reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Dzieci urodzone w 2002 roku

Witam.......oj znowu mnie A. do roboty zagonił........cały dzień na powietrzu:tak:
A to po kamienie na skalny murek.......na jakieś pola mnie wywiózł i ładowaliśmy....:-p a to do lasu po brzózki bo chciał zrobić płotek pod pnącza.......to ja się tez wzięłam i zagrodziłam sobie moje pnącza i kilka kwiatków takim płotkiem plastikowym......:baffled:




Jutro Wiki może pójdzie ze swoją grupą do parku........ jak przyjdą do tego obok nas to powiedziała ze jak pani się zgodzi to zaprosi dzieciaki na swój plac zabaw:-D czyli mogę mieć jutro wesoło;-)

As jak jazda na Ori?

Asiulka a moze ta ospa się nie pojawi;-)?
No ceny domków i takich drewnianych bajerów są drogie........ale zdarza się coś kupić okazyjnie......np. my kupiliśmy tą konstrukcje ze ślizgawką i miejscem na dwie huśtawki za 200 zł w Nomi z wyprzedaży:-) nie było śrub i huśtawek no ani żadnej instrukcji jak to złożyć:wściekła/y:;-) no ale A. dał sobie radę:happy:


Dzagud no to mąż się ładnie załatwił:szok: no i Madzia i Ty:szok::sorry: no nie wesoło......
Rozwaliłaś mnie z tą ciążą:szok: dla mnie jakoś nie było to odczucie mega przyjemne.......choć nie mogę powiedzieć ze czułam się fatalnie......nawet znośnie:baffled: no i poród fajne????? Jejku dziewczyno moze Ty miłaś całkowitą narkoze?????:laugh2:

Doris no dzieciaki mają inna pamięć niz dorośli........chłoną jak gabka......nie to co wapniaki:-p
 
reklama
Witam się nocną porą!
W końcu wróciłam do pracy po przerwie świątecznej i oczywiście od razu nie mam na nic czasu:wściekła/y: Ale jutro dzięki Bogu już piątek:-D Takie krótkie tygodnie to ja lubię;-)
Paula widzę, że przygotowania do sezonu letniego w ogródku idą pełną parą:tak: Tylko pozazdrościć:tak::tak::tak:
Jeśli chodzi o naukę to raczej skupiamy się na tym co Kuba ma w szkole. Nie próbuję tworzyć własnego programu nauczania bo widzę, że Kuba robi postępy ucząc się tylko w szkole. A sam barzo często pyta czy może mi coś przeczytać i wtedy bierze jakąś książkę i czyta albo na spacerze wyczytuje to co jest napisane na witrynach sklepowych:-)

As tak do końca to ja się nie orientuję jak to jest z poziomem matematyki w zerówce bo ja tylko anglistka jestem:-D :-D ale tak na zdrowy rozum i sąząc po tym co mój Kuba ma w szkole z matematyki to wykresy, zadania z treścią itd chyba jeszcze za trudne:-( Cociaż gratuluję, że twój synek sobie radzi:tak: Zdolniacha:-);-)
Jak tam jazda konna? Żyjesz?:-D;-)

Dzagud to ja mam podobnie jak ty jeśli chodzi o ciąże!!!:tak::tak::tak: Obydwie były dla mnie super przyjemne: żanych mdłości, wymiotów itp tylko zgaga:tak::tak::tak: a porody wspominam jako całkiem przyjemne wyarzenia:szok: Krótko i bez mega bólu:tak: :tak::tak: Ja też bardzo chciałabym jeszcze jedno dziecko i kto wie może w końcu uda mi się wynegocjować z mężem:-D:-D;-);-) Narazie pertraktacje trwają:-D:-D:-D
A te wasze wypadki...:szok::szok::szok: Kochani uważajcie na siebie!!!:tak::tak::tak:;-)

Doris naprawdę tylko pozazdrościć, że twoje dzieci mają możliwość uczenia się dwóch języków na raz. Super sprawa!:tak: Przynajmniej przychodzi im to bez większego wysiłku, w naturalny sposób:tak: Mój Kubuś lubił zajęcia z angielskiego w przedszkolu i nawet sporo mu w głowie zostawało:tak: Teraz w zerówce niestety nie mają nad czym ogromnie ubolewam:-( Zobaczymy co będzie w pierwszej klasie:tak: bo o nauce w domu nie ma mowy- dzieci jak to dzieci wolą naukę w grupie;-)

Dobra kobietki uciekam bo jeszcze mam mnóstwo przygotowań na jutro a tu już północ się zbliża:szok: Buziaki
 
.Mój Mąż zawsze się śmiał że ja jestem "krówka rozpłodówka".:-D

Asiulka i jak tam ospa? Emilek złapał czy nie? Ciekawa jestem, bo nie wiem jak to jest z ospą, ale kiedyś mi lekarka mówiła, że w przypadku świnki, to dziecko do jakiegoś wieku jest chronione przez przeciwciała matki jeszcze z czasów ciąży i okresu karmienia i raczej nie ma szans zachorować. A nie szczepiłaś Emilka przeciwko ospie? Ja się zdecydowałam Magdę zaszczepić, bo to jest zołzik mały i bałam się że jakby co to się zadrapie na amen i będzie w bliznach chodzić. A za czasów Weroniki o tej szczepionce nic nie było słychać, ale Ona była bardzo zdyscyplinowana i mimo że Ją bardzo wysypało to się prawie nie drapała.
Buziaki dla chłopaków.


Dzagud z tą krówką rozpłodówką mnie rozbroiłaś ,prawie się popłakałam ze śmiechu,aż mój m.się dziwnie patrzył jak chichram się do kompa.

Emil jeszcze ospy nie ma,ale nasza pani doktor powiedziała nam ,że może się zacząć nawet około trzech tygodni po zakończeniu chorowania u Maciusia.

Asiulka a moze ta ospa się nie pojawi;-)?

Paula-może się nie pojawić, bo jak byliśmy my dziećmi tzn.ja i moje troje rodzeństwa to oni we troje mieli a JA NIEEEEE:szok:
i właśnie obawiam się żebym ja się nie zaraziła bo to już dla mnie tragedia,w chałupie normalnie był by burdellll na kółkach:tak:
Poprane ale nie uprasowane,mój m.nienawidzi prasować.Czasem jak coś ma pomięte a gdzieś idziemy to prosi mnie "Asiulka,żoneczko ty moja najukochańsza...."i jak już tak zaczyna tzn.że chce żebym mu coś uprasowała.
a najgorsze to że nawet po zakupy nie miałby mi kto wyjść,bo m.na 7 do pracy idzie.

Także jakby się nie pojawiła u mnie i Emilka to się nie obraże wcale:-D:-)
 
Witam.......oj znowu mnie A. do roboty zagonił........cały dzień na powietrzu:tak:
A to po kamienie na skalny murek.......na jakieś pola mnie wywiózł i ładowaliśmy....:-p a to do lasu po brzózki bo chciał zrobić płotek pod pnącza.......to ja się tez wzięłam i zagrodziłam sobie moje pnącza i kilka kwiatków takim płotkiem plastikowym......:baffled:




Jutro Wiki może pójdzie ze swoją grupą do parku........ jak przyjdą do tego obok nas to powiedziała ze jak pani się zgodzi to zaprosi dzieciaki na swój plac zabaw:-D czyli mogę mieć jutro wesoło;-)

As jak jazda na Ori?

Asiulka a moze ta ospa się nie pojawi;-)?
No ceny domków i takich drewnianych bajerów są drogie........ale zdarza się coś kupić okazyjnie......np. my kupiliśmy tą konstrukcje ze ślizgawką i miejscem na dwie huśtawki za 200 zł w Nomi z wyprzedaży:-) nie było śrub i huśtawek no ani żadnej instrukcji jak to złożyć:wściekła/y:;-) no ale A. dał sobie radę:happy:


Dzagud no to mąż się ładnie załatwił:szok: no i Madzia i Ty:szok::sorry: no nie wesoło......
Rozwaliłaś mnie z tą ciążą:szok: dla mnie jakoś nie było to odczucie mega przyjemne.......choć nie mogę powiedzieć ze czułam się fatalnie......nawet znośnie:baffled: no i poród fajne????? Jejku dziewczyno moze Ty miłaś całkowitą narkoze?????:laugh2:

Doris no dzieciaki mają inna pamięć niz dorośli........chłoną jak gabka......nie to co wapniaki:-p
Paula Twój ogródek będzie imponujący.Normalnie Ci zazdroszczę:zawstydzona/y:
Jeździłam dziś na Ori.Zakochałam się we własnym koniu. :tak::-D:-D
Zrobiłam na niej na początek ze 20 kółek na ujeżdżalni stępem.Kurcze ten nie chodzi a płynie tak jak mówiła moja córka.
Myślałam ,że to nierealne,ale to prawda.
Wcale nie odczuwa się ,że się siedzi na grzbiecie.
Mój koń to anioł-nie ciągnie,nie zrzuca,nie szarpie.Chodzi na cmoknięcia i na komendy słowne bez użycia palcata(bata ).
Jestem w szoku,ale mega,mega przeszczesliwa.
Tak się obawiałam tej jazdy ,no głupia byłam :zawstydzona/y::-D:-D:-D:-D
Znajomy robił fotki ,jak mi się uda to wkleje.

Witam się nocną porą!
W końcu wróciłam do pracy po przerwie świątecznej i oczywiście od razu nie mam na nic czasu:wściekła/y: Ale jutro dzięki Bogu już piątek:-D Takie krótkie tygodnie to ja lubię;-)
Paula widzę, że przygotowania do sezonu letniego w ogródku idą pełną parą:tak: Tylko pozazdrościć:tak::tak::tak:
Jeśli chodzi o naukę to raczej skupiamy się na tym co Kuba ma w szkole. Nie próbuję tworzyć własnego programu nauczania bo widzę, że Kuba robi postępy ucząc się tylko w szkole. A sam barzo często pyta czy może mi coś przeczytać i wtedy bierze jakąś książkę i czyta albo na spacerze wyczytuje to co jest napisane na witrynach sklepowych:-)

As tak do końca to ja się nie orientuję jak to jest z poziomem matematyki w zerówce bo ja tylko anglistka jestem:-D :-D ale tak na zdrowy rozum i sąząc po tym co mój Kuba ma w szkole z matematyki to wykresy, zadania z treścią itd chyba jeszcze za trudne:-( Cociaż gratuluję, że twój synek sobie radzi:tak: Zdolniacha:-);-)
Jak tam jazda konna? Żyjesz?:-D

Dzagud to ja mam podobnie jak ty jeśli chodzi o ciąże!!!:tak::tak::tak: Obydwie były dla mnie super przyjemne: żanych mdłości, wymiotów itp tylko zgaga:tak::tak::tak: a porody wspominam jako całkiem przyjemne wyarzenia:szok: Krótko i bez mega bólu:tak: :tak::tak: Ja też bardzo chciałabym jeszcze jedno dziecko i kto wie może w końcu uda mi się wynegocjować z mężem:-D:-D;-);-) Narazie pertraktacje trwają:-D:-D:-D
A te wasze wypadki...:szok::szok::szok: Kochani uważajcie na siebie!!!:tak::tak::tak:;-)

Doris naprawdę tylko pozazdrościć, że twoje dzieci mają możliwość uczenia się dwóch języków na raz. Super sprawa!:tak: Przynajmniej przychodzi im to bez większego wysiłku, w naturalny sposób:tak: Mój Kubuś lubił zajęcia z angielskiego w przedszkolu i nawet sporo mu w głowie zostawało:tak: Teraz w zerówce niestety nie mają nad czym ogromnie ubolewam:-( Zobaczymy co będzie w pierwszej klasie:tak: bo o nauce w domu nie ma mowy- dzieci jak to dzieci wolą naukę w grupie;-)

Dobra kobietki uciekam bo jeszcze mam mnóstwo przygotowań na jutro a tu już północ się zbliża:szok: Buziaki
Zyję .Mam się świetnie i już czekam z utęsknieniem na kolejną.:-D:-D
Ja ciążę z Klaudią wspominam super.
Do końca 7 miesiąca chodziłam w swoich ciuchach:-D:-D:-D:-D
Gdyby mnie nie kopała,to bym nie wierzyła ,że w ciązy jestem.
Poród też spoko .W sumie to 12 minut w ostatniej fazie i po wszystkim :-D:-D:-D,a baba ponad 4.5 kg się urodziła.:tak::-)
Ciąża z Kubusiem to walka o każdy dzień i 25 tyg. w łózku .Wybitnie ciężka i trudna ciąża ,ale nauczyła mnie pokory.
Poród to masakra .tRwał w sumie ponad 2 dni i za 5 podejściem pozwolili się Kubusiowi urodzić.
Sam poród to pikuś 20 minut i mały w moich objęciach,a ja po pół godzinie sama już przeszłam z łózka na łózko.
2 godziny po porodzie siedziałam i chodziłam po sali :-D:-D:-D.Czułam się tak jakbym nie rodziła wcale.
Gdybym tylko namówiła Darka to chcę trzecie,ale mój po przejściach z Kubą nie chce słuchać nawet o kolejnej dzidzi.:-:)-:)-(
Złe doświadczenia z małym zostawiły w jego psychice trwały ślad.:no::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
Dobra nie narzekam.
Czas iść spać ,bo jutro kolejny radosny dzień mnie obudzi a ja znów zaryczana będę.:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
Dobranoc wszystkim.
 
Piwonia, współczuję mdłości ale zazdroszczę ciąży.:-pMoże jestem nienormalna, ale ja obie ciąże przeszłam rewelacyjnie (bez wymiotów, tylko kilka dni lekkich mdłości), więc po prostu uwielbiałam być w ciąży, a nawet porody mi się podobały.:-D Gdyby nie warunki mieszkaniowe to na 100% jeszcze bym się zdecydowała na przynajmniej jedno dziecko, ale teraz to by musiało w hamaku pod sufitem spać.:-(Mój Mąż zawsze się śmiał że ja jestem "krówka rozpłodówka".:-D
ja mdości mam pierwszy raz w żadnej ciąży nie miałam,a co do ilosci ja zawsze chciałam kilka dzieci mieć,a warunków tez nie mam wiec mam pewne obawy,ale jakos damy rade w końcu
porody tez miło wspominam
 
Piwonia, czekaj, bo ja jeszcze nie wdrożona. Ile Ty masz kochana dzieci? Dwójka a trzecie w drodze, czy więcej??? Naprawdę zazdroszczę! A co do mdłości, to pamiętam że moja koleżanka z pracy w pierwszej ciąży wymiotowała jakieś 5 czy 6 miesięcy. Specjalnie dla niej była jedna kabina zarezerwowana, bo twardo nie szła na zwolnienie, ale jakieś 70% czasu pracy spędzała na podłodze obejmując muszlę.

Wiecie, głupie to, ale jak dowiaduję się o ciąży jakiejś koleżanki to aż mi łzy napływają. Cieszę się razem z Nią a jednocześnie mam taką iskierkę zazdrości że czemu nie ja. Bez sensu to jest, bo przecież dzieci mam, ale ja bym chciała jeeeeeszczeeee.:zawstydzona/y: Co do warunków mieszkaniowych, to ja naprawdę nie dam rady.:-(Nie ma szans na pomieszczenie się. Ja już często dostaję świra bo się o siebie potykamy. Śmiem twierdzić że człowiek w więzieniu ma dla siebie więcej miejsca niż ja w swoim domu.:-D Jedyne co może mi zafundować kolejną ciążę to wygrana w totka.;-)I to szybko, bo u mnie już niedługo 40tka na karku, a nigdy w ciążę nie zachodziłam szybko.:-D

Asik, u mnie też ciąża się zgagą objawiała.:tak:I to prawie od pierwszego do ostatniego dnia mnie męczyła. Śmiałam się wręcz że u mnie to pierwszy objaw.;-)A porody też miałam w miarę i wcale nie pod pełną narkozą:-p. Tzn. z Weroniką było gorzej, bo była wyciągana na siłę 10 dni po terminie, zanikało Jej tętno i cały czas leżałam pod KTG. Tak że rodziła się od mniej więcej 2 w nocy (wtedy czop mi odszedł i zaczęły się pierwsze skurcze) do godz. 18.05. Jakieś 2 godziny przed końcem wzięłam ZZO. Ale generalnie nie miam AŻ takiego bolesnego tego porodu więc spoko. Natomiast Madzia zrobiła numer - skurcze mi się zaczęły po północy ale nawet nie byłam pewna czy to to, więc dopiero jak już były co 7 minut to poszłam do szpitala - przyjęli mnie o 4.30 rano z 5 cm rozwarciem (wcale jakoś specjalnie nie odczuwalnym). Poleżałam godzinkę pod KTG, czytając książkę aż się położna pytała czy ja przyszłam czytać czy rodzić. A potem zaczęłam spacerować i skakać na piłce. W rezultacie Magda wyskoczyła o 7.10. Normalnie żyć nie umierać. Jedyny minus to było to że mi łożysko nie wyszło i mnie musieli wyłyżeczkować. No a po tym musiałam leżeć 4 godziny na porodówce i potem jeszcze 2 na sali i chlustało ze mnie jak z kranu.:baffled: Tak że naprawdę i ciąże i porody to sama radość i ja mogę jeszcze!:tak:

Paula, a tymi obrazkami swojego ogrodu to chcesz mnie dobić dziewczyno.:-(U mnie bez wygranej w totolotka szans żadnych na takie przyjemności nie ma.:-(

As - konia też zazdroszczę (jeny, wychodzi że ja okropna zazdrośnica jestem;-)). Kocham koniki, są cudne po prostu. I zawsze marzyłam o tym aby umieć jeździć konno. Niestety, na marzeniach się skończyło - z korzyścią dla koni, bo biorąc pod uwagę moje gabaryty, to dla nich nie byłoby to przyjemnością.;-)
 
Piwonia, czekaj, bo ja jeszcze nie wdrożona. Ile Ty masz kochana dzieci? Dwójka a trzecie w drodze, czy więcej??? Naprawdę zazdroszczę! A co do mdłości, to pamiętam że moja koleżanka z pracy w pierwszej ciąży wymiotowała jakieś 5 czy 6 miesięcy. Specjalnie dla niej była jedna kabina zarezerwowana, bo twardo nie szła na zwolnienie, ale jakieś 70% czasu pracy spędzała na podłodze obejmując muszlę.

Wiecie, głupie to, ale jak dowiaduję się o ciąży jakiejś koleżanki to aż mi łzy napływają. Cieszę się razem z Nią a jednocześnie mam taką iskierkę zazdrości że czemu nie ja. Bez sensu to jest, bo przecież dzieci mam, ale ja bym chciała jeeeeeszczeeee.:zawstydzona/y: Co do warunków mieszkaniowych, to ja naprawdę nie dam rady.:-(Nie ma szans na pomieszczenie się. Ja już często dostaję świra bo się o siebie potykamy. Śmiem twierdzić że człowiek w więzieniu ma dla siebie więcej miejsca niż ja w swoim domu.:-D Jedyne co może mi zafundować kolejną ciążę to wygrana w totka.;-)I to szybko, bo u mnie już niedługo 40tka na karku, a nigdy w ciążę nie zachodziłam szybko.:-D

Asik, u mnie też ciąża się zgagą objawiała.:tak:I to prawie od pierwszego do ostatniego dnia mnie męczyła. Śmiałam się wręcz że u mnie to pierwszy objaw.;-)A porody też miałam w miarę i wcale nie pod pełną narkozą:-p. Tzn. z Weroniką było gorzej, bo była wyciągana na siłę 10 dni po terminie, zanikało Jej tętno i cały czas leżałam pod KTG. Tak że rodziła się od mniej więcej 2 w nocy (wtedy czop mi odszedł i zaczęły się pierwsze skurcze) do godz. 18.05. Jakieś 2 godziny przed końcem wzięłam ZZO. Ale generalnie nie miam AŻ takiego bolesnego tego porodu więc spoko. Natomiast Madzia zrobiła numer - skurcze mi się zaczęły po północy ale nawet nie byłam pewna czy to to, więc dopiero jak już były co 7 minut to poszłam do szpitala - przyjęli mnie o 4.30 rano z 5 cm rozwarciem (wcale jakoś specjalnie nie odczuwalnym). Poleżałam godzinkę pod KTG, czytając książkę aż się położna pytała czy ja przyszłam czytać czy rodzić. A potem zaczęłam spacerować i skakać na piłce. W rezultacie Magda wyskoczyła o 7.10. Normalnie żyć nie umierać. Jedyny minus to było to że mi łożysko nie wyszło i mnie musieli wyłyżeczkować. No a po tym musiałam leżeć 4 godziny na porodówce i potem jeszcze 2 na sali i chlustało ze mnie jak z kranu.:baffled: Tak że naprawdę i ciąże i porody to sama radość i ja mogę jeszcze!:tak:

Paula, a tymi obrazkami swojego ogrodu to chcesz mnie dobić dziewczyno.:-(U mnie bez wygranej w totolotka szans żadnych na takie przyjemności nie ma.:-(

As - konia też zazdroszczę (jeny, wychodzi że ja okropna zazdrośnica jestem;-)). Kocham koniki, są cudne po prostu. I zawsze marzyłam o tym aby umieć jeździć konno. Niestety, na marzeniach się skończyło - z korzyścią dla koni, bo biorąc pod uwagę moje gabaryty, to dla nich nie byłoby to przyjemnością.;-)
Mam dwie córy juz,a trzecie w drodze,wiecej dzieci na razie nie posiadam,hihi
mnie nawet nie pomaga,ze rano nie wstane i herbatnika czy sucharka zjem,bo jak mnie rano mdłości nie dopadną,to roszke później i tak ląduje w wc
ja ostatnio jak leżałam w szpitalu to była dziewczyna ,która 4 miesiac sie męczyła tak strasznie wymiotowała i była tam juz 4 raz,bo sie poprostu bali juz o nia,bo jak cień wyglądała
 
Piwonia, czekaj, bo ja jeszcze nie wdrożona. Ile Ty masz kochana dzieci? Dwójka a trzecie w drodze, czy więcej??? Naprawdę zazdroszczę! A co do mdłości, to pamiętam że moja koleżanka z pracy w pierwszej ciąży wymiotowała jakieś 5 czy 6 miesięcy. Specjalnie dla niej była jedna kabina zarezerwowana, bo twardo nie szła na zwolnienie, ale jakieś 70% czasu pracy spędzała na podłodze obejmując muszlę.

Wiecie, głupie to, ale jak dowiaduję się o ciąży jakiejś koleżanki to aż mi łzy napływają. Cieszę się razem z Nią a jednocześnie mam taką iskierkę zazdrości że czemu nie ja. Bez sensu to jest, bo przecież dzieci mam, ale ja bym chciała jeeeeeszczeeee.:zawstydzona/y: Co do warunków mieszkaniowych, to ja naprawdę nie dam rady.:-(Nie ma szans na pomieszczenie się. Ja już często dostaję świra bo się o siebie potykamy. Śmiem twierdzić że człowiek w więzieniu ma dla siebie więcej miejsca niż ja w swoim domu.:-D Jedyne co może mi zafundować kolejną ciążę to wygrana w totka.;-)I to szybko, bo u mnie już niedługo 40tka na karku, a nigdy w ciążę nie zachodziłam szybko.:-D

Asik, u mnie też ciąża się zgagą objawiała.:tak:I to prawie od pierwszego do ostatniego dnia mnie męczyła. Śmiałam się wręcz że u mnie to pierwszy objaw.;-)A porody też miałam w miarę i wcale nie pod pełną narkozą:-p. Tzn. z Weroniką było gorzej, bo była wyciągana na siłę 10 dni po terminie, zanikało Jej tętno i cały czas leżałam pod KTG. Tak że rodziła się od mniej więcej 2 w nocy (wtedy czop mi odszedł i zaczęły się pierwsze skurcze) do godz. 18.05. Jakieś 2 godziny przed końcem wzięłam ZZO. Ale generalnie nie miam AŻ takiego bolesnego tego porodu więc spoko. Natomiast Madzia zrobiła numer - skurcze mi się zaczęły po północy ale nawet nie byłam pewna czy to to, więc dopiero jak już były co 7 minut to poszłam do szpitala - przyjęli mnie o 4.30 rano z 5 cm rozwarciem (wcale jakoś specjalnie nie odczuwalnym). Poleżałam godzinkę pod KTG, czytając książkę aż się położna pytała czy ja przyszłam czytać czy rodzić. A potem zaczęłam spacerować i skakać na piłce. W rezultacie Magda wyskoczyła o 7.10. Normalnie żyć nie umierać. Jedyny minus to było to że mi łożysko nie wyszło i mnie musieli wyłyżeczkować. No a po tym musiałam leżeć 4 godziny na porodówce i potem jeszcze 2 na sali i chlustało ze mnie jak z kranu.:baffled: Tak że naprawdę i ciąże i porody to sama radość i ja mogę jeszcze!:tak:

Paula, a tymi obrazkami swojego ogrodu to chcesz mnie dobić dziewczyno.:-(U mnie bez wygranej w totolotka szans żadnych na takie przyjemności nie ma.:-(

As - konia też zazdroszczę (jeny, wychodzi że ja okropna zazdrośnica jestem;-)). Kocham koniki, są cudne po prostu. I zawsze marzyłam o tym aby umieć jeździć konno. Niestety, na marzeniach się skończyło - z korzyścią dla koni, bo biorąc pod uwagę moje gabaryty, to dla nich nie byłoby to przyjemnością.;-)
Witam piątkowo :-)
Dzagud ja mam z tymi ciążami tak samo.Jak się dowiaduję,ze któraś znajoma się dzidzi spodziewa to i radość i smutek,że nie ja.
Tym bardziej ,że ja 4 ciążę i 2 poronienia :-(.
Z koniem to nie przesadzaj.To naprawdę silne zwierzaaaaa .
Właścicielka stajni,gdzie stoi moja Ori waży prawie 130 kg.Dziewczyna ma 27 lat.
No dobrze zbudowana dziewczyna jest i wiatr byle podmuchem jej nie porwie :-D:-D:-D.Ania na konia wskakuje normalnie z ziemi a jej koń ma 176 cm wysokości w kłębie.:szok::szok::szok:


Mam dwie córy juz,a trzecie w drodze,wiecej dzieci na razie nie posiadam,hihi
mnie nawet nie pomaga,ze rano nie wstane i herbatnika czy sucharka zjem,bo jak mnie rano mdłości nie dopadną,to roszke później i tak ląduje w wc
ja ostatnio jak leżałam w szpitalu to była dziewczyna ,która 4 miesiac sie męczyła tak strasznie wymiotowała i była tam juz 4 raz,bo sie poprostu bali juz o nia,bo jak cień wyglądała
To stan tej dziewczyny musiał być rzeczywiście nie ciekawy :no::-(

A ja zaraz jadę do Wawy z Klaudią po sklepach pochodzić.
Muszę coś upatrzyć na 1 maja.Jedziemy na wesele do Szczecina a jak zwykle biedna i nieszczęsliwa nie mam co założyc.:-D:-D:-D
 
As, to my prawie sąsiadki są.;-)Często bywam w Markach w M1 albo na Głębockiej, bo ja na Bródnie mieszkam i mam tam rzut beretem.:tak:
Miłych i owocnych zakupów życzę.
A, przy okazji gdzie Ty jeździsz? Masz tę stajnię gdzieś za Warszawą czy np. na Zaciszu?
Ja wprawdzie 130 kg nie ważę ino 50 mniej ale na pewno bym nie wskoczyła na konia z ziemii.:laugh2:
 
reklama
As, to my prawie sąsiadki są.;-)Często bywam w Markach w M1 albo na Głębockiej, bo ja na Bródnie mieszkam i mam tam rzut beretem.:tak:
Miłych i owocnych zakupów życzę.
A, przy okazji gdzie Ty jeździsz? Masz tę stajnię gdzieś za Warszawą czy np. na Zaciszu?
Ja wprawdzie 130 kg nie ważę ino 50 mniej ale na pewno bym nie wskoczyła na konia z ziemii.:laugh2:
Dzagud ,ale super.
Musimy sie jakoś spotkać w takim razie.
Ja mieszkam przy głównej ulicy w Markach(nie sposób nie trafić) a stajnia też Markach niedaleko lasu.
To wcale dużo nie ważysz :tak::-)
Ja Orinkę wczoraj też z ziemi wsiadłam,a na Blendę Ani nie potrafię:zawstydzona/y:
 
Do góry