reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

suple to jedno, dieta też jest ważna, ale podstawa to dobry andro. Też mi cieżko radzić bo mój Stary bierze leki i pewnie to to w głównej mierze boostnęło plemniki.
idziemy 28.02, ale pewnie najpierw mu zrobią stertę badań przed lekami. Najwyżej się spróbuję dogadać tak, żeby po wynikach zrobić konsultacje telefoniczna i żeby wtedy wystawił receptę na leki

I chyba też pogadam z tym lekarzem (bo to normalnie ginekolog i endokrynolog też jest) czy mnie w międzyczasie jednak nie ruszyć diagnostycznie, żeby sprawdzić skąd te plamienia i zmienna faza lutealna. Żeby u mnie powykluczac w międzyczasie jakieś pierdoly i żebym była zwarta i gotowa do stymulacji po jego badaniach za trzy miesiące i nic nas już nie zaskoczyło.

Nie wiem, mam jakąś huśtawkę nastrojów, 2h temu się zastanawiałam czy po wizycie u androloga nie pieprznąć tego wszystkiego i nie wrócić do normalnego życia 🤦‍♀️
 
reklama
idziemy 28.02, ale pewnie najpierw mu zrobią stertę badań przed lekami. Najwyżej się spróbuję dogadać tak, żeby po wynikach zrobić konsultacje telefoniczna i żeby wtedy wystawił receptę na leki

I chyba też pogadam z tym lekarzem (bo to normalnie ginekolog i endokrynolog też jest) czy mnie w międzyczasie jednak nie ruszyć diagnostycznie, żeby sprawdzić skąd te plamienia i zmienna faza lutealna. Żeby u mnie powykluczac w międzyczasie jakieś pierdoly i żebym była zwarta i gotowa do stymulacji po jego badaniach za trzy miesiące i nic nas już nie zaskoczyło.

Nie wiem, mam jakąś huśtawkę nastrojów, 2h temu się zastanawiałam czy po wizycie u androloga nie pieprznąć tego wszystkiego i nie wrócić do normalnego życia 🤦‍♀️
I chyba też pogadam z tym lekarzem (bo to normalnie ginekolog i endokrynolog też jest) czy mnie w międzyczasie jednak nie ruszyć diagnostycznie, żeby sprawdzić skąd te plamienia i zmienna faza lutealna. Żeby u mnie powykluczac w międzyczasie jakieś pierdoly i żebym była zwarta i gotowa do stymulacji po jego badaniach za trzy miesiące i nic nas już nie zaskoczyło. ------------> tak bym zrobia, nie ma co marnowac czasu :)
 
Dziewczyny, znacie już trochę moją historię, więc nie będę po raz kolejny pisać, miałam być stymulowana od lutego/marca, przyszedł COVID i teraz mam dylemat- czy nie zrobić sobie miesiąca odpoczynku po chorobie? Mam na myśli poczekać ze stymulacją miesiąc. Obawiam się, że teraz organizm rozregulowany to raz, dwa, że pewnie plemniki Starego też słabsze. Myślę jeszcze jedynie, czy najwyżej nie spróbować raz jeszcze z samym zastrzykiem na pęknięcie o ile będzie pęcherzyk dominujący.
Jakie jest Wasze zdanie?
 
nie wiem, nie mam stałej fazy lutealnej
Jak to 😶
pop tv no GIF by Schitt's Creek
 
A są konkretne badania które potwierdzają, ze konkretnie z tym partnerem w ciążę się nie zajdzie, bo jego nasienie jest nieodpowiednie??? Jesssuu dramat kochasz kogos i spotyka Was cos takiego, jak się odnaleźć w takiej sytuacji.
znaczy może być tak, że ze sobą nie się uda a każdemy z osobna z innym pójdzie gładko..
 
U mnie też dziś biało, druga kreska tylko w mojej wyobraźni 🥺 Mąż zawiedziony, ja wk@rwiona, zdrapałam cały test z tego wk@rwienia ale żadnej ulgi nie czuje.. Próbowałam mu wytłumaczyć że dzis 11dpo po owu i szanse są małe ale może coś jeszcze wyjść ale sama jakoś w to nie wierze.. Dowiedziałam się chociaż że Zivafert utrzymuje się u mnie 12dni.. W minimalnym stopniu nie mogę doczekać się tego okresu i mój organizm chyba też, mam wrażenie że gdyby nie ten Duphaston to zalałoby mnie już z tydzień temu 🤦‍♀️ Dziś znowu mam pobolewanie brzucha jak na okres a została mi ostatnia tabletka wieczorem 🥺 Mąż wczoraj stwierdził że on chyba woli adoptować niż pochodzić do in vitro gdzie mieliby we mnie władować kolejne gówna chemii (ktoś z pracy mu powiedział że to tabletki/zastrzyki rakotwórcze), w dodatku jest wkurwi@ny na klinike do której chodzimy i w ogóle im nie ufa.. ale doszliśmy (chyba) do tego że nie chce nam się szukać nowej kliniki i jezdzić ch@j wie gdzie więc na kolejnej wizycie prosze o skierowanie (żeby mieć o połowe taniej) na badania których nie robiłam (żelazo, kwas foliowy, glukoza i kariotypy) i składamy wniosek o dofinansowanie do in vitro a w międzyczasie 3 iui 😭😭😭😭
Mam taki przypadek w otoczeniu, ze dziewczyna starała sie o 3 dziecko dosc długo i stosowała jakieś " kuracje na płodność " - tak to okreslam, bo nie znam szczegółów i zachorowała na raka, jej mama powiedziała, że nie chce nic juz mowić, ale po co jej to byly, "te kuracje" zwiekszają ryzyko zachorowania. Sama pomyslalam, ze to bzdura jakaś, ale wpisalam w googlach i faktycznie coś o tym jest.
 
reklama
Do góry