powiem szczerze, że nie mieści mi się to w głowie
nie wyobrażam sobie obwiniać męża, że nie wychodzi, mimo, że pierwotnie okazało się, że to z jego strony jest problem. I nie wiem, jakby on mnie obwinił to chyba bym w morde mu dała. Co to, człowiek sobiewybiera to? A jakby kobieta zachorowała na raka to też by ją obwinił? Dla mnie to dramat.
Ja też śmiało mogę powiedzieć, ze nas starania nie wpłynęły negatywnie na realcję w zaden sposób. Zyjmy z tym i tyle. Jedynie seks troche ucierpiał, no ale nie jest źle.