Isunia... dziekuję slicznie ...
faktycznie troszke nam sie watek urwał, ale juz nadrabiam zaległości ....
23.09 o 5.55 urodziłam synka Kamilka - 3460g i 53 cm moje szczęścia .......
a poród to bajka i każdej takiego życze .....
można powiedzieć, że normalne spanie miałam do 4 nad ranem, ale o 4 juz dopadły mnie skurcze i stwierdziłam,że wstaje i sobie pospaceruje po chatce, o 4.30 wpałdam na pomysł,że pora na prysznic i albo przejdzie albo sie rozkręci a o 5 już budziłam M,że chyba jednak pora na porodówkę....... więc M się zebrał, ubrał jeszcze Kacpra i ok. 5.20 byliśmy gotowi do wyjścia, 5.30 byliśmy na izbie przyjęć , krótkie badania i pytanie gdzie byłam do tej pory bo juz 9 cm rozwarcia i zaraz będzie poród, oczywiście okazało się, ze sa problemy z miejscami na porodówce, więc najpierw mnie położyl na normalne szpitalne łóżko i zastanawiali sie jak w takich warunkach przyjąć poród, ale zaraz sala po porodzie była wysprzątana i mnie przenieśli, więc na sali mnie połozyli o 5,45 a o 5.55 juz tuliłam moje maleństwo
nie zmęczyłam sie ani fizycznie, ani psychicznie i naprade po wszystkim szybciutko doszłam do siebie
patrząc z perspektywy na pierwszy poród
nacięcie było ale pięknie sie goi, szwy już pościągane i moge normalnie funkconować - wczoraj chatke juz sobie wysprzątałam na błysk
a maleństwo
no cóż........ wspaniały bąbelek, ładnie mi odciąga pokarm, wiec z tym nie ma problemów, śpi tez całkiem przyzwoicie, czasem tylko jak zrobi sobie za długie drzemki to potem najeść sie nie może i prawie godzinke wisi na cycku, a zdarza się tak najczęściej, jak zaśnie ok. 12, potem o 15 małe jedzonko i kolejne spanie do 18, to potem 18-19 nic tylko jedzonko
w nocy tez nie najgorzej, ok. 23, 2, 5, i potem 8 wiec do zniesienia
teraz czekam tylko na pogode, aby juz wyjśc z domku, bo ilez można siedzieć... może będzie złota polska jesień ..... na spacerki .................