reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dominik - mały wojownik

Co do anemii pozbyliśmy się jej na chwilę bo zaledwie tydzień, ale tak jak Wam już pisałam lekarka mówiła, że tak będzie do 35 tyg i jest to "norma" u wczesniakow. Poza tym jakoś sobie radzimy, walczymy. Waga aktualne to 1200 gr lekarz mówi że Dominik idzie "brzuszkowo", czyli tyle ile mniej więcej powinien ważyć będąc u mnie w brzuchu na tym etapie.
Mieliśmy badanie okulistyczne którego bardzo się bałam. Niestety muszę jeszcze uzbroić się w cierpliwość ok tygodnia bo Pani okulistka powiedziała, że jeszcze coś w oku musi się dostatecznie rozwinąć aby badanie było w pełni wiarygodne, narazie po prostu nie była jeszcze w stanie zbadać pod tym kątem Dominiczka. Stresuje się tym bardzo bo niestety córeczka znajomej która też jest wczesniakiem nie widzi :( Wiem że każdy przypadek jest inny ale bardzo się stresuje..
Środa niedługo a ja wstyd się przyznać.. Słabo się z tego cieszę. Powiem Wam dziewczyny, że ja taka wizytę potem przeżywam kilka dni. Płaczę, nie śpię.. Bo widok malucha w tych kabelkach w tym wszystkim..ciezko to opisać. Może gdybym miała te wizyty codzienne to byłabym bardziej z tym oswojona. Z jednej strony odliczam dni do środy z drugiej to naprawdę ogromny ból widzieć małego w takim stanie.. Mam nadzieję, że z tego wszystkiego wyjdziemy i będzie dobrze.. Muszę wierzyć.
Będę Wam wdzięczna za modlitwę, dalsze wsparcie.. Teraz chyba mi jest ono najbardziej potrzebne, siła i wiara w to wszystko bo jak każdy człowiek niestety mam chwilę kiedy się łamie. Drugi syn też potrzebuje uwagi na szczęście odnalazł się fajnie w tej zerówce i bardzo lubi tam chodzić. Staram się jakoś trzymać też dla niego.
Ostatnio tak jak Wam pisałam Dominiczek otwierał oczka jak się widzieliśmy. Mam nadzieję, że mnie słyszy i to też reakcja na mnie. Zresztą Pani pielęgniarka mówi że uspokaja się przy mnie. No i się musiałam poryczeć. Wybaczcie za dłuższy wpis ale samo wyrzucenie z siebie pewnych emocji pomaga..
Wiola, wszystkie Cię tutaj rozumiemy i mocno wspieramy. Dla nas każda wiadomość od Ciebie jest bardzo cenna. Akurat przeżywam własną osobista tragedię i podwójnie mocno rozumiem jak dużo pomaga kiedy można chociażby napisać komuś o swoich zmartwieniach, emocjach i radościach.. Pisz do nas o wszystkim. Nigdy w większości nie będziemy umiały poczuć tego, co Ty czujesz, bo to są tak silne emocje, że potrafi je sobie wyobrazić tylko ktoś, kto już to przeżył, ale zawsze postaramy się zrozumieć. I wesprzeć na miarę naszych możliwości [emoji3590] Dominik walczy dzielnie, a Ty ramię w ramię z nim. I wszystkie tutaj wierzymy, że z każdym dniem będzie coraz lepiej, a po wczesniactwie zostanie tylko wspomnienie [emoji3590]
 
reklama
Co do anemii pozbyliśmy się jej na chwilę bo zaledwie tydzień, ale tak jak Wam już pisałam lekarka mówiła, że tak będzie do 35 tyg i jest to "norma" u wczesniakow. Poza tym jakoś sobie radzimy, walczymy. Waga aktualne to 1200 gr lekarz mówi że Dominik idzie "brzuszkowo", czyli tyle ile mniej więcej powinien ważyć będąc u mnie w brzuchu na tym etapie.
Mieliśmy badanie okulistyczne którego bardzo się bałam. Niestety muszę jeszcze uzbroić się w cierpliwość ok tygodnia bo Pani okulistka powiedziała, że jeszcze coś w oku musi się dostatecznie rozwinąć aby badanie było w pełni wiarygodne, narazie po prostu nie była jeszcze w stanie zbadać pod tym kątem Dominiczka. Stresuje się tym bardzo bo niestety córeczka znajomej która też jest wczesniakiem nie widzi :( Wiem że każdy przypadek jest inny ale bardzo się stresuje..
Środa niedługo a ja wstyd się przyznać.. Słabo się z tego cieszę. Powiem Wam dziewczyny, że ja taka wizytę potem przeżywam kilka dni. Płaczę, nie śpię.. Bo widok malucha w tych kabelkach w tym wszystkim..ciezko to opisać. Może gdybym miała te wizyty codzienne to byłabym bardziej z tym oswojona. Z jednej strony odliczam dni do środy z drugiej to naprawdę ogromny ból widzieć małego w takim stanie.. Mam nadzieję, że z tego wszystkiego wyjdziemy i będzie dobrze.. Muszę wierzyć.
Będę Wam wdzięczna za modlitwę, dalsze wsparcie.. Teraz chyba mi jest ono najbardziej potrzebne, siła i wiara w to wszystko bo jak każdy człowiek niestety mam chwilę kiedy się łamie. Drugi syn też potrzebuje uwagi na szczęście odnalazł się fajnie w tej zerówce i bardzo lubi tam chodzić. Staram się jakoś trzymać też dla niego.
Ostatnio tak jak Wam pisałam Dominiczek otwierał oczka jak się widzieliśmy. Mam nadzieję, że mnie słyszy i to też reakcja na mnie. Zresztą Pani pielęgniarka mówi że uspokaja się przy mnie. No i się musiałam poryczeć. Wybaczcie za dłuższy wpis ale samo wyrzucenie z siebie pewnych emocji pomaga..

Wiola a ja ci powiem, że kiedy widzisz malucha codziennie w inkubatorze, to wcale nie jest łatwiej... Z tym nie da się oswoić. Jedno co było odmiennego w czasie bez pandemii, to mamy bardzo mocno na wzajem się wspierały w socjalnym, a każda miała ciezkie chwile.

To naprawdę bardzo trudne być mamą skrajnego wcześniaka. Dlatego pamiętaj by rozmawiać z psychologiem. Jak chcesz możesz też do mnie pisać. Może będę umiała podtrzymać cię na duchu....

Oczka... Mimo, iż mogą ulec uszkodzeniu w różnym stopniu, to wcale nie oznacza, że Dominiczek nie będzie widział. Jeśli zauważa problem, to wyślą go do Katowic. Tam mają super okulistykę i robią zabiegi takim maluszkom, by wzroku nie traciły. A powiem ci więcej, nie wiem jak mojej dziewczynce się udało, ale ona nie potrzebowała zabiegu. Wcześniactwo może być łagodne, a więc macie ogromna szansę na to, by oczka ocalały.

Z tym okablowaniem dziecka... Wiem, że każdego dnia na nie patrzyłam, ale nie skupiałam się na nim. Przychodziłam do Helenki i widziałam tylko ja. Też nauczysz się tak patrzec. Myślę, że to dla ciebie nie pocieszające, ale maluchy przyzwyczajają się do dźwięku aparatury na tyle mocno, że to ona je z czasem uspokaja. Nawet zastanawiałam się, czy nie nagrać tego dźwięku do domu jako uspokajacza [emoji6] to pół żartem, pół serio. Ale naprawdę widziałam, że moją córeczkę dźwięk aparatury wyciszał. To, co nas mamy przeraża, dla maluchów nie bywa aż tak straszne jak się nam wydaje. Póki co to jedyny świat jaki znają... W domu nauczysz Dominiczka innego zycia. To ty pokażesz synkowi co znaczy przytulić, dotknąć buziaka, pocałować, wziąć na ręce... Nauczysz go czułości i ogarniesz miłością.
Mimo, że teraz tak bardzo ci ciężko udzwigniesz to doświadczenie. Jesteś mamą, a mamy góry przenoszą byle dzieciom było lżej.

Zawsze odreagowuj emocje. I teraz i jak już wrócicie razem do domku. To bardzo dobra droga. Mów, pisz choćby w zeszycie o tym, co się z tobą dzieje. Jeśli ci to pomoże to wejdź na forum mam wcześniaków i rozmawiaj z nimi. Mają grupę na fb. Otoczą Was opieka, zrozumieją. Zobaczysz też, że wszelkie trudności nie są takie straszne.

Na pocieszenie powiem, że może Helenka ma trudności z pamięcią i koncentracją, ale ma przeszło półtora roku wieku korygowanego, w sumie 20 miesięcy urodzeniowych a śmiga na hulajnodze sama [emoji16] pięknie zaczyna mówic, a jak wola "mamusiu" to mnie rozczula... Twój synek też będzie [emoji3590] poradzicie sobie ze wszystkimi trudnościami, na wszystko przyjdzie odpowiedni czas [emoji3059][emoji8][emoji7]
 
Ostatnia edycja:
Wiola a ja ci powiem, że kiedy widzisz malucha codziennie w inkubatorze, to wcale nie jest łatwiej... Z tym nie da się oswoić. Jedno co było odmiennego w czasie bez pandemii, to mamy bardzo mocno na wzajem się wspierały w socjalnym, a każda miała ciezkie chwile.

To naprawdę bardzo trudne być mamą skrajnego wcześniaka. Dlatego pamiętaj by rozmawiać z psychologiem. Jak chcesz możesz też do mnie pisać. Może będę umiała podtrzymać cię na duchu....

Oczka... Mimo, iż mogą ulec uszkodzeniu w różnym stopniu, to wcale nie oznacza, że Dominiczek nie będzie widział. Jeśli zauważa problem, to wyślą go do Katowic. Tam mają super okulistykę i robią zabiegi takim maluszkom, by wzroku nie traciły. A powiem ci więcej, nie wiem jak mojej dziewczynce się udało, ale ona nie potrzebowała zabiegu. Wcześniactwo może być łagodne, a więc macie ogromna szansę na to, by oczka ocalały.

Z tym okablowaniem dziecka... Wiem, że każdego dnia na nie patrzyłam, ale nie skupiałam się na nim. Przychodziłam do Helenki i widziałam tylko ja. Też nauczysz się tak patrzec. Myślę, że to dla ciebie nie pocieszające, ale maluchy przyzwyczajają się do dźwięku aparatury na tyle mocno, że to ona je z czasem uspokaja. Nawet zastanawiałam się, czy nie nagrać tego dźwięku do domu jako uspokajacza [emoji6] to pół żartem, pół serio. Ale naprawdę widziałam, że moją córeczkę dźwięk aparatury wyciszał. To, co nas mamy przeraża, dla maluchów nie bywa aż tak straszne jak się nam wydaje. Póki co to jedyny świat jaki znają... W domu nauczysz Dominiczka innego zycia. To ty pokażesz synkowi co znaczy przytulić, dotknąć buziaka, pocałować, wziąć na ręce... Nauczysz go czułości i ogarniesz miłością.
Mimo, że teraz tak bardzo ci ciężko udzwigniesz to doświadczenie. Jesteś mamą, a mamy góry przenoszą byle dzieciom było lżej.

Zawsze odreagowuj emocje. I teraz i jak już wrócicie razem do domku. To bardzo dobra droga. Mów, pisz choćby w zeszycie o tym, co się z tobą dzieje. Jeśli ci to pomoże to wejdź na forum mam wcześniaków i rozmawiaj z nimi. Mają grupę na fb. Otoczą Was opieka, zrozumieją. Zobaczysz też, że wszelkie trudności nie są takie straszne.

Na pocieszenie powiem, że może Helenka ma trudności z pamięcią i koncentracją, ale ma przeszło półtora roku wieku korygowanego, w sumie 20 miesięcy urodzeniowych a śmiga na hulajnodze sama [emoji16] pięknie zaczyna mówic, a jak wola "mamusiu" to mnie rozczula... Twój synek też będzie [emoji3590] poradzicie sobie ze wszystkimi trudnościami, na wszystko przyjdzie odpowiedni czas [emoji3059][emoji8][emoji7]
Nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna za ten wpis ❤️ Masz rację oswojenie to zle słowo, ja tez może nie potrafię pewnych rzeczy nazwać, bo najzwyczajniej momentami po ludzku mnie to przerasta. Helenka cudowna dziewczynka, mama musi być z niej bardzo dumna ☺️. Dziękuję Anetko za słowa otuchy. Myślę, że w moim przypadku to właśnie taka niemoc, trochę zagubienie w tym wszystkim plus ten czas pandemii który dodatkowo podcina nam skrzydła. Ale będę dzielna. Muszę.. Jak będę u małego to mu opowiem o Helence, też musi być taki dzielny 😍.

Dziewczyny każdej z Was z osobna bardzo dziękuję za dobre słowo. Jesteście niesamowite i Wasza wiara naprawdę daje mi poczucie że nie jestem w tym sama, że mnie wspieracie. Jesteście wielkie ❤️
 
Nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna za ten wpis [emoji3590] Masz rację oswojenie to zle słowo, ja tez może nie potrafię pewnych rzeczy nazwać, bo najzwyczajniej momentami po ludzku mnie to przerasta. Helenka cudowna dziewczynka, mama musi być z niej bardzo dumna [emoji3526]. Dziękuję Anetko za słowa otuchy. Myślę, że w moim przypadku to właśnie taka niemoc, trochę zagubienie w tym wszystkim plus ten czas pandemii który dodatkowo podcina nam skrzydła. Ale będę dzielna. Muszę.. Jak będę u małego to mu opowiem o Helence, też musi być taki dzielny [emoji7].

Dziewczyny każdej z Was z osobna bardzo dziękuję za dobre słowo. Jesteście niesamowite i Wasza wiara naprawdę daje mi poczucie że nie jestem w tym sama, że mnie wspieracie. Jesteście wielkie [emoji3590]
Kochanie, ty nie będziesz dzielna, ty dzielna już dawno jesteś i zobacz jak długo to już trwa... To, że emocjonalnie i mentalnie jest ci trudno, to najzwyczajniej normalne. Nie czarujmy się, przecież twój synek leży na oiomie.
A słowa... Używaj takich, jakie przychodzą ci do głowy. I właśnie one są najwłaściwsze. Czasem chciałoby się, by niektóre sprawy były prostsze, ale niestety nie są. Uczysz się każdego dnia żyć z tym, co przynosi życie i robisz to najlepiej jak potrafisz. Ta bezradność i niemoc... Jeszcze nie raz jej doświadczysz. Będziesz jednak silniejsza. Teraz będziesz wiedziała, że mimo niemocy człowiek się nie załamuje i ma różne możliwości działania. Czasem najlepszym rozwiązaniem jest po prostu być, tak jak trwasz przy Dominiczku i przy Mateuszku. Uwierz, że to jest ogromne działanie. Miłość jest siłą sprawczą, to ona sprawia, że fakt samej obecności nie jest bezczynnością lecz potężnym dzialaniem zwanym wsparciem. A jak dobrze wiesz wsparcia każdy człowiek od czasu do czasu potrzebuje. I jest to potrzeba na miarę tlenu w płucach. Tak więc Wiolu robisz niezwykle dużo [emoji3590][emoji177][emoji178].
 
@Wiola35* przyjacielowi mojego meza bliźniaki również urodziły się sporo przedwcześnie. Były już na zewnątrz na poczatku czerwca, a termin miały na koncowke sierpnia albo początek września. Dziś mają 10 lat, a na szybkiego chrzcili ich w szpitalu: Helenkę i Dominika, bo tak maja na imię. Lekarze nie dawali szans, ewentualnie niewielkie. Ich rodzice drżeli na kazdy telefon ze szpitala, byli załamani. Żyją, mają się dobrze. Helka już od roku śmiga na karate z moim synem, Dominik dołączył do nich od tego roku szkolnego. Wcześniej chodził na piłkę nożną. Widzą dobrze. Były rehabilitowane ale dzięki konsekwencji i determinacji swoich rodziców są fajnymi, zdrowymi dzieciakami.
Tego życzę Twojemu Dominikowi.😍 Zreszta jestem pewna, ze on wyjdzie z tego obronną ręką. Od samego początku mam co do Waszej sytuacji takie przeczucia, a moja intuicja nigdy mnie nie myli. Chłopak ma pożądnego anioła stróża.
 
@Wiola35* przyjacielowi mojego meza bliźniaki również urodziły się sporo przedwcześnie. Były już na zewnątrz na poczatku czerwca, a termin miały na koncowke sierpnia albo początek września. Dziś mają 10 lat, a na szybkiego chrzcili ich w szpitalu: Helenkę i Dominika, bo tak maja na imię. Lekarze nie dawali szans, ewentualnie niewielkie. Ich rodzice drżeli na kazdy telefon ze szpitala, byli załamani. Żyją, mają się dobrze. Helka już od roku śmiga na karate z moim synem, Dominik dołączył do nich od tego roku szkolnego. Wcześniej chodził na piłkę nożną. Widzą dobrze. Były rehabilitowane ale dzięki konsekwencji i determinacji swoich rodziców są fajnymi, zdrowymi dzieciakami.
Tego życzę Twojemu Dominikowi.😍 Zreszta jestem pewna, ze on wyjdzie z tego obronną ręką. Od samego początku mam co do Waszej sytuacji takie przeczucia, a moja intuicja nigdy mnie nie myli. Chłopak ma pożądnego anioła stróża.
Dziękuję bardzo ❤️❤️❤️ to ogromnie budujące i dodające siły. Takie historie sprawiają, że dostaję się pozytywnego "kopa" i wiary w to wszystko. ❤️❤️❤️❤️
 
Dziękuję bardzo ❤❤❤ to ogromnie budujące i dodające siły. Takie historie sprawiają, że dostaję się pozytywnego "kopa" i wiary w to wszystko. ❤❤❤❤
Dlatego z grupsza opisałam Ci historię dzieci, które powiedzmy, ze były w podobnej sytuacji, a nawet nieco gorszej. Widzę, że takie przykłady są dla Ciebie ważne budujące i dają wiarę, a ta niech Cię nigdy nie opuszcza💖będzie dobrze.
 
@Wiola35* przeczytałam i podczytuję cały Twój wątek. Wspieram Cię duchowo, chociaż znam Cię tylko stąd. To, przez co przechodzisz jest bardzo trudne, doskonale o tym wiem, przeszłam przez to samo. Urodziłam synka w 31tc, z powodu PIH bez reakcji na leki. Jako, że stało się w dobie korony, przez 50 dni oglądałam codziennie dziecko na ekranie monitora, który ustawiony był na parterze na korytarzu szpitalnym. Jeździłam codziennie ze swoim mlekiem, dzwoniłam na oddział i prosiłam o uruchomienie kamerki przy Franku. Oglądałam go od samego początku, będąc jeszcze w szpitalu mogłam do niego pójść, ważył wtedy 1250 i miał 37cm długości. Po przepisowych trzech dniach zostałam wypisana ze szpitala, a Franio musiał zostać. Widok dziecka owiniętego kabelkami, podłączonego do sondy, do CPAP, w czapeczce i sporo za dużej pieluszce to coś czego nie zapomnę do końca życia. Cieszyłam się z każdego kroku do przodu, załamywałam przy kroku w tył. Jedno wiem, jesteśmy cholernie silne babki i radzimy sobie ze wszystkimi przeciwnościami, a mamy dla kogo. Życie nam to wynagrodzi, jestem tego absolutnie pewna.
 
reklama
@Wiola35* przeczytałam i podczytuję cały Twój wątek. Wspieram Cię duchowo, chociaż znam Cię tylko stąd. To, przez co przechodzisz jest bardzo trudne, doskonale o tym wiem, przeszłam przez to samo. Urodziłam synka w 31tc, z powodu PIH bez reakcji na leki. Jako, że stało się w dobie korony, przez 50 dni oglądałam codziennie dziecko na ekranie monitora, który ustawiony był na parterze na korytarzu szpitalnym. Jeździłam codziennie ze swoim mlekiem, dzwoniłam na oddział i prosiłam o uruchomienie kamerki przy Franku. Oglądałam go od samego początku, będąc jeszcze w szpitalu mogłam do niego pójść, ważył wtedy 1250 i miał 37cm długości. Po przepisowych trzech dniach zostałam wypisana ze szpitala, a Franio musiał zostać. Widok dziecka owiniętego kabelkami, podłączonego do sondy, do CPAP, w czapeczce i sporo za dużej pieluszce to coś czego nie zapomnę do końca życia. Cieszyłam się z każdego kroku do przodu, załamywałam przy kroku w tył. Jedno wiem, jesteśmy cholernie silne babki i radzimy sobie ze wszystkimi przeciwnościami, a mamy dla kogo. Życie nam to wynagrodzi, jestem tego absolutnie pewna.
Kochana bardzo Ci dziękuję za te słowa. Jest mi bardzo miło, że podzieliłaś się ze mną swoim doświadczeniem. Wydaje mi się, że człowiek sam nie wie jak wiele ma w sobie siły.. Ja osobiście jestem po stracie dwójki dzieci i samo w sobie jest to niesamowicie trudne doświadczenie, dlatego każdy kroczek w tył przeżywam bardzo, boję się jak chyba nigdy dotąd. Ja po prostu nie jestem w stanie sobie wyobrazić żeby coś moglo się wydarzyć.. Myślę, że pękło by mi serce.. Jestem z niego dumna bardzo mimo kroczków w tył które też mamy. Dominik dostaje teraz sterydki na płucka, dostaje też lek wspomagający. Lekarka mówi, że chcą żeby już całkiem zaskoczył z tym cepapem. Mówi też że już są efekty, zdecydowanie mniejsze zapotrzebowanie tlenu. Po cichutku wierzę że teraz będzie już tylko lepiej. Musi być.

Dużo zdrówka dla dzielnego Frania ❤️❤️😘❤️❤️
 
Ostatnia edycja:
Do góry