No i wszystko jasne negatywny. Wykres zyje swoim życiem a testy wlasnym. No niestety stety. Marzec
Mam mieszane uczucia, bo w marcu w zeszłym roku dokładnie 31.03 rozpoczęłam pechowy cykl, 13.04 pozytywny ovulak a 24.04 wysikałam pozytyw i kilka tyg pozniej okazało się, że ciąży w macicy brak, za to jest w jajowodzie i częściowo w jajniku lewym
przed zabiegiem słyszałam bicie serduszka a młoda dziewczyna, ktora pewnie praktykowała w tym szpitalu, wytrzeszczyła oczy na ekran, że faktycznie serduszko bije, nie muszę mówić, jak się czułam, co myślałam , jak bardzo chciałam plakać na głos, a moja godność, poczucie bycia stabilnym i odpowiedzialnym dorosłym, zachowanie twarzy pokerzysty wśród tylu obcych twarzy nie pozwoliło mi na to.... i jaki ból towarzyszyl mi po powrocie ze szpitala, kilka dni po zabiegu. Nikt mnie nie ostrzegł, ze zeby otworzyła się szyjka macicy (ze wogole musi się otworzyć), będzie bolało jak przy porodzie, od 3 rano do 6 cierpiałam jak nigdy w zyciu, wzielam 5 ibupromow (nie pomagało), stękałam, płakałam parłam i zgieta w pół blagalam, by sie to skończyło, gdy wszyscy w domu spali spokojnym snem. I nad ranem wreszcie przeszło, chlusnęlo ze mnie mnostwo krwi, termometr pokazywal mi brak temperatury a ból odszedł. Skończyło się. Mąż w zyciu nie miał tak przerażonej miny gdy ręcznikami pap. wycierał pode mną kałużę krwi.
Dlatego boję się jak diabli tego samego scenariusza.