reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

EKO-mamy i chusto-mamy :)

thinka, ja myślę, że jeżeli dużo chodzicie, to zdecydowanie lepszą inwestycją dla starszaka będzie takie nosidło turystyczne ze stelażem, a nie ergo...Dlaczego? Odpowiedź prosta - po pierwsze bardziej przyszłościowe, bo pochodzicie w nim jeszcze kilka sezonów, po drugie wcale nie jest niezdrowe dla bąbla, bo ten ma już w wieku około 2 lat wszystko porozwijane jak trzeba i kilka godzin w nosidle nie zrobi mu z pewnością żadnej krzywdy, po trzecie są one wbrew pozorom bardzo wygodne/wygodniejsze i dla dziecka i dla rodzica na dłuższe dystanse, po czwarte - da się bez problemu zapakować do niego dziecko w zimie. Czego nie da się zrobić bezstratnie (komfort) w nosidłach miękkich. Ten ostatni to kluczowy uważam argument za.

Ja w każdym razie w takim nosidle byłam noszona po Tatrach jeszcze jako przedszkolak (!) i wszyscy byli szczęśliwi ;). A teraz to pewnie i tak inna bajka technologiczna jest i jakość, komfort o wiele wyższe. Dobre opinie rodziców, o których pisała dzag mówią zresztą same za siebie.

Ja mam Bondolino i szczerze nie wyobrażam sobie wędrowania w nim z kilkuletnią Mańką zakutaną w kombinezon na plecach przez kilka godzin...:baffled: Już teraz z kombinezonem jest krucho w nosidle, bo ciasno się robi, jak się chce dobrze związać i małą gniecie to tu to tam...Co widać doskonale po rozpakowaniu...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Nie wiem jak się nosi zimą bo nie nosiłam :)
W lecie Manduca sprawdza się na pewno dla roczniaka jako jedyny środek transportu ( ale trzeba przyznać że dziecko się poci strasznie, trzeba spodnie i koszulkę zmieniać kilka razy na trasie, bo jednak jest przytulone non stop do pleców dorosłego. Nie ma przewiewu między jednym a drugim ciałem) a u dwulatka lub trzylatka jako środek na wypadek bolących nóg czy niechęci do dalszej wędrówki.
Miękkie nosidło ma tą przewagę, że łatwo jest je zapakować do torby czy małego plecaka, jest dyskretne co sprawdza się przy zwiedzaniu różnych miejsc (maluch się nie zgubi i nie porozbija eksponatów)

W sztywnym nie nosiłam nigdy bo nie miałam okazji. Wielu ludzi sobie je chwali.
 
Dzięki dziewczyny!
Musze po prostu przyglądnąć się tym nosidłom na stelażu - tym, które maja krzesełko w środku. Dziecko nie jest przytulone do rodzica, więc jest na pewno przewiewniej, zwłaszcza latem, no i wygodniej dla dorosłego/malucha na dłuższą metę. Dziecko nie wisi tylko siedzi jak na krześle. Zawitkowski polecał ten typ noszenia. Ja jeszcze za panieństwa ;-)chodziłam sporo po górach, a jak byłam mała to też mnie nosili w podobnym ustrojstwie ;-). Mąż góry zdobywa mniej chętnie - może dlatego, że wśród nich wyrósł to już nie taka atrakcja dla niego :confused:. W każdym bądź razie na wiosnę mam zamiar ostro się za niego zabrać :-).
Dzag może spotkamy się kiedyś na szlaku? :tak::-)
 
no, my już mamy 2 górskie wycieczki zaliczone :) no może ta MAciejowa to nie taka znów góra, ale ja na początek myśle że można nam zaliczyć:-D a ostatnio byliśmy w Myślenicach, też z małym w chuście i powiem wam że nie myślałam że tam taaaaaka góra jest:szok: 2,5godz wchodziliśmy, błoto po kostki, stromizny, a ja się śmiałam z mężem że na spacerek idziemy. Na wiosnę już sie za Tatry bierzemy, bo oboje uwielbiamy góry, no i dzieci też chcemy zarazić :tak: z Majką mamy problem tylko taki że na całodziennie wycieczki jest troszkę za mała/za słaba a na nosidło za duża.... ale tak na pare godzin to pięknie daje radę, więc tak będziey narazie chodzić:-)
 
gosha, 2 lata temu zabraliśmy mojego brata z córkami (wtedy 4 i niecałe 9 lat) w Tatry. Jakie dzielne potrafi być 4-letnie dziecko to bym nie pomyślała... Przeszliśmy w jeden dzień z Morskiego Oka przez Świstówkę do Pięciu Stawów i stamtąd do Palenicy. Część drogi między Piątką a Wodogrzmotami przekimała na barana :-p, ale reszta wszystko na nóżkach - bo nie ma nosidełka. Niezłą sensację wzbudzała na szlaku. Była wzorem dla kilkunastoletnich a nawet kilkudziesięcioletnich marud :-D. Więc w przyszłym roku Maja już da radę na własnych nóżkach :tak:.

Aia, dzisiaj w końcu szarpnęłam się na wyjście na spacer z chustą i Tymkiem w kombinezonie :-p. Co prawda było łatwiej niż w te ostatnie mrozy, bo Tymek był w kombinezonie jesiennym, welurowym, a ja tylko w cienkim polarku (u nas dzisiaj 12 stopni było koło południa), no ale jednak takie wiązanie to nie to samo co dziecko w bodziaku :-p. Nie było źle. O:
IMG_6244.jpgIMG_6240.jpg
 
Ostatnia edycja:
Jezusie Dzag no to jestem w szoku,ze taki kombinezon przy 12 stopniach! Znaczy bez urazy,ja nie krytykuje,tylko porownalam do siebie,jak ja Mala ubieram do chusty przy 8 stopniach i o sobie pomyslalam ze wyrodna;) A Tymusiowi nie bylo za goraco? Bo ja Olivce zalozylam ostatnio polarek z kapturkiem na bodziaka i cienka koszulke,na nozki rajtki,grobe skatpety i na to spodenki i paputki na stopki. No i przyznaje nozki miala zimne,ale tak to obie bylysmy cieplusie,ja w kurtce.Ja taki gruby kombinezen dopiero dzis kupilam,bo zimno 4stop tylko.I tak juz wlasnie sie zastanawialam jak to bedzie sie zamotac no i czy Malej nie bedzie za goraco jak taka przytulona do mnie i owinieta jeszcze chusta? To mowisz ze u Was poszlo sprawnie?
 
Ten kombinezon jest rzeczywiście dość gruby :tak:. Tymek pod tym kombinezonem był tylko w bodziaku a na nogi cienkie półśpiochy i cienkie sztruksowe spodenki. Szczerze mówiąc jak go ubierałam to sprawdzałam temperaturę w cieniu, a my później chodziliśmy w słońcu :-D, ale Tymek nie był przegrzany, nie spocił się nic a nic, więc się wstrzeliłam. A wiązało się fajnie, bo welur ładnie przyczepiał się do mojego polarku :-D. A jestem trochę zestresowana tą jego kiepską odpornością i do momentu kolejnego badania poziomu immunoglobulin i wizyty u immunologa to chyba będę trzęsła portami przy każdym wyjściu na dwór tej jesieni i zimy. A wizyta dopiero w połowie grudnia :sorry2:.
 
Ostatnia edycja:
A no faktycznie,wspominalas juz,ze Tymek ma obnizona odpornosc. To Ci sie nie dziwie,ja tez bym trzesla portami:) Grunt ze sie wstrzeliliscie,a kombinezon fajniutki. Ja dalej nie wiem czy sie zamotam z Olivka w takim grubym czyms i jeszcze ja w kurtce...no serio tego nie widze:confused:
 
reklama
marcia super, że chustujecie, mam nadzieję, że będziecie mieć z tego mnóstwo frajdy. U nas noszenie podomowe sprawdziło się doskonale przez pierwszy miesiąc. Teraz już tylko na zewnątrz, ale to fantastyczna sprawa:tak: Jak tylko ma się wenę na ubieranie bąbla jesienno-zimowo porą. Mi jej brak, nad czym ubolewam:no:

A na marginesie, czadową czuprynę ma Tymek, coś czuję, że będziecie musieli się przed tym tradycyjnym roczkiem przystrzyc;-)
 
Do góry