cześć babolki.
ale jestem zła. z chatą tak wychodzi póki co wszystko, że ciężko jest i nic nie ma. z jednej co mieliśmy wynajać zrezygnowaliśmy i teraz gnieździmy się u kuzyna i szału dostaje. wszystko w walizkach i nic nie mogę poszukać. mieszka na zadupiu i mąż dzisiaj zabrał auto, a mi nie pozwalają iść na spacer i się nie dziwię bo droga wąska jak cholera, a pobocza też nie ma tylko wielkie krzaczory - jak to w irlandii. posiedzieliśmy na podwórku, ale takie siedzenia cały dzień w jednym miejscu małemu się nie podoba. narazie nic nie idzie tak jak ma. wczoraj oglądaliśmy kilka chatek i sami nie wiemy co zrobić bo w każdej są jakieś minusy. ja się chce rozpakować bo juz szkoda mi tego mojego dziecka i tego, że połowy rzeczy ulubionych nie mogę poszukać. no i mały chyba tym wszystkim jest już zmęczony :/
no to pomarudziłam. i wybaczcie, że nie odniosę się do waszych postów ale nie mam głowy...
ale jestem zła. z chatą tak wychodzi póki co wszystko, że ciężko jest i nic nie ma. z jednej co mieliśmy wynajać zrezygnowaliśmy i teraz gnieździmy się u kuzyna i szału dostaje. wszystko w walizkach i nic nie mogę poszukać. mieszka na zadupiu i mąż dzisiaj zabrał auto, a mi nie pozwalają iść na spacer i się nie dziwię bo droga wąska jak cholera, a pobocza też nie ma tylko wielkie krzaczory - jak to w irlandii. posiedzieliśmy na podwórku, ale takie siedzenia cały dzień w jednym miejscu małemu się nie podoba. narazie nic nie idzie tak jak ma. wczoraj oglądaliśmy kilka chatek i sami nie wiemy co zrobić bo w każdej są jakieś minusy. ja się chce rozpakować bo juz szkoda mi tego mojego dziecka i tego, że połowy rzeczy ulubionych nie mogę poszukać. no i mały chyba tym wszystkim jest już zmęczony :/
no to pomarudziłam. i wybaczcie, że nie odniosę się do waszych postów ale nie mam głowy...