LILIann
Majowe mamy'09
No wiec wyzalam sie: miesiac temu chirurg ktory skierowal nas na oddzial, wyznaczyl nam termin na 2 lipca i powiedzial ze na oddziale bedzie wtedy laparoskop, sprzet dzieki ktoremu nasza corcia zamiast ciec z dwoch stron podbrzusza bedzie miala tylko jedno malutkie przy pepuszku, i "od srodka" bedzie robiony ten zabieg. Dzieki temu cale leczenie bedzie sprawniej przebiegac. Wiec bylismy szczesliwi ze akurat zalapiemy sie na ten sprzet i pomimi tego ze termin kompletnie nam nie pasowal zgodzilismy sie bez wahania. No i nadeszla sroda rano, obchod byl wyjatkowo pozno bo cos kolo 9:30, po obchodzie Ala miala byc operowana, czekamy jak doktor po nas przyjdzie i zauwazylam ze z bloku operacyjnego wywoza jakis sprzet. Wiec polecialam do doktora pytac czy to przypadkiem nie ten laparoskop odjechal, a on mowi ze tak i ze Ala bedzie miala klasyczne ciecie... Myslalam ze sie wsciekne. No i pocieli ja z dwoch stron, ma dosc duze te szwy, cos ok 5cm jeden, drugi ok 6cm. A mogo byc tylko jeden maciupki przy pepku... Mysle ze postapili wobec mnie nie w porzadku, bo nawet jeszcze dzien wczesniej pielegniarki mowily mi ze bedzie miala robione laparoskopem, wiec nie mam co sie az tak stresowac, a tu co... Gdyby przed obchodem o 15 min krocej pili kawke i plotkowali, to Ala zalapala by sie na ten sprzet.