Cześć babeczki
Cały prawie weekend spędziłam w szkole mino to całkiem fajnie a jak wracałam do domu to już ciemnica straszna była
U Martynki walkę z jelitowką (przez to te wymioty i biegunka) wygraliśmy niestety nie na długo
Wczoraj jeszcze z rana byłam w przychodni zrobić badania (te co są do zabiegu potrzebne)bo wydawała mi sie już całkiem zdrowa
Najpierw ostałam się godzinę w przychodni w kolejce a potem usłyszałam że nie mogą tych badań zrobić Martynie u nich bo nie mają takich grubych igieł
i kazali sie udać do laboratorium w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym więc zadzowniłam do męża że muszę tam sie udać a że on już musiał do pracy jechać wiec poprosił maćka żeby Amandę przypilnował na czas mojej nie obecności a ja sobie zrobiłam dość szybki spacerek tam gdyz autobus śmigną zanim dotarłam do przystanku a następny za godzinę dopiero miałam
Ale tak sie uwijałam ze w 20minut byłam na miejscu
Tam najpierw pani w rejestracji musiała nas zarejestrować a potem udaliśmy sie pod gabinet zabiegowy gdzie bez kolejki weszliśmy na żeź
bo tak Martyna sie darła
no ale nic dziwnego po strasznie grubą igłą była kłuta i to prosto z zyły
przy pierwszej fiolce darła sie ile sil w płucach a jak zaczęła pielęgniarka drugą napełniać to już się uspokoiła tak jakby wiedziała ze to i tak jej w niczym nie pomoże
Dzią z rana pojechałam tam po odbiór wyniku no i niektóre wartości odbiegały od normy ale sie tym nie przejęłam zbytnio gdyż Hemoglobina 13 pokazała a czas krzepnięcia zmniejszył sie do 39,7s co oznacza ze mieścimy sie w normie bo jest do 40s
Po moim powrocie naszykowałam dziewczynki (były pod opieką teściowej) i wybrałyśmy się na spacer na którym Martynia powinna spać a to co 5 minut sie budzila i strasznie była rozdrażniona
na początku myślałam ze to ząbki nawet gdy termometr pokazał 38,3 stopnie bo ani kataru ani kaszlu nic tylko dziwne obgryzanie smoczka (termometr miałam przy sobie bo coś mnie tknęło żebym poszła kupić bo ten wcześniejszy mi się złamał
) niestety jak już byłam w domu koło 14.00 zaczęła strasznie płakać marudzić jęczeć od razu zmierzyłam jej temp. i wyskoczyło 39,9
także zganiać na ząbki już nie mogłam bo było za wysoko
po jakimś czasie dostała biegunki ale takiej dziwnej jakby z niej wystrzeliła
i płakala przy tym nie miłosiernie a teściowa dobra rada stwierdziła ze nic jej nie jest ma po prostu zaparcia i z tego też może być ta gorączka dać herbatkę koperkową i przyjdzie
ale jej nie posłuchałam i powiedziałam P. żebyśmy pojechali do przychodni bo jej płacz nic dobrego nie wróży
a teściowa z tekstem "jak pójdziecie to od razu skierowanie do szpitala dostaniecie zobaczycie"
Pojechaliśmy bylo już po 16.30 zapytałam sie pani doktor czy nas przyjmie i wcisnęłyśmy sie miedzy ludzi
No i mamy.. tzn Martyna prawdopodobnie zapalenie układu moczowego
Bakteryjne bo tak z tych badań krwi wyszło
Ma brać Baktrim, Lakcid i syropki na obniżenie gorączki a jak temperatura wysoka nadal będzie się utrzymywać to w czwartek lub piątek na kontrole mamy się zgłosić