ja podobnie jak Ty w drugiej ciąży miałam paciorkowca (w pierwszej nie miałam nawet badań w tym kierunku bo nie były wymagane), w dniu porodu (miałam wywoływany w 41 tyg) dostałam 3 dawki antybiotyku doustnie tzn 2 odrazu jak podłączyli mnie pod oksy a trzecią praktycznie przed samym wyjściem malutkiej na świat
ogólnie mój ginekolog mówił, że obecnie odchodzi się od antybiotyków "na zapas" i stosuje się własnie tylko w dniu porodu
co do powikłań to podczas porodu wszystko było ok, później badają CRP i jesli ok to w normalnym trybie wypuszczają do domu, a gdyby CRP było podwyższone wówczas "przerzucają" mamę z dzieciątkiem na paologię ciąży
u nas poród i pobyt w szpitalu był ok, ale w 10 dobie paciorkowiec zaatakował malutkiej skórę, dostała wielki wykwit na buźce - dokładnie na brodzie, ale smarowalismy popularnym "fioletem" (tym co się kiedyś do pępka stosowało) i jak się pięknie wysuszyło to strupy zaczęły odpadać i wtedy smarowaliśmy maścią z antybiotykiem bactroban i po ok 2 tyg wyleczyliśmy tą ranę
innych badań nie robiliśmy, chociaż z tego co czytałam to paciorkowiec zostaje w wersji uśpionej w organiźmie