Dziewczyny, dziękuję Wam bardzo za Wasze słowa. To jakas psychoterapia, co?;-)
Franiu jest mega dzielny i super-hiper-mega-cierpliwy. Stwierdzali to wszyscy bez wyjątku. Dla mnie najwieksza radością jest patrzec na jego usmiech - jest bardzo pogodnym dzieckiem. I napisze jeszcze coś - obok Frania ćwiczył 7letni chłopiec ze Stanów, tez urodzony w 30 hbd, w 10 x lepszym stanie, jak miał 2,5 roku lekarze stwierdzili MPD, diplegie spastyczną, choc wszystko wskazuje jednak na to, ze to 4kończynowe. Rodzice chłopca b kibicowali Franiowi - sami stracili 3,5 roku z zycia swojego syna, ale do czego zmierzam: Ktoregos dnia, gdy Franiu był wyjątkowo spokojny mogłam pozwolić sobie na pół godziny spokojnej rozmowy z tym tatą. Powiedział mi m.in.: "to nie prawda, że najwazniejsze jest by nasze dzieci były zdrowe, najwazniejsze, żeby miały przyjaciół, wtedy będa szczęśliwe." Święta prawda..
Oj, mam tyle refleksji poturnusowych (znowu;-)) nie wiem czy uda mi sie je spisać. Ale napisze tylko o jednym (tak mi podczas turnusu do głowy przyszło):jak Franiu byl maciupki myślałam sobie, ze chciałabym żeby miał juz 2 lata, że juz wiedziałabym jak będzie, czy uda się przeskoczyć MPD i inne czarne wizje lekarzy.. I niby ciut żal mi było tych miesiecy, że minęłyby mi nieodwracalnie, ale ten czas niepewności, podejmowania trudnych decyzji był trudy do przejścia - wiecie o czym piszę. No i za chwilę 2 urodziny... Wiele rzeczy zrobiłbnym inaczej wtedy na starcie, gdybym miała taka wiedzę jak dziś.. najbardziej żałuję Vojty - strasznie zryła psychikę kurczaczka.. Stąd moja podwójna radośc z radosnego usposobienia Frania, z tego, że w dużym stopniu udało sie wyciagnąc małego z płaczu, wymiotów itd..
A co teraz? Za półtorej tygodnia (1.06) zaczynamy "tournee warszawskie" (CZD i IMiDz) - do 10.06, czyli spotkamy się
Dorota!
Coś strasznie chaotycznie pisze więc koniec narazie