Madzienka, u nas były takie nauki, ale to tylko jedno spotkanie 30 minut, ksiądz wtedy podpisał karetczki, ze uczestniczylismy, mojego męża nie było, bo jak zawsze w trasie i ksiądz był wyrozumiały i tez mu podpisał, wiec moze uda Ci sie zalatwisz, powiesz ze jest taka sytuacja i juz.
Mamusia, ja mam tak samo, tylko ze ja chyba od siedszenia w domu, nie moge sie zmobilizowac, zawsze byłam zabiegana i miałam duzo na głowie a jak siedze w domu, to czasem nawet siedze do 12-13 nieubrana
, za to jak mam cos do załatwienia to juz od rana wyszykowana. Mysle ze to taka monotonia dnia codziennego. Jak byłam z chłopakami w domku na wychowawczym, to tez tak było, w domu nieraz sajgon, a ja przed tv, bo przeciez i tak zdązę i zauważyłam, ze jak latam do pracy, to niby mam mniej czasu, ale jakos barzdiej mnie to mobilizuje i wiecej umiem wtedy zrobic.
Trochę mi szkoda, ze macierzyński mi sie za miesiąc skończy i wraca do pracki, chociaz na kilka godzin, zobacze jeszcze jak to bedzie, ale przynajmniej nie bedzie siedzenia do 13 w piżamce
Tygrysku, nie kuś ciastem, ja przed wyjazdem z chłopakami na tańce wciagnęlam pół czekolady nadziewanej, a teraz wróciłam i zjadłam pączka i jeszcze sie zastanawiam co tu wciągnąć
, a dupsko rośnie, nie wiem co sie ze mna dzieje nie umiem sie opanować