Skrót z mojego dzisiejszego dnia:
rano z dzieciakami na mszę do kościoła, potem na rozpoczęcie roku szkolenego, potem szybko do domku na śniadanko, później siostra przyjechała mi robić pasemka (obcięła mi włosy i pierwszy raz w życiu mam grzywkę), potem szybko obiad (w międzyczasie kilka prań i sprzątanie) i z okazji zakończenia wakacji wzięłam chłopaków nad morze na lody. Wróciliśmy około 20, kąpiel, jedzenie i wszyscy śpią, a ja siedzę sama zamiast też sie już położyć.
Ktoś to dziisaj narzekał, że mąż w pracy
, a co ja mam powiedzieć, jak mój pojechał tydzień temu i pewnie w tym tygodniu nie wróci, nawet nie wiadomo kiedy dokładnie