo wcześnie zaczęłam mieć objawy, bo miałam mdłości już kilka dni po owulacji. Wmawiałam sobie, że jestem głupią kretynką i że sobie wkręcam, bo przecież to niemożliwe, żeby objawy wystąpiły tak wcześnie. Miałam poczekać jeszcze kilka dni z testowaniem, ale mój D namówił mnie już w piątek 25 marca i uwierzyć nie mogłam, bo pojawiły się dwie krechy. To było jakoś 12 dni od owulacji.
Według moich obliczeń termin wychodzi mi na 3 grudnia, zobaczymy, czy po wizycie się coś zmieni.
Bardzo się boję jak to będzie, bo poprzednią ciążę straciłam. Miałam mieć termin na lipiec 2016, ale na pierwszej wizycie okazało się, że pęcherzyk jest pusty. Potem kontrolowanie bety i kolejne usg z nadzieją, że ciąża młodsza, ale pomimo, że beta rosła, to pęcherzyk pusty, choć coraz większy. W konsekwencji w 9 tc miałam łyżeczkowanie. Na szczęście moja pani doktor nie z tych co to każą odczekać 3 miesiące czy pół roku z kolejnymi staraniami i powiedziała, że jak porobię wszystkie badania i będzie ok, to możemy zacząć starania od razu. No i jestem w szoku, bo udało się w 2 cyklu starań (od zabiegu do pierwszej @ minęło ponad 6 tygodni, potem kolejny cykl wydłużył się niemiłosiernie aż do 50 dni i ten ostatni był króciutki, bo już w 13 dc miałam owulkę).
Pierwszą wizytę mam 5 kwietnia i cholernie się boję powtórki z rozrywki. Miejmy nadzieję, że moje obawy są nieuzasadnione.
Tak poza tym, to mam już synka, który 28 kwietnia będzie miał 2,5 roku. Też tworzymy trochę rodzinę patchworkową, bo mój D ma już 7 letnią córkę. Ja mam na imię Gosia i mam 35 lat.
 
Do góry