reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudniowe mamusie 2008

eager - matko, ale przeżycia! Całe szczęście nic się nie stało, ale pewnie Kasia musiala się mocno przestraszyć bidulka.

patrysia - przykro mi z powodu tego, co przeżywałaś ze swoim byłym. Dobrze, że trafiłaś wreszcie na odpowiedniego faceta i to z nim masz synka :)
 
reklama
eager dobrze, że nic się nie stało. Współczuje przeżyć.

Ja mam dzisiaj męczący dzień. Maluch marudzi i już pomysły mi się skończyły - dlaczego. Mam nadzieję, że to nie początek przeziębienia...
 
witam niedzielnie
tej nocy wreszcie maly mi dal pospac obudzil sie tylko raz na godzinke pokwekal zjadl i zasnol do samiuskiego ranka,pozniej znow zjadl i spi, je i spi oby tak dalej:-D:-D:-D:-D:-D chyba maly mi robi prezent :confused: dzis konczy 1 MIESIAC :-):-):-):-D:-D:-D:tak::tak::tak:


Wszystkiego
Najlepszego z Okazji Ukończenia Pierwszego Miesiąca ;-):-):-)




Witajcie Mamuśki!!!!!!
06.gif


Trzymałyście bardzo mocno kciuki za co DZIĘKUJEMY WAM BARDZO!!!!!
icon_biggrin.gif
icon_biggrin.gif
icon_biggrin.gif
blagam.gif
blagam.gif
blagam.gif



NIE IDZIEMY DO SZPITALA!!!!!!!!
03.gif


Z serduszkiem Julci już lepiej...
icon_smile.gif
Ale cieszę się
03.gif
aż brak mi słów!!!!!

No to SUPER!!!! Bardzo się cieszę!!:-)

Hej,
U mnie nieprzyjemności ciąg dalszy....mężuś przeprosił i w ogóle nawet to przepraszanie miłe było ;-)ale... mój były mąz jadąc rano z córka na urodziny do swojej dziewczyny miał wypadek :-(...na szczęście Kasi nic sie nie stało była na rentgenie klatki piersiowej(na szczęście była zapieta! ) i wszystko ok. Chcieli ja zostawić do jutra na obserwacji ale obserwowac to ją moge w domku...Mojemu ex też nic sie nie stało ale auto do kasacji...wszystko miało miejsce w centrum wa-wy pod samym domem...a ile razy ja tego rodzaju odległości jej nie zapinałam (matka kretynka:angry:)wypadek z winy kierowcy drugiego samochodu...nawet ni ewiecie co czułam jak zadzwonił telefon i mój ex powiedział, ze mieli wypadek i są w szpitalu..cała krew mi odpłynęla z ciała...serce mi staneło na moment...

Ojejku ale sytuacja :szok: Dobrze , że wszystko dobrze!!

A my już wróciliśmy ze Starachowice i tak mnie ta podróż wymęczyła. Mój M z Olinką śpią a ja relaksuje się w necie ;-)

Jutro M ma rozmowę kwalifikacyjną jak dobrze pójdzie to za 3 miesiące być może w ramach tej pracy zamieszkamy w Gdańsku.

Aha moja mamusia wyjeżdża 15 lutego do Holandii na 3 miesiące do pracy. Oby teraz już się wszystko rodzicom poukładało.
 
Agatko, sprawdź proszę w ulotce, czy to jest penicylina?



Baaaardzo się cieszę, oby tak dalej :-):-):-)



eager, współczuję. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić.....

justine, trzymaj sie dzielnie kochana :-)

A ja od wczoraj cały czas gorączkuję. Wczoraj miałam 39,3, dzisiaj ponad 38. Czuję się fatalnie...Pani doktor zapisała mi antybiotyk, ale kazała poczekać do jutra, czy się samo nie poprawi (tylko na bioparoxie).
Opowiem wam, co mi się wczoraj przytrafiło. Poszłam do apteki i kupiłam tymianek i podbiał do ssania i witaminę A+E. panie w aptece już mnie trochę kojarzą, więc mnie zapytały, czy karmię, bo podobno nic z tych leków nie można brać przy karmieniu. Oczywiście powiedziałam, ze wracam od lekarza i wykupiłam leki. dwie godziny poźniej przyszła do mnie pani z apteki, aby się upewnić, czy rzeczywiście lekarz to przepisał i poradziła mi, żeby lepiej nie ryzykować. I rzeczywiście w ulatkach jest napisane, ze nie można brać przy karmieniu. Ale byłam w szoku, że tak się mną przejęły obce kobiety :-) Ale to chyba w nagrodę za dobry uczynek-zamówiłam leżaczek przez internet i przy płaceniu za pobraniem pani wydała mi o 100 zł za dużo. Wybiegłam za nią na schody i oddałam jej tę kasę :-)
A co do przemocy w rodzinie, to doświadczyłam tego niestety na własnej skórze. Mój były mąż, jak sobie wypił za dużo, to potrafił uderzyć moją głową o futrynę w drzwiach lub popchnąć mnie na ziemię...Na szczęście rozstaliśmy się po 1,5 roku małżeństwa, a pół roku później rozwiedliśmy się. A znaliśmy się 6 lat. Teraz z moim G znamy się krótko, ale od razu wiedziałam, że to ten. I jestem szczęśliwa jak nigdy :-)

Patrysia kuruj sie kochana, widze ze choróbsko zadomowilo sie na naszym forum. Współczuje Ci przezyc z przeszłosci i gratuluje mądrosci i odwagi, że go zostawiłas. Nie rozumie kobiet ktore są z takimi facetami, męczą sie latami i jeszcze ich bronią:dry:


Witajcie Mamuśki!!!!!!
06.gif


Trzymałyście bardzo mocno kciuki za co DZIĘKUJEMY WAM BARDZO!!!!!
icon_biggrin.gif
icon_biggrin.gif
icon_biggrin.gif
blagam.gif
blagam.gif
blagam.gif


NIE IDZIEMY DO SZPITALA!!!!!!!!
03.gif


Z serduszkiem Julci już lepiej...
icon_smile.gif
Ale cieszę się
03.gif
aż brak mi słów!!!!!


Madzienka nie mam wątpliwości forumowe kciuki czynią cuda:tak:
Ciesze sie razem z Tobą:tak:


Hej,
U mnie nieprzyjemności ciąg dalszy....mężuś przeprosił i w ogóle nawet to przepraszanie miłe było ;-)ale... mój były mąz jadąc rano z córka na urodziny do swojej dziewczyny miał wypadek :-(...na szczęście Kasi nic sie nie stało była na rentgenie klatki piersiowej(na szczęście była zapieta! ) i wszystko ok. Chcieli ja zostawić do jutra na obserwacji ale obserwowac to ją moge w domku...Mojemu ex też nic sie nie stało ale auto do kasacji...wszystko miało miejsce w centrum wa-wy pod samym domem...a ile razy ja tego rodzaju odległości jej nie zapinałam (matka kretynka:angry:)wypadek z winy kierowcy drugiego samochodu...nawet ni ewiecie co czułam jak zadzwonił telefon i mój ex powiedział, ze mieli wypadek i są w szpitalu..cała krew mi odpłynęla z ciała...serce mi staneło na moment...

Szczescie ze nic sie nie stało i nauka dla nas wszystkich by zapinac pasy:tak:


...tak ogolnie to chcialabym zasugerowac, ze jestesmy tutaj zeby sie WSPIERAC a nie spierac, wiec sie nie spierajmy, bo sie spierdaczy!!


Bylam w kosciele - a do kosciola nie chodze bo nie kumam z tego duzo, jak juz pisalam chrztu nie mam, ale do rzeczy...przebrnelam przez msze itp i jak juz wychodzimy wszyscy pobozni z tego kosciola to slysze: "Same wozki" a na to drugi babsztyl "Bo placa, jakby nie placili to by tu nikogo nie bylo, mowie Ci...", no myslalam, ze podejde do tych bab i je tak trzasne przez leb! ...:crazy:

Cyprysiowa mamusiu bardzo Ci dziekujemy za piekna liste Grudnioweczek, jestesmy dozgonnie wdzieczne:))


Anoli, wiec tak: potrzebujesz do tej ambasady na portland place pojechac z mazczyzna, wziasc paszporty wasze, akt slubu jesli nie macie takiego samego nazwiska, a jesli macie to i tak wezcie, akt uodzenia dzidziusia copy - ten czarny nie czerwony, foteczki i na miejscu wypelnic wniosek, ktory dostaniecie od Pana Buca przy drzwiach. No i pieniazki. Usmiejecie sie bo bedzie na przyklad pytanie - wzrost w centymetrach:))))) ja sie sztachnelam i napisalam 62cm:)))) oczy co za zdziwienie - niebieskie:))))))) ale jesli zamierazsz jechac pociagiem to poczekaj az minal te cholerne godziny szczytu - raz ze zaplacisz za bilet o polowe mniej - naprawde POLOWE mniej a dwa, ze nie wbijesz sie nigdzie z wozkiem, bo bedzie busy, jesli nie zamierzasz brac wozka tylko na przyklad nosidelko to zmien zdanie i wez wozek, jesli zamierzasz jechac autem, to musisz sie nastarac coby znalezc miejsce parkingowe i jak juz znajdziesz to trzeba za nie zaplacic smsem przez komoreczke i koniecznie pamietajcie zeby zaplacic congestion charge 8 funtow.
W tej zakichanej ambasadzie nie ma mikrofali coby pogrzac mleko i sa zaaaawsze kolejki do toalety jakby zamarzylo ci sie podgrzac je pod kranem z ciepla woda. No i niestety Anoli zapowiadaja minus siedem od poniedzialku. Ja robilam fotki w snapy snap. Good luck! i daj znac jak czegos jeszcze potrzebujesz:)


Dzwoneczka dzieki za dokladne informacje. Bedziemy jechac samochodem. Pociągiem bym sie nie odwazyła. Hania jeszcze za mała na takie wojaze. Martwie sie tylko pogoda, robi sie naprawde zimno i jak przyjdzie nam stac na zewnatrz...:sorry2:
Dobrze ze mam tu akt małzenstwa to nie bedzie problemu:tak:
Nie wiem tylko jak zapłacic za parking smsem, nigdy tego nie robilismy:baffled:Nie ma tam normalnych parkomatów:confused: Tą opłate 8 funtow to zapłace przez internet:tak:


A ja mam chwilke bo hania śpi, ale zaraz bedziemy sie kapać:tak:
Jak czytam wasze opowiesci o facetach to włos mi sie jeży.Mojego meza jest ciezko wyprowadzic z rownowagi czy nawet zdenerwowac wiec rzadko powaznie sie kłócimy. Raczej mi ustępuje, bo wie ze moje i tak bedziena wierzchu- taki mam charakterek:baffled:
Jestesmy młodym małzenstwem i moze jeszcze wszystko przed nami...nie wiem...wypowiem sie za kilka lat:-D:-D:-D
 
mam już tego dość... tych ciągłych nachodzeń i odwiedzin... już nie wyrabiam... zero życia prywatnego... nie mogę nawet palnąć się na kanapę jak Mała zaśnie bo zawsze ktoś jest... możecie sobie pomyśleć że marudzę i przesadzam, najpierw narzekam na teściowa teraz na rodziców, ale ja naprawdę już tego nie wytrzymuję... moi rodzice a szczególnie ojciec przychodzą, przychodzi do mnie codziennie tak około 16 jak skończy prace i siedzi do 20 i tak od dwóch miesięcy odkąd Mała pojawiła się na świecie... próbowałam mu dać delikatnie do zrozumienia że te codzienne wizyty są męczące i że potrzebuje choć chwilę prywatności ale on nic... jakbym mówiła do ściany... a jak powiem mu wprost to się obrazi i już nie przyjdzie w ogóle... znam mojego tatę jest strasznym nerwusem i obrażalskim, kiedyś pokłócił się o jakąś pierdołę ze swoja siostrą i nie odwiedzała jej 10 lat... nie wiem co mam robić... gdyby był ze mną mój M od razu by to jakoś załatwił, on potrafi jakoś lepiej dogadać się z moim ojcem... najchętniej to wyniosłabym się stąd jak najdalej od wszystkich... chciałabym mieć już wreszcie święty spokój...
sorry że tak smęcę ale jest mi ciężko a może jak się wam wygadam to mi jakoś ulży...
 
Fajne takie weekendowe wychodne, u mnie sie niestety nie sprawdza bo zawsze coś wypada to jakieś odwiedzinki rodzinki i zamiast odpocząć to szykowanie sprzątanie i wszystko w dzikim pędzie zeby zdążyć potem znów sprzątanko po gościach, tydzień temu Mariusz był chory i też nici z wyjścia, na szczęście wczoraj kumpela mnie odwiedziła i chwilka relaksu była, a tak na co dzień to żeby korby nie dostać zamykam się wieczorkiem w łazience jak mąż z pracy wróci z staram się wyciszyć i odpocząć tak bez stresu że zaraz się syrenka odezwie;-)
Jakoś musimy przetrwać do wiosny to wtedy dzieciaczki będą starsze i na dłużej będzie można z nimi gdzieś wyskoczyć, teraz to róznie w sobotę na przykład poszłam z synem na trening (bo z moim mężykiem byłam pokłócona zresztą jak czytałam wasze posty to widzę że coś w powietrzu było chyba:-D)
w każdym razie musiałam zaczekać 1,5 godz i go odebrać jezdziłam więc sobie po okolicy i gdy już wracaliśmy w połowie drogi Patka tak się rozdarła o jedzonko prawie godzine wcześniej, że musiałam ja z wózka na chwilkę wyjąć i uspokoić mam nadzieję, że się nie przeziębi a i tak resztę drogi co chwilę krzyczała teraz jestem w strachu co zrobić jak się na spacerze znów obudzi i ryk przecież nie będę jej karmić na środku drogi w zimie jakby było lato to zawsze można jakąś ławkę znależć i dać butlę a teraz lipa:-(
Starszy syn jak jechał w wózku to spał i nie było sprawy, ale widzę że Pati ma charakterek i nie odpuszcza jak czegoś chce:no:
Dobrej nocki :-)
 
Witajcie Mamuśki!!!!!!
06.gif


Trzymałyście bardzo mocno kciuki za co DZIĘKUJEMY WAM BARDZO!!!!!
icon_biggrin.gif
icon_biggrin.gif
icon_biggrin.gif
blagam.gif
blagam.gif
blagam.gif


NIE IDZIEMY DO SZPITALA!!!!!!!!
03.gif


Z serduszkiem Julci już lepiej...
icon_smile.gif
Ale cieszę się
03.gif
aż brak mi słów!!!!!

To super-GRATULUJEMY;-)

A co do przemocy w rodzinie, to doświadczyłam tego niestety na własnej skórze. Mój były mąż, jak sobie wypił za dużo, to potrafił uderzyć moją głową o futrynę w drzwiach lub popchnąć mnie na ziemię...Na szczęście rozstaliśmy się po 1,5 roku małżeństwa, a pół roku później rozwiedliśmy się. A znaliśmy się 6 lat. Teraz z moim G znamy się krótko, ale od razu wiedziałam, że to ten. I jestem szczęśliwa jak nigdy :-)

Bardzo mi przykro jak czyta się do czego niektórzy faceci są zdolni:szok:-ale najważniejsze, że trafiłaś na prawdziwego faceta, a nie tzw.damskiego boksera-słów brak:angry:

mam już tego dość... tych ciągłych nachodzeń i odwiedzin... już nie wyrabiam... zero życia prywatnego... nie mogę nawet palnąć się na kanapę jak Mała zaśnie bo zawsze ktoś jest... możecie sobie pomyśleć że marudzę i przesadzam, najpierw narzekam na teściowa teraz na rodziców, ale ja naprawdę już tego nie wytrzymuję... moi rodzice a szczególnie ojciec przychodzą, przychodzi do mnie codziennie tak około 16 jak skończy prace i siedzi do 20 i tak od dwóch miesięcy odkąd Mała pojawiła się na świecie... próbowałam mu dać delikatnie do zrozumienia że te codzienne wizyty są męczące i że potrzebuje choć chwilę prywatności ale on nic... jakbym mówiła do ściany... a jak powiem mu wprost to się obrazi i już nie przyjdzie w ogóle... znam mojego tatę jest strasznym nerwusem i obrażalskim, kiedyś pokłócił się o jakąś pierdołę ze swoja siostrą i nie odwiedzała jej 10 lat... nie wiem co mam robić... gdyby był ze mną mój M od razu by to jakoś załatwił, on potrafi jakoś lepiej dogadać się z moim ojcem... najchętniej to wyniosłabym się stąd jak najdalej od wszystkich... chciałabym mieć już wreszcie święty spokój...
sorry że tak smęcę ale jest mi ciężko a może jak się wam wygadam to mi jakoś ulży...

Współczuje-ale może warto delikatnie i SZCZERZE pogadać z tatem-może zrozumie jednak:sorry2:

Mąż i Alicja śpią a mamcia buszuje w necie:-pI jestem mega zadowolona bo mój ma jutro wolne i we wtorek też bo jedziemy na szczepiene-więc czuje taki fajny komfort:rofl2:I w sob.ruszamy z M na zakupki, bo siostra przyjedzie i posiedzi mi z Małą:tak:aaaaach już myślę co tam mi się jeszcze przyda-cała lista mi się w głowie tworzy:tak:Ale niestety troche kasy pójdzie, a tak próbowałam być oszczędna:zawstydzona/y:No ale co zrobić:baffled:
 
Czas spać, więc miłej nocki życzę;-)Moje Maleństwo spi od 20.30, więc jak zwykle o 2.30 na jedzonko się obudzi-jak w zegareczku:-)Więc regeneruje siły:happy:

Papatki:tak:
 
mam już tego dość... tych ciągłych nachodzeń i odwiedzin... już nie wyrabiam... zero życia prywatnego... nie mogę nawet palnąć się na kanapę jak Mała zaśnie bo zawsze ktoś jest... możecie sobie pomyśleć że marudzę i przesadzam, najpierw narzekam na teściowa teraz na rodziców, ale ja naprawdę już tego nie wytrzymuję... moi rodzice a szczególnie ojciec przychodzą, przychodzi do mnie codziennie tak około 16 jak skończy prace i siedzi do 20 i tak od dwóch miesięcy odkąd Mała pojawiła się na świecie... próbowałam mu dać delikatnie do zrozumienia że te codzienne wizyty są męczące i że potrzebuje choć chwilę prywatności ale on nic... jakbym mówiła do ściany... a jak powiem mu wprost to się obrazi i już nie przyjdzie w ogóle... znam mojego tatę jest strasznym nerwusem i obrażalskim, kiedyś pokłócił się o jakąś pierdołę ze swoja siostrą i nie odwiedzała jej 10 lat... nie wiem co mam robić... gdyby był ze mną mój M od razu by to jakoś załatwił, on potrafi jakoś lepiej dogadać się z moim ojcem... najchętniej to wyniosłabym się stąd jak najdalej od wszystkich... chciałabym mieć już wreszcie święty spokój...
sorry że tak smęcę ale jest mi ciężko a może jak się wam wygadam to mi jakoś ulży...

kurcze ciężka sytuacja ale uratować Was może tylko delikatna rozmowa;-)
 
reklama
mam już tego dość... tych ciągłych nachodzeń i odwiedzin... już nie wyrabiam... zero życia prywatnego... nie mogę nawet palnąć się na kanapę jak Mała zaśnie bo zawsze ktoś jest... możecie sobie pomyśleć że marudzę i przesadzam, najpierw narzekam na teściowa teraz na rodziców, ale ja naprawdę już tego nie wytrzymuję... moi rodzice a szczególnie ojciec przychodzą, przychodzi do mnie codziennie tak około 16 jak skończy prace i siedzi do 20 i tak od dwóch miesięcy odkąd Mała pojawiła się na świecie... próbowałam mu dać delikatnie do zrozumienia że te codzienne wizyty są męczące i że potrzebuje choć chwilę prywatności ale on nic... jakbym mówiła do ściany... a jak powiem mu wprost to się obrazi i już nie przyjdzie w ogóle... znam mojego tatę jest strasznym nerwusem i obrażalskim, kiedyś pokłócił się o jakąś pierdołę ze swoja siostrą i nie odwiedzała jej 10 lat... nie wiem co mam robić... gdyby był ze mną mój M od razu by to jakoś załatwił, on potrafi jakoś lepiej dogadać się z moim ojcem... najchętniej to wyniosłabym się stąd jak najdalej od wszystkich... chciałabym mieć już wreszcie święty spokój...
sorry że tak smęcę ale jest mi ciężko a może jak się wam wygadam to mi jakoś ulży...

Współczuję, ja też spróbowałabym pogadać, a jeśli to nie poskutkuje to może udawaj, że musisz wyjść...
 
Do góry