Jestem trochę zła ,więc nawet czytanie mi nie idzie.
Słuchajcie co dzisiaj się wydarzyło w ośrodku zdrowia.
Poszłam z małym na wizytę bo odnowiło mu się zapalenie spojówek.
Chciałam przedłużyć lek i ewentualnie,by mu te oczka obejrzała.
W ośrodku nie byłam w sumie grubo ponad 2 lata,więc na dzień dobry wyjechali mi z zaległym szczepieniem.
Jeszcze nic zdążyłam powiedzieć a już usłyszałam kiedy mam z dzieckiem przyjść.
Powiedziałam,że nie przyjdę ,bo ja nie zamierzam go szczepić.
I tu panie w szoku.i pytanie dlaczego?
To obowiązkowe i jak ja mogę dziecku w przyszłości chorobę serwować itp:
Wysłuchałam grzecznie po czym powiedziałam swoje racje .
1) Kuba jest alergikiem na lekach ciągłych i nie powinno się szczepic tak?
Odpowiedź pani- TAK
2) jest napisane w karcie ,że decyduje neurolog tak?
Odpowiedź pani no TAK
3) jest to to samo co wcześniej Infarix tak?
Odp pani TAK
4) po szczepieniu Infanrixem były powikłania tak ?
Odp Pani TAK
5) szczepionka skojarzona ?
Odp pani TAK
No to już pani wie dlaczego nie chcę szczepić.
Pani doktor twardo,że wg kalendarza szczepień muszę bo obowiązkowe.
Pytam a mogę sam Tężec?A po 6 tygodniach błonicę i po kolejnych 6 krztusiec?
Odp pani NIE,bo my pojedyńczych nie szczepimy
I tu mnie siekło
Pani do mnie coraz głośniej ,że muszę a coraz dobitniej,że nie muszę.Pani doktor zaczeła mnie sanepidem straszyć ,że jak zobaczą to karę zapłacę.
To ja jej powiedziałam o ustawie z grudnia.
Pasnią doktor zamurowało,bo nic takiego nie wiedziała.
Poszła ,sprawdziła,powiedziała,że w takim razie nie będzie mnie namawiała tylko muszę napisać oświadczenie,że rezygnuję ze szczepienia dziecka,bo jak mały zachoruje to będę miała do nich pretensje.
Napisałam to oświadczenie ,pani doktor wyszła i przyszła pielęgniarka mówiąc,że oświadczenie to w sumie niepotrzebne,że ona po prostu mi katrę szczepień odda do domu i nikt nawet nie zauważy.
Dostałam tę nieszczęsną kartę szczepień ,pani doktor ochłonęła po czym zaprosiła nas do gabinetu.
Obejrzała oczy,spytała czy coś jeszcze chcę.
Wypisała receptę i powiedziała dziękuję bardzo ,życzę Wam duuużżżżoooo zdrowia.
Ja szok.
Przyszłam z chorym dzieckiem a ona go nawet nie osłuchała.
Wizyta w gabinecie z wejściem i wyjściem trwała 3.5 minuty.
Normalnie się we mnie gotuje w środku.
Słuchajcie co dzisiaj się wydarzyło w ośrodku zdrowia.
Poszłam z małym na wizytę bo odnowiło mu się zapalenie spojówek.
Chciałam przedłużyć lek i ewentualnie,by mu te oczka obejrzała.
W ośrodku nie byłam w sumie grubo ponad 2 lata,więc na dzień dobry wyjechali mi z zaległym szczepieniem.
Jeszcze nic zdążyłam powiedzieć a już usłyszałam kiedy mam z dzieckiem przyjść.
Powiedziałam,że nie przyjdę ,bo ja nie zamierzam go szczepić.
I tu panie w szoku.i pytanie dlaczego?
To obowiązkowe i jak ja mogę dziecku w przyszłości chorobę serwować itp:
Wysłuchałam grzecznie po czym powiedziałam swoje racje .
1) Kuba jest alergikiem na lekach ciągłych i nie powinno się szczepic tak?
Odpowiedź pani- TAK
2) jest napisane w karcie ,że decyduje neurolog tak?
Odpowiedź pani no TAK
3) jest to to samo co wcześniej Infarix tak?
Odp pani TAK
4) po szczepieniu Infanrixem były powikłania tak ?
Odp Pani TAK
5) szczepionka skojarzona ?
Odp pani TAK
No to już pani wie dlaczego nie chcę szczepić.
Pani doktor twardo,że wg kalendarza szczepień muszę bo obowiązkowe.
Pytam a mogę sam Tężec?A po 6 tygodniach błonicę i po kolejnych 6 krztusiec?
Odp pani NIE,bo my pojedyńczych nie szczepimy
I tu mnie siekło
Pani do mnie coraz głośniej ,że muszę a coraz dobitniej,że nie muszę.Pani doktor zaczeła mnie sanepidem straszyć ,że jak zobaczą to karę zapłacę.
To ja jej powiedziałam o ustawie z grudnia.
Pasnią doktor zamurowało,bo nic takiego nie wiedziała.
Poszła ,sprawdziła,powiedziała,że w takim razie nie będzie mnie namawiała tylko muszę napisać oświadczenie,że rezygnuję ze szczepienia dziecka,bo jak mały zachoruje to będę miała do nich pretensje.
Napisałam to oświadczenie ,pani doktor wyszła i przyszła pielęgniarka mówiąc,że oświadczenie to w sumie niepotrzebne,że ona po prostu mi katrę szczepień odda do domu i nikt nawet nie zauważy.
Dostałam tę nieszczęsną kartę szczepień ,pani doktor ochłonęła po czym zaprosiła nas do gabinetu.
Obejrzała oczy,spytała czy coś jeszcze chcę.
Wypisała receptę i powiedziała dziękuję bardzo ,życzę Wam duuużżżżoooo zdrowia.
Ja szok.
Przyszłam z chorym dzieckiem a ona go nawet nie osłuchała.
Wizyta w gabinecie z wejściem i wyjściem trwała 3.5 minuty.
Normalnie się we mnie gotuje w środku.