MamaAniola
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Czerwiec 2022
- Postów
- 521
WitajJuż po napisaniu tego posta dotarło do mnie, że problem tkwi głównie w rodzinie mojego męża.
Ciągle wyścigi, ocenianie, oskarżanie. Udawanie, że tylko one potrafią rodzić dzieci. Nie powinnam była dać się w to wkręcić. I tak nie zapunktuje, w ich oczach nigdy nie będę wystarczająco dobra. Tam standardy są krojone na miarę danych osób (tam nasłuchałam się najwięcej historii o nieporadnych matkach - które radziły sobie świetnie,ale nie w ocenie teściowej) Nie wiem dlaczego zamknęłam swój pogląd na ten temat w tej zacofanej wsi.
Dzięki niektórym odpowiedziom tutaj poznałam inny punkt. Chociażby zachwycanie się zasmarkanyn i zasikanym dzieckiem. Kupa nie dla każdego jest dziełem sztuki (uff...)
Matka przykładu dać mi nie umiała i myślałam, że to już takie przeznaczenie, że będę kiepska.
Czas się doszkolić
Zupełnym przypadkiem trafiłam na ten wątek. Chciałam przesłać Ci trochę pozytywnych wibracji. Mimo, że jesteśmy w zupełnie innych sytuacjach to wiele nas łączy. Ja z kolei kilka lat temu usłyszałam, że naturalnie w ciążę nie zajdę. To było dla mnie jak wyrok. Dzieci chciałam od zawsze, było to dla mnie tak oczywiste, że będą... mimo, że nigdy do innych dzieci mnie nie ciagnelo. Byłam jedyna ciotka, która nie brała malenstw na ręce, która nie zachwycała się zdjęciami bobasów. Dziwne, prawda? Ale tak mialam. Czulam podświadomie, że swoje dziecko to zupełnie inna bajka.
Wspólnie z mężem dlugo walczyliśmy o to, zeby zostac rodzicami. Byla to droga wyboista i traumatyczna, w trakcie ktorej słuchalismy, nawet od najbliższych, takich komentarzy jak i Ty uslyszalas - na temat bezdzietności. Okropne to bylo... Jak otworzyliśmy się, podzieliliśmy naszym problemem, przyznaliśmy, że rozpatrujemy ivf było jeszcze gorzej - środowisko rodzinne podobne do Twojego, chętnie wypowiadające się, krytykujące, zamkniete we wlasnym swiatopogladzie. Uslyszelismy okropne slowa. Nawet nie będę przytaczać. Dobiło mnie to.
Nasza historia ostatecznie skończyła się szczęśliwie, ale nauczyła mnie kilku rzeczy. Ja nie wzięłam ślubu z rodziną mojego męża, tylko z moim mężem. Rodzinie postawiliśmy jasne granice, ktore na szczescie respektuja. Nauczyliśmy się, że nie są osobami, z którymi będziemy dzielić się problemami. Niczego od nich nie oczekujemy. Moja mama swego czasu dala mi dobra rade 'słuchaj wszystkich rad, a i tak rób po swojemu'. I to jest prawda. Niech mówią co chcą, ale przepuszczaj to wszystko przez wielki filtr do swojego serca, jesli trzeba wyznacz granice. Widzę po postach, że masz duży bagaz rodzinnych doświadczeń. Pamietaj jednak, że Ty piszesz swoją historię. Dzieki swoim doswiadczeniom wiesz jaka nie chcesz być. Życzę Ci, żeby terapia odniosła efekt jakiego pragniesz i żeby serce otworzyło się na nowe doświadczenie. Jak się uda (a wierzę, że tak bedzie) to czeka Cie coś niesamowicie pięknego, mimo trudnych chwil, które też będą. Sam fakt, że postanowiłaś utrzymać ciążę jest pierwszym sygnałem, że serducho otwiera się na nowe.
Wszystkiego dobrego