thinka, ja myślę, że jeżeli dużo chodzicie, to zdecydowanie lepszą inwestycją dla starszaka będzie takie nosidło turystyczne ze stelażem, a nie ergo...Dlaczego? Odpowiedź prosta - po pierwsze bardziej przyszłościowe, bo pochodzicie w nim jeszcze kilka sezonów, po drugie wcale nie jest niezdrowe dla bąbla, bo ten ma już w wieku około 2 lat wszystko porozwijane jak trzeba i kilka godzin w nosidle nie zrobi mu z pewnością żadnej krzywdy, po trzecie są one wbrew pozorom bardzo wygodne/wygodniejsze i dla dziecka i dla rodzica na dłuższe dystanse, po czwarte - da się bez problemu zapakować do niego dziecko w zimie. Czego nie da się zrobić bezstratnie (komfort) w nosidłach miękkich. Ten ostatni to kluczowy uważam argument za.
Ja w każdym razie w takim nosidle byłam noszona po Tatrach jeszcze jako przedszkolak (!) i wszyscy byli szczęśliwi . A teraz to pewnie i tak inna bajka technologiczna jest i jakość, komfort o wiele wyższe. Dobre opinie rodziców, o których pisała dzag mówią zresztą same za siebie.
Ja mam Bondolino i szczerze nie wyobrażam sobie wędrowania w nim z kilkuletnią Mańką zakutaną w kombinezon na plecach przez kilka godzin... Już teraz z kombinezonem jest krucho w nosidle, bo ciasno się robi, jak się chce dobrze związać i małą gniecie to tu to tam...Co widać doskonale po rozpakowaniu...
Ja w każdym razie w takim nosidle byłam noszona po Tatrach jeszcze jako przedszkolak (!) i wszyscy byli szczęśliwi . A teraz to pewnie i tak inna bajka technologiczna jest i jakość, komfort o wiele wyższe. Dobre opinie rodziców, o których pisała dzag mówią zresztą same za siebie.
Ja mam Bondolino i szczerze nie wyobrażam sobie wędrowania w nim z kilkuletnią Mańką zakutaną w kombinezon na plecach przez kilka godzin... Już teraz z kombinezonem jest krucho w nosidle, bo ciasno się robi, jak się chce dobrze związać i małą gniecie to tu to tam...Co widać doskonale po rozpakowaniu...
Ostatnia edycja: