Hej! :-) Wrocilam z majowego weekendu i wlasnie nadrobilam choc watek glowny
Na wiecej nie mam sily - zaraz ide spac.
Strasznie chcialam pojechac, ale to nie to co rok temu bylo. Super zestaw ludzi, fajna zabawa. Grilowalismy i naprawde najadlam sie fajnych rzeczy. Posmialam sie rowniez. Zimno bylo - ale dalo sie jakos przezyc. Chodzilam ciagle opatulona we wszystko co sie dalo :-) Tylko dzis w zimowej kurtce meza jechalam do domu i myslalam ze zamarzne... w koncu zasnelam w samochodzie - zbyt dobrego towarzystwa ostatnio nie stanowie ;-)
Ale byl jeden duzy minus wyjzdu- ja po 23 zdychalam i chcialam tylko isc spac. Ciagle bylam spiaca. A ze impreza przewaznie byla w pokoju, gdzie spalismy, bo tam bylo najwiecej miejsca - bylo wiec ciazko odpoczac. W pierwsza noc po polnocy bardzo niedelikatnie dalismy do zrozumienia ludziom, ze idziemy spac
, nikt nie wiedzial, ze jestem w ciazy wiec chyba troche wyszlam na zołze
a nastepna noc uplynela mi na czekaniu w innym pokoju, kiedy wszystko sie skonczy u nas (a skonczylo sie o 4 w nocy!). Bylo strasznie glosno, wiec spanie bylo prawie niemozliwe. Zla w koncu poszlam spac, choc staralam sie tego nie okazac, i mam jakies 7 h snu za soba. W dodatku przez polowe dnia i nocy leciala mi krew z nosa. Teraz wiec herbata z cytryna i do lozka
Swietny wyjazd, ale chyba nie dla ciezarnej. Gdyby nie to przeklete zmecznie - wszystko byloby ok. Nastepnym razem bardzo mocno sie zastanowie... chyba sobie narazie nalezy darowac takie wyjazdy.
Mam nadzieje ze kruszyna nie wycierpiala tylko, staralam sie by bylo jej tak to jak najlepiej - inne objawy jak byly tak sa - wiec wszystko wydaje sie w normie
A propo badan - ja mam nastepne usg dopiero 27 maja... karty ciazy jeszcze nie mam, ale mam zlecone pierwsze badania: krew, mocz, glukoze i VDRL...