reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

GRUDNIOWE MAMY 2010 :) wątek główny!

dzień dobry mamuśki:-D

obudziłam się po 7 rano, wstałam do łazienki i akurat mój C. wrócił, a mówił mi, że będzie wyjeżdżał dziś o 9 rano, a wyjechał o 3 w nocy i mówi, że strasznie mu się do mnie śpieszyło :-D my to się rozstajemy na co najwyżej 4 dni i zaraz za sobą tęsknimy, w ogóle sobie nie wyobrażam, że miałby np wyjechać do pracy za granicę, jesteśmy całkowicie nie przyzwyczajeni do rozłąki :-D od początku tak mamy, bo jak zaczęliśmy być ze sobą to 4 m-ce żyliśmy na odległość, ale spotykanie się co tydz lub co dwa było uciążliwe i szybko zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie, a każdy mówił,że to nienormalne i że się nam nie uda bo nikt tak szybko ze sobą nie zaczyna mieszka, a nam się udało i jak widać dalej udaje:-D

i dziś wieczorem pojedziemy do moich rodziców bo jeszcze jutro trzeba dopełnić formalności w urzędzie s. cywilnego

C. narysował mi plan mieszkania naszego nowego, opowiedział jak to wygląda mniej więcej i wygląda, że super, jak dobrze pójdzie to może jeszcze do października coś uda mi się na pół etatu po znajomości popracować, bo się bardzo dobrze czuję, a dodatkowa kasa się przyda, a mam dość siedzenia w domu teraz gdy nic mi nie dolega, tylko brzuszek rośnie....

i od razu mam dobry humor:-D

To ile jesteście razem jeśli nie sekret ???
 
reklama
mamolka niedzielne porzadki robilas? ihihih

tunia najlepiej jechac zobaczyc jak wyglada klatka. w niektorych jest miejsce na wiecej niz jeden wozek nawet. i sa kaloryfery do ktorych mozesz przypinac wozek. Od biedy mozna tez na 1 polpietro wciagac i tez zapinac do kaloryfera.
Ja mieszkam na parterze i bede zostawiac przy piwnicy, choc wejdzie tylko wozek i sie juz dzrwi nie otworza haha :]
 

Ja mieszkam na parterze i bede zostawiac przy piwnicy, choc wejdzie tylko wozek i sie juz dzrwi nie otworza haha :]



Przemilczę jak to zrobiłam :/ Ogólnie mówiąc fatalny zbieg różnych okoliczności :p

Też mieszkam na parterze i dla tego nie potrafiłabym zostawiać tak wózka... byłoby mi głupio przed sąsiadami ;/ bo oni sa z takich, że by mi to szybciutko z głowy wybili niecny plan zastawiania drzwi piwnicy :)

Zresztą u mnie jest przepis porządkowy że mogli by mi ze spółdzielni zabrać wózek i wypierdzielić na śmietnik- zakaz zastawiania klatek
 
To ile jesteście razem jeśli nie sekret ???

3 lata, nie wiele, ale "radzimy" sobie, myślę, że zakochanie i zauroczenie już minęło i teraz jest to dojrzały, pełny miłości związek, bo tak wyszło, że trochę trudnych sytuacji życiowych razem przeżyliśmy i przekonaliśmy się, że możemy na siebie liczyć, że także jesteśmy przyjaciółmi,
 
My z moim mezem jestesmy para juz 12 lat, a mieszkamy razem 11,5 i tez nie potrafimy sie rozstawac na dluzej. no takie weekendowe rozstania to nawet sa zdrowe przy takim stazu, ale ostatnio jak bylam nad jeziorem to sie nie widzielismy ponad tydzien i bylom mi juz smutno ...

ja teraz tez mieszkam na parterze - wozek albo bede wciagac po tych kilku schodkach, albo jak mi sie nie bedzie chcialo, to zostawie na dole przy piwnicy. tam jest sporo miejsca, wiec drzwi do piwnicy nie beda przyblokowane.

uporalam sie z porzadkami - mieszkanko czyste, posciel zmieniona, pranie zrobione :tak: teraz czekam na moch z obiadkiem.
 
ja z moim A teraz mieliśmy pierwsza taką rozłąkę przez to, że ja byłam w Polsce a on tu. i choć nie widzieliśmy się maksymalnie 2 tygodnie to strasznie ciężko... jesteśmy razem 6 lat i wcześniej raczej się tak nie rozstawaliśmy. tylko raz jak poleciałam do kuzynki na Majorkę na 5 dni - nie mogłam wytrzymać!! wszyscy się śmiali, że zamiast cieszyć się odpoczynkiem w takim fajnym miejscu to ja chcę wracać do domu hehe
 
mamolka u mnie wyrozumiali sa na szczescie. Sasiadka z gory tez tak zostawiala wozki a teraz rowerek :] Drzwi sie uchyla, da sie wejsc, chyba. ale na osciez to juz nie. :] jakby co to wiedza gdzie mieszkam :]
 
Hej mamuśki,
witam nowe grudniówki:-)
Ja dziś znów dzień spacerowania miałam, dziś zaliczyliśmy bulwar i plac zabaw tam. Ale jakiś najazd na Gdynię był bo nawet wszystkie parkingi płatne zajęte. Poza tym przeżyłam niezłą sytuację, akurat jak jechałam udało mi się, że przede mną koleś zwalniał miejsce no wiec włączyłam kierunek i czekam aż wyjedzie, on wyjechał ja grzecznie skręcam a tu mi jakaś baba z drugiego pasa chamsko się wepchnęła, no jak bym chciała to mogłabym ją walnąć no ale cóż. Po prostu MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!
Po spacerku byłyśmy z Julą na kręglach.
Jeśli chodzi o związki to u mnie wiecie jak jest, po prostu mistrzyni rozstań :tak:oczekiwania na męża, cóż jednym słowem wieczna słomiana wdowa:tak::tak:no ale z kolei ja jestem przyzwyczajona. Z Marcinem zamieszkaliśmy razem po 2 tyg. bo sytuacja nas zmusiła a przez 3 lata żyliśmy 24 godz. razem. Teraz jak przyjeżdża to też cały czas razem, no i wcale na tak długo nie jeździ bo 4 tyg. na statku i 4 w domu to całkiem znośnie.
Jeśli zaś o wózek i piętro to ja mieszkam na 3 więc też średnio ale dałyście mi do myślenia bo chciałam wciągać wózek a tak będę zostawiała w piwnicy bo my mamy tak, że pomieszczenie piwniczne jest na 5 mieszkań, czyli taki zamykany korytarz i 5 piwnic więc super, a że świetni sąsiedzi więc mam nadzieję że problemu nie będzie.
Mamolka widzę, że cieżkie czasy nastały glowa do góry każdy ma gorsze dni:-)
 
Dzis zaliczyliśmy taki zaaaj....sty spacer że szkoda gadać........ wyszliśmy to była fajna pogoda, młody na rowerku, ja, pies i M. Poszliśmy do parku, przy samej pergoli jak nie grzotneło z nieba, buchneła taka pompa a tam sie schowac nie było gdzie:wściekła/y:zanim doszliśmy, podbiegliśmy gdzieś pod mikroskopijny daszek to mi z gaci kapało, no do suchej niteczki i tak staliśmy zlani koło śmierdzacych toi toi na dodatek ze myślalam że sie zżygam:wściekła/y:nic nie zapowiadało końca a pompa taka że chodzników nie było tylko sama woda:szok: zadzwoniliśmy go faceta mojej siostry to po nas podjechał a jeszcze na sam koniec zorienotwałam się że sa targi w Hali stulecia pod którą prawie stałam dla cięzarnych i matek z małymi dziećmi, czytałam że mają byc i przegapiłam:wściekła/y: wszyscy zaliczyliśmy juz kapiel w wannie łącznie z psem:-D

Ja mieszkam na parterze na szczeście i schodków chyba mam raptem 5 żeby wejść do mieszkania, więc dobrze bo klatka taka że nijak nie byloby tam wózka zstawić:no:

My z moim M przed ślubem 5,5 roku byliśmy razem, teraz za tydzień mamy 7 rocznice slubu, to razem 12,5:tak:
 
reklama
mam pytank wiecie moze czy jak moj maz wzial kredyt 1,5 roku przed slubem ze mna i go nie splacal i teraz go raz firm scigala on nie placil teraz kredyt z banku zniknal , to czy jak mu siada na wyplate moga i mi usiasc ?? w sumie on juz wyplaty nie bedzie mial a ja mam ciagle?? nie mam rozdzielnosci podpisanej ?? kurde boje sie o to i nie wiem czy nie zalatwic sobie intercyzy jednak :/ a pozniej jak on splaci to ja odwolac jak sie da ??

znalazlam cos takiego:

"Do czasu wejścia w życie zmiany przepisów regulujących problematykę małżeńskiego prawa majątkowego (tj. do dnia 20 stycznia 2005 r.), rozdzielność majątkowa ustanawiana była z uwagi na zagrożenie, że jeden z małżonków będzie musiał odpowiadać za długi współmałżonka. W chwili obecnej takiego ryzyka w zasadzie nie ma, chyba że współmałżonek wyrazi - z reguły na piśmie - zgodę na zaciągnięcie jakiegoś zobowiązania przez swojego partnera (np. zgodę na zaciągnięcie pożyczki przez męża). Jeśli zgoda zostanie wyrażona, wierzyciel (np. sprzedawca) będzie mógł zaspokoić swoje prawa nie tylko z majątku osobistego dłużnika, ale z całego majątku wspólnego małżonków. Gdyby jednak takiej zgody nie było, zajęta może zostać tylko niewielka część majątku wspólnego, tj. wynagrodzenie za pracę dłużnika lub inne dochody przez niego osiągane oraz kilka innych praw. Reszta majątku wspólnego pozostanie nienaruszona.

Z kolei wcześniej, przed zmianą, nie istniała instytucja "wyrażania zgody" w takim sensie jak obecnie, dlatego np. za zaciągnięte przez męża pożyczki, bez zgody a nawet wiedzy współmałżonki, odpowiedzialność ponosił dłużnik majątkiem osobistym, ale również taki dług obciążał cały majątek wspólny. Współmałżonek dłużnika nie mógł więc w prosty sposób (przez wyrażenie zgody bądź nie) bronić się przed odpowiedzialnością za długi swojego partnera."

czy dobrze rozumiem ze nie maja prawa mi nic zabierac bo nie bylismy wtedy malzenstwemio nie wyrazilam na to zgody bo o nicztm nie wiedzialm z reszta sie nie znalismy jeszcze wtedy.
 
Ostatnia edycja:
Do góry