U Julii wygląda to tak, że np. z historii czy przyrody pani całą lekcje każe czytać dany temat w podręczniku, coś poopowiada i dział do zrobienia w ćwiczeniówce zostawia dzieciom do domu.
Normalnie bzika dostaję , jak muszę dział przeczytać by wiedzieć o czym dziś lekcja była, by pomóc , podpowiedzieć co ma , co może napisać w danym zadaniu.
O matmie to już nie wspomnę. Oprócz np. 5 zadań z podręcznika dodatkowo dwie strony z ćwiczeniówki.
Z polskiego sporo robią na lekcji, teraz maglują ortografię.Wypracowania piszą, króciutkie , a raczej opisy np. na temat jesieni, opis liścia.
I moja bidula jak zasiada po obiedzie do lekcji ,tak czasem noc ją zastaje. I smuci się , że ładna pogoda była a ona w książkach siedzieć musiała.
Normalnie bzika dostaję , jak muszę dział przeczytać by wiedzieć o czym dziś lekcja była, by pomóc , podpowiedzieć co ma , co może napisać w danym zadaniu.
O matmie to już nie wspomnę. Oprócz np. 5 zadań z podręcznika dodatkowo dwie strony z ćwiczeniówki.
Z polskiego sporo robią na lekcji, teraz maglują ortografię.Wypracowania piszą, króciutkie , a raczej opisy np. na temat jesieni, opis liścia.
I moja bidula jak zasiada po obiedzie do lekcji ,tak czasem noc ją zastaje. I smuci się , że ładna pogoda była a ona w książkach siedzieć musiała.