Jest mnóstwo złych cech w partnerze, syf i chujwieco które jestem w stanie wziąć na klatę i przejść z nimi przez życie, bo kocham i w perspektywie mojego życia z nim są dla mnie zwykłą rysą na szkle. Ale są tez rzeczy których od partnera wymagam i nie jestem w stanie żyć z człowiekiem który mnie np nie szanuje, kłamie, mataczy albo którego trzeba niańczyć. To nie są sprawy które wychodzą po czasie, chociaż uwazam, ze rozsądnie jest jednak poznać człowieka zanim zdecyduje się z nim na założenie rodziny. Jasne, ze wiemy o sobie tyle na ile nas sprawdzono i jest szansa, ze przyjdzie kryzys po 15 latach który sprawi, ze powiem- tego się po tobie nie spodziewałam, ale to jest jakby drugi biegun rozmowy, nie jestem w stanie przewidzieć to, czego nie jestem w stanie przewidzieć
wszystko co tu pisze jest tylko moim zdaniem w tej dyskusji, nie narzucam nikomu swojego podejścia, bo wiem, ze jest specyficzne i jak mi kiedyś koleżanka w pracy powiedziała, ze mam szczęście bo nie każdy mąż potrafi pralkę nastawić to zaśmiałam się w głos
nikt mnie w penisa nie zrobi, ze facet dotykowy telefon obsłuży a pralki na guziki już nie
ale no jak pisałam, jeśli kobiecie to nie przeszkadza to nic mi do tego, ważne żeby żyć w zgodzie z samym sobą.