reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

GRUDNIOWE MAMY 2010 :) wątek główny!

watpie by dosieglo mnie "niepokalane poczecie" :-) libido u mnie na poziomie zero:baffled:
:
to tak jak u mnie
śmiało mogę zapytać "co to jest libido" :-D

E, bez przesady. Młody siada już sam (tzn. podciąga się), więc ciężko go co chwilę do poziomu sprowadzać. A z tym chodzeniem to żarty były jednorazowe ;) Dziecko nie tak łatwo zepsuć ;) Moim zdaniem nie ma co się trzymać sztywno reguł, że przed 6-7 miesiącem nie wolno sadzać dziecka itd. Wszystko zależy. Jeśli Franek jest na tyle silny, że już się podciąga i mu to problemu nie sprawia, to czemu mam mu zabraniać tak ćwiczyć?
.
szkół tyle co ludzi na świecie
i moim zdaniem miesiące nic tu do rzeczy nie mają
ale ja ani Kai nie sadzałam ani Adasia nie zamierzam
jak będzie gotowy siedzieć to usiądzie

oczywiście podaję rączki, aby się podciągał (ale nie ciągnę) no i on jeszcze tego nie kuma
kulam na boki, kulam na brzuszek czy plecki
jak będzie się podciągał za ręce czy za łóżeczko to proszę bardzo ale sadzać go sama nie zamierzam

ja po prostu uważam że dziecko jak jest gotowe do siedzenia to samo siądzie
jak jest gotowe do stania to wstanie
a jak do chodzenia to będzie chodzić
i już

rozumiem przesadzenie do spacerówki bo się do gondoli nie mieści (i mnie to pewnie czeka za jakiś góra miesiąc) ale już sadzanie czy "półkładzenie" to jakoś do mnie nie przemawia
 
reklama
Myślę dokładnie jak gabriella:tak:. Między innymi dlatego u nas nie było chodzika przy Matim, co wywołało burzę zdziwienia:confused: wśród rodziny i znajomych. Przy Danielu też go nie będzie, nawet jak by mi za darmo dawali.
 
Krolcia - :-D miałam podobnie, ostatnio ktoś z rodziny oferował mi chodzik, a ja podziękowałam i stwierdziłam, że nie zamierzam krzywdzić dziecka - oburzenie!!! Ale nie przejmuję się tym, ta sama osoba chciała nakarmić Cypriana babką drożdżową i smażoną rybą :no: i była zdziwiona, że on takich rzeczy nie jada:dry:
 
witam i ja
co do sadzania to ja podciągam troche Ale ale ona jest tym zachwycona bo siedząc widzi z innej perspektywy swoje .... stopy:)
Łapie je juz fachowo ale jeszcze do buzi ich ni ewkłada....:)
wogóle to uwielbia "czytać" zwłaszcza ulotki reklamowe.
a z marudzeniem to i u mnie sie cos nasiliło. Spi max 0,5 godzinki i coś ją budzi nawet na spacerze za bardzo dłuzej nie pospi.. mam nadzieje ze jej wróci spanie nieco dłużej bo nic nie moge zrobić w domu
no i czeka nas kolejny długi weekend-oby tylko pogoda dopisała bo naprawde nie chce mis ie siedziec w domu cały dzien.
 
Witam sie i ja
co do sadzania -ja dziecka nie sadzam nawet podpartego.Jesli dziecko samo "sztywno" nie siedzi to uwazam ze nie ma na tyle silnego kregoslupa i miesni zeby je utrzymac.Poza tym rehabilitanci by mnie chyba zatlukli jakby sie dowiedzieli ze sadzam :-)
 
Witam wieczornie:)

My dzis dzień spedzony u rodziców, musiałam przebuszkować strych w celu poprzebierania partii ciuchów po Wiktorze, coś sie nawet jeszcze nadaje;p
Mała po wczorajszym szczepieniu trochę miała dzis mniejszy apetyt a brokuły jak jej dzis podałam to łoooo, myślałam że z sufitu skrobać będę, więc na razie brokułom mówimy nie hihi;p

gufi pozazdrościłam Ci tego morza hehe i dziś sobie bukneliśmy morze na czeriwec juupi ale tylko na tydzień bo planujemy we wrześniu Turcję...
Ja bym ten mocz przed wyjazdem jeszcze zrobiła, tak dla spokojności ducha;)

Widzę że darcie się w wózkach na spacerach dośc powszechne, mnie normalnie sie ryczec chce jak widzę obrazek ...mamusie z wózkami siedzące na ławeczkach z książką a dzieci błogo spiące w wózeczku...a obok ja z rozdarciuchem na ręku w dygiej rece wózek albo brzuchem go pcham a w ręce pies na smyczy, krzycząca na Wiktora jeżdźącego na rowerze przy ulicy, upocona rozczochrana i pędząca do domu...ja powinnam być normalnie chuda jak niteczka jak tak sobie czasem pomyslę:/
 
Moim zdaniem chodzik to jakaś dziwna instytucja. Właściwie to dziecko w nim wisi i się nogami odpycha. Bez sensu. Jak przyjdzie czas, to będzie chodzić, a jak nie potrafi, to niech raczkuje albo siedzi w miejscu czy kula się na boki.

Zgłupiałam już trochę w kwestii tego sadzania. Co pod tym terminem rozumiecie? Leżenie w leżaczku czy sadzanie na kanapie między poduszkami? U nas Franek na leżaku "siedzi" przy jedzeniu - tak jest najwygodniej. Resztę dnia spędza na macie albo na spacerze w wózku, głównie płasko. Kula się na boki, dużo jest na brzuchu, a jak się do niego podejdzie, to ręce wyciąga, łapie się za palce i siada. Chwilę się porozgląda i się kładzie. O i takie to "sadzanie".

***
Byliśmy dziś u znajomych, których córeczka skończyła niedawno 6 miesięcy. Śmieje się młoda non stop, aż się człowiekowi sama buzia uśmiecha na taki widok :) Żywotna jest strasznie, ale Franek przy niej wyglądał jak king kong. Jest od niego 1,5 miesiąca starsza, a około kilograma lżejsza. Chucherko takie. Ale fajnie się razem bawili :) Młoda próbowała Puckowi ściągnąć rajtuzy, a on wierzgał nogami i uciekał na boki ;)
No i znajoma pocieszyła mnie, że ich córeczka bardzo mocno ulewała od małego, a od kiedy zaczęła jeść warzywa i kaszki powoli to ustępuje. Teraz ma 6 miesięcy i jeszcze czasem jej się zdarzy coś wypluć (bo wierci się okropnie, co chwilę szpagaty robi, podciąga się do klęczenia, tyłek drze do góry, pełza - strasznie ruchliwe dziecko), ale już sporadycznie. Więc nie ma się co przejmować póki co :)

I powiem Wam, że my się tu zastanawiamy, czy nasze 4-5-miesięczne dzieci na spacerówki już przesadzać (i to zazwyczaj na leżące spacerówki), a moja Bratowa dziś przyjechała z młodszą córeczką (ma ok. 6 tygodni) i wzięła ze sobą parasolkę, żeby było lżej - trochę się oparcie rozkładało, ale poziom to nie był na pewno. I młoda spała w niej na tarasie. Ręce mi opadły.
 
ewa udała ci się ta bratowa hihi:-D wyluzowana kobiecina z niej:-D
Co do sadzania to ja rozumiem takie "między poduszkami" czyli wymuszone, na siłę, takiemu mówimy nie!;-)

Co do raczkowania to Wiktor raczkował ...na pupie odpychając się nogą, komicznie to wyglądało, na kolanach tez popylał ale zdecydowanie wolał przemieszczać się na pupie:-D
 
oj udało mi się nadrobić Was trochę. Cały dzień dzisiaj w aucie ;/ Cieszę się bardzo, że mamy mieszkanie, ale dobija mnie myśl ile będzie trwał remont;/ 2 dni szukamy majstra, który podejmie się remontu...jeden zrobi wodę, ale kafli nie, bo go nogi bolą. Inny zrobi kafle, ale wody już nie. Trzeci coś tam....i tak cały dzień...Jedynie co udało nam się załatwić to zakupy w Leroy Merlin: płytki, kabina, tapety, gładzie....i ponad 2 koła poszło.
Ja nie powiem trochę grzeszę z sadzaniem...ale bez przesady. Czasami trochę pozwolę mu na moich kolanach posiedzieć i popukać w stół rękami, a najbardziej mu się podoba "pukanie" łyżeczką o szklankę z moją pomocą. Ale 98% czasu Hub spędza na leżąco i to mu się najbardziej podoba może bez ograniczeń machać łapkami i nogami. W spacerówce też ciągle na leżąco, bo śpi. Chodzikowi oczywiście też mówimy NIE, co zapewne zostało w rodzinie skomentowane. Na chrzest Hubert dostał pchacza, bo podobno to jest akceptowane przy nauce chodzenia.
Na szczęście trafiło mi się dziecko lubiące spać na spacerach, więc od jednego jedzenia do następnego możemy być w trasie ;-) Sarka nie zazdroszczę, ale ubawiłam się czytając Twój opis spaceru ;-)
 
reklama
moje dziecko też już na spacerach nie chce spać :-D
chodzikom też mówimy NIE... lekarz też mówił, że to najgorszy wynalazek i ja się z nim zgadzam :-D
sarka mnie też swoim opisem rozbawiłaś.
 
Do góry