heloł.
my dziś do 9 w wyrku, mała po nas skakała, ale się wychichrała i już chodzi padnięta. zaraz drzemka bedzie, a my dziś wielkie sprzątanie, bo jakoś nie było okazji ostatnio. i prasowanie, i lazienka i kuchnia. J obiad zrobi, a ja trochę ogarnę.
Mieliśmy dziś jechać do znajomych bo im się Jasiu urodził, ale chyba nie dojdzie to do skutku, bo coś im wyskoczyło. no ale jeszcze czekamy na wiadomość.
KasiaF co do efektów to rozmawiałam z dyrektorką, że dzieci ją zasypują na zajęciach pytaniami, i tym co robili na zajęciach, pokazują prace, i opowiadają czego się nauczyli, ale fakt, że to tylko po zajęciach, bo pozniej niektórzy nie pamiętają, niektórzy zajmą się czymś innym. no i nie oszukujmy się, rodzice zapisują większość dzieci, a dzieci wolą pobiegać, powiercić się i z zajęć nie wynoszą nic.
ale są osoby, które wierszyk o mamie klepią po ang jak tylko się widzimy.
a z rodzicami nie rozmawiałam. Miałam kontakt tylko z 2 mamami, które pracują akurat w sekretariacie szkolnym, i jednej córka bardzo płakała na początku, jak ich zabierałam z sali (a to akurat starszaki). i poszłam z nią porozmawiać, żeby może wypisała córkę, bo bez sensu,żeby miała się zniechęcić wogóle. a ona mi odpowiedziala, ze absolutnie nie chce jej wypisać, bo mała pomimo płaczu na początku, przychodziła do domu i mowila: tato a ja wiem jak jest pociąg, a Ty wiesz? Tato dzisiaj śpiewaliśmy piosenkę o telefonie, umiesz? zaśpiewasz ze mną?? i to była dla mnie rozmowa o efektach. samo zdanie, że mama absolutnie nie chce małej wypisać.
Oczywiście Kasiu zgadzam się z Tobą, że nie wszyscy wynoszą z zajęć coś, i wtedy naprawdę nikogo nie zatrzymuję na siłę.
są np dzieci, które szybko łapią, ale są nieznośne, i ja np zwracam uwagę, żeby było grzeczne i ono się zniechęca do mnie i rodzice wypisują takie dziecko. mam takie 2 przypadki. a dzieci ładnie łapały wszystko. no ale to decyzja rodziców.
a co do słuchania odgłosów, to u nas nie ma za bardzo zwierząt. jak idziemy na spacer, to widzimy....drzewo, drzewo, drzewo drzewo, drzewo...wsciekle szczekające psy i napadające na bramki. drzewo, drzewo, drzewo....kury w zagrodzie....drzewo drzewo drzewo....
niestety. nie ma u nas zwierząt, tzn nie widać ich wogóle. czasem jak idziewy od lasu to stoi byk, ale to tylko w takiej porze letniej jak teraz.
oczywiście jak idziemy gdzieś to rozmawiamy o wszystkim, o ptaszkach, o osobach nas mijających, ale u nas nie ma atrakcji niestety. dlatego też często jak jadę gdzieś, to zabieram Helenkę, bo sobie poogląda więcej.
ale pisałam o oglądaniu takich edukacyjnych filmików, bo była rozmowa o bajkach. no ale nieważne. uważam, że to lepsze niż bajki. chociaż nie neguje bo i bajki czasem właczymy. nie wychowuję dzikusa
aha co do zajęć pozalekcyjnych w szkole, to też mnie to dziwi, że ludzie zapisują na basen, tenis, szkołę muzyczną, hiszpański i francuski. i dziecko o 21 przyjeżdza do domu. ale uważam, ze ang i jakieś kółko przyrodnicze, albo teatralne jest dla dziecka wskazane. ale to moje zdanie powtarzam po raz kolejny. Każdy może mieć inne. i Uważam, ze niestety zabawa z rodzicem nie zastąpi kontaktu z rówieśnikami. Zabawy z rodzicem są jakby to powiedziec...jednostronne. dziecko zazwyczaj wygrywa, zazwyczaj pięnie buduje, krzywa kreska jest piękna. i dziecko nie uczy się rywalizacji. nie mowie, ze rodzic ma nie bawic się, tylko wsadzic leb w tv, bo to też często ma miejsce. Zabawa z mamą i tata buduje więź, niesamowitą wieź, ale zabawa z rówieśnikami uspołecznia.
okej, nie bede się rozwodzić nad tym dłużej, bo już chyba każda wyraziła swój pogląd. Nie chcę się wymądrzać broń boze, bo każdy robi błędy. Ale grunt, to starać się ich nie robić