No i po zajęciach. Dzisiaj takie nudy, że szok... Nie wiem, po co tam siedziałam. Ale skończyłam o 18.30, godzinę później byłam w domu i jeszcze zdążyłam przytulić Pucka na dobranoc
Z gorszych wieści - Pucek ma kryzys żłobkowy :/ Za rzadko tam jest... Nie da się go samego zostawić, cały czas musi być z jakimś wychowawcą. A jak 20 minut przed końcem wyszła pani/ciocia, z którą cały czas się bawił, to już popłakiwał do samego końca :/
Trochę kiepsko, ale nie stać nas na puszczanie go do żłobka częściej, żeby się szybciej zaaklimatyzował. Na przyszły tydzień zostały nam jeszcze 4 godziny, które chyba i tak wykorzystamy, mimo że nie mam zajęć. A potem znowu tydzień przerwy, bo będziemy w Rzeszowie. I znowu będzie kiepsko...
Szkoda mi go okropnie, ale nic nie poradzę... Szefowa w żłobku mówi, że to taki czas i że z tego wyrośnie. 7-miesięczny Jaś, który u nich jest, też się tak zachowuje. Za wcześnie na długie zabawy z dziećmi. Przy rodzicach - owszem. Ale jak czuje się niepewnie, to idzie do kogoś dorosłego...
Z gorszych wieści - Pucek ma kryzys żłobkowy :/ Za rzadko tam jest... Nie da się go samego zostawić, cały czas musi być z jakimś wychowawcą. A jak 20 minut przed końcem wyszła pani/ciocia, z którą cały czas się bawił, to już popłakiwał do samego końca :/
Trochę kiepsko, ale nie stać nas na puszczanie go do żłobka częściej, żeby się szybciej zaaklimatyzował. Na przyszły tydzień zostały nam jeszcze 4 godziny, które chyba i tak wykorzystamy, mimo że nie mam zajęć. A potem znowu tydzień przerwy, bo będziemy w Rzeszowie. I znowu będzie kiepsko...
Szkoda mi go okropnie, ale nic nie poradzę... Szefowa w żłobku mówi, że to taki czas i że z tego wyrośnie. 7-miesięczny Jaś, który u nich jest, też się tak zachowuje. Za wcześnie na długie zabawy z dziećmi. Przy rodzicach - owszem. Ale jak czuje się niepewnie, to idzie do kogoś dorosłego...